Problem holenderskich agencji pracy naginających przepisy okazał się być jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Podobne praktyki, których ofiarami padają polscy pracownicy, zdarzają się w całej Europie, nawet w krajach uchodzących za wzorowe "państwa dobrobytu".
Po publikacji tekstów o problemie wyłudzania przez Polaków zasiłków w Holandii oraz systemie, w którym to agencje pracy "wymuszają" na pracownikach tymczasowych takie podejście, otrzymaliśmy historie naszych czytelników pokazujące, że praktyka jest rozpowszechniona nie tylko w "kraju tulipanów".
Wprowadzone przed kilku laty w Niemczech przepisy o pracy tymczasowej miały w swoim założeniu wzmocnić pozycję pracownika. Umowa tymczasowa może być zawarta na okres nie dłuższy niż 18 miesięcy, przy czym po 9 miesiącach pensja musi zrównać się z wynagrodzeniem osoby zatrudnionej na stałe. Tyle teoria.
W praktyce agencje błyskawicznie znalazły sposób na obejście prawa. Opisał nam go za pośrednictwem formularzadziejesie.wp.pl pan Robert, który pracował na jednym z międzynarodowych lotnisk w Niemczech. Zatrudniała go firma z niemal 100-letnią tradycją.
"Mechanizm jest dokładnie taki sam. Pracujesz u nich przez 9 miesięcy, po czym cię zwalniają na ok. 4 tygodnie. Po tym czasie, o ile się chce, można wrócić" – napisał pan Robert. Jeśli pracownik przed przyjazdem do Niemiec był zatrudniony w Polsce przynajmniej przez 3 miesiące... może otrzymać niemiecki zasiłek dla bezrobotnych. W przypadku jednej osoby to nawet 416 euro. O tym, w jaki sposób okres wypłacania tych pieniędzy można wykorzystać do "wakacji w Polsce", pisaliśmy w tekście o holenderskim rynku pracy.
"Bardzo podobnie działają agencje pośrednictwa pracy w Republice Irlandii" - zaalarmowała pani Anna, która opisała historię swojego teścia. Człowieka z konkretnym fachem w ręku i ponad czterema dekadami doświadczenia. Czytelniczka nie przebierała w słowach i wprost nazywała mechanizm "okradaniem" pracowników z Polski i innych państw ze Wschodu (nie tylko "nowych" członków UE).
"Agencje zwalniają po pewnym czasie i polecają od razu, by zgłosić się po kilku tygodniach lub miesiącach do ponownej pracy" - wyjaśniła pani Anna. Jak wskazała, dzięki temu unikają konieczności zaoferowania umowy na stałe, która wiązałaby się z podniesieniem stawki godzinowej.
Wysokością stawki godzinowej pośrednicy manipulują również w przypadku umów tymczasowych. Zgodnie z irlandzkim prawem, agencja nie ma prawa obciążać zatrudnionego niemal żadnymi kosztami. Wyjątki są nieliczne np. koszty noclegów czy dowozów do miejsca pracy i właśnie je pośrednicy windują niebotycznie, co powoduje, że pracownicy dostają mniejsze pieniądze.
System dotarł także do pozostającej poza Unią Europejską Norwegii, która przedstawiana jest jako niemal modelowe państwo dobrobytu. Tam jednak agencje muszą pilnować, by pracownik wyrobił przynajmniej minimalny rocznych przychód (określony w umowie między pracodawcą a pracownikiem), zanim wyślą na zasiłek.
"Podobne sytuacje z agencjami pracy są w Norwegii. Nowe kontrakty podpisujemy co miesiąc, a jeśli roczne minimum przychodu jest wyrobione i pracy nie ma... agencja wysyła ludzi na zasiłek i każe czekać na informacje o terminie powrotu do pracy" - napisał pan Jakub. A to wszystko w kraju, którego każdy obywatel jest teoretycznie milionerem, dzięki pieniądzom ze sprzedaży gazu ziemnego.
* Byłeś potraktowany przez agencję pracy w podobny sposób? Wiesz o podobnych praktykach w innych krajach? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl *