Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Ministerstwo odbija piłeczkę ws. niedożywienia pacjentów. Winne mają być szpitale, źle zarządzające budżetem

205
Podziel się:

Mrożące krew w żyłach dane nie pozostawiają złudzeń. Źle się dzieje w polskich szpitalach. 30 proc. pacjentów głoduje, 70 proc. wychodzi ze szpitali w stanie niedożywienia. Po naszej głośnej publikacji na ten temat głos zabiera Ministerstwo Zdrowia, spychając całą odpowiedzialność na szpitale.

Ministerstwo zdrowia przekonuje, że "prawidłowe żywienie człowieka polega na całkowitym pokryciu zapotrzebowania organizmu na energię oraz wszystkie składniki pokarmowe potrzebne do rozwoju życia i zachowania zdrowia"
Ministerstwo zdrowia przekonuje, że "prawidłowe żywienie człowieka polega na całkowitym pokryciu zapotrzebowania organizmu na energię oraz wszystkie składniki pokarmowe potrzebne do rozwoju życia i zachowania zdrowia" (Fot. Lukasz Solski)

Dane nie pozostawiają złudzeń. 30 proc. pacjentów głoduje, 70 proc. wychodzi z polskich szpitali w stanie niedożywienia. Po naszej głośnej publikacji na ten temat, głos zabiera Ministerstwo Zdrowia, spychając całą odpowiedzialność na szpitale.

Jednym z wielu problemów, z którymi nie potrafią poradzić sobie kolejne rządy, jest niewydajność naszej służby zdrowia. Choć udało się podnieść pensje lekarzom - choć nie wszystkim, co pokazał strajk stażystów np. - to nadal do rozwiązania pozostaje cała masa innych.

Zobacz także: Miażdżący raport NIK o służbie zdrowia

Według danych Polskiego Towarzystwa Żywienia Pozajelitowego i Dojelitowego praktycznie jedyną nadzieją dla pacjentów są bliscy. Bez dokarmiania przez rodzinę lub zastosowania leczenia żywieniowego, ze szpitala mogą oni wyjść w dużo gorszym stanie, niż do niego przyszli.

O skali problemu mówiła w WP dr Anna Zmarzły, specjalista chorób wewnętrznych Ośrodka Żywienia Klinicznego WSS im J.Gromkowskiego we Wrocławiu. Według jej danych wśród chorych hospitalizowanych stan odżywienia zwykle się pogarsza. Na niektórych oddziałach przebywa 70-90 proc. chorych z niedożywieniem szpitalnym. Ocenia się, że niedożywienie występuje także u 30-45 proc. pacjentów w stacjonarnych ośrodkach rehabilitacyjnych, domach opieki społecznej czy hospicjach.

5 zł na cały dzień

Oczywiście przyczynia się do tego choroba. Najtrudniej właściwie odżywiać chorych na nowotwory, choroby wieku podeszłego, schorzenia neurologiczne czy te związane z jelitami. Sytuacji nie poprawia jednak fakt, że nierzadko w polskich szpitalach na całodzienne wyżywienie pacjenta przeznacza się np. 5 zł, a tylko w nielicznych placówkach jest to kilkanaście zł.

Dlatego śniadanie to najczęściej kromka chleba z jakimś tłuszczem masłopodobnym i najtańszą wariacją na temat prawie-wędliny albo kupką bez mała dżemu. Według tej samej zasady - "zapychania czymkolwiek pacjentów" - układa się dalszą część menu.

Problem w tym, że ta "karma" nie dostarcza potrzebnych witamin i mikroelementów. Do tego dochodzi zła organizacja pracy. Czasami po prostu nie ma osoby, która pomogłaby zjeść pacjentowi. Salowych i pielęgniarek jest za mało. Zatem, jeśli inni pacjenci nie pomogą albo nie zrobi tego któryś z członków rodziny, to ciężko chorzy nie zjedzą nawet jednej kromki chleba.

Kuriozalne jest też, że w szpitalach z reguły o 8.00 jest śniadanie, o 12.00 - obiad, kolacja o 16.00. Potem pacjent czeka do rana, ale nikt nawet przez chwile nie zastanawia się, jak to się ma do pięciu porcji pożywienia na dobę, które są rekomendowane przez Instytut Żywności i Żywienia.

Nie ma stawek żywieniowych na pacjenta

Zawiadujący służbą zdrowia minister Szumowski jako lekarz i profesor nauk medycznych zapewne wie, jak istotne w procesie leczenia jest właściwe odżywianie. Jednak z odpowiedzi podległego mu biura prasowego, jaką dostaliśmy na ten temat, nie wynika, by miał jakiś gotowy plan poprawy tej dramatycznie złej sytuacji.

"W podmiotach leczniczych udzielających świadczeń w trybie stacjonarnym i całodobowym (m.in. w szpitalach), świadczeniodawca ma obowiązek zapewnić pacjentom, oprócz świadczeń zdrowotnych, również świadczenia towarzyszące, m.in. zakwaterowanie i adekwatne do stanu zdrowia wyżywienie.

W obowiązującym stanie prawnym i faktycznym nie ma określonych średnich stawek żywieniowych na jednego pacjenta, które miałyby obowiązywać we wszystkich podmiotach leczniczych. Dzienną stawkę żywieniową w szpitalu ustala kierownik podmiotu leczniczego, który jest jednocześnie odpowiedzialny za zarządzanie podmiotem" - czytamy w komunikacie.

Jak przekonuje Krzysztof Jakubiak, dyrektor Biura Prasy i Promocji MZ, to właśnie szpitale w kalkulacji kosztów leczenia powinny wziąć pod uwagę, że nierozpoznane niedożywienie oraz niewłaściwe odżywianie w czasie leczenia jest czynnikiem przedłużającym proces dochodzenia do zdrowia i podnosi koszty leczenia.

- Prawidłowe odżywienie jest ważną częścią leczenia. Liczba chorych, u których w trakcie hospitalizacji stan odżywienia nie ulega pogorszeniu, jest istotnym wskaźnikiem jakości opieki w szpitalach. O sposobie leczenia, w tym o potrzebie zastosowania odpowiedniej diety i ilości zalecanego pożywienia (jako jednego z elementów procesu leczenia), decyduje lekarz (ew. dietetyk) w oparciu o wskazania medyczne – mówi money.pl Jakubiak.

Winne prawo?

Jeśli lekarz - jak przekonuje rzecznik - nie zaleci specjalnej diety, pacjentowi przysługuje wyżywienie, a jego ilość, zawartość i kaloryczność powinna odpowiadać zasadom prawidłowego żywienia przeciętnego człowieka w danym wieku.

A co to oznacza. Według MZ "prawidłowe żywienie człowieka polega na całkowitym pokryciu zapotrzebowania organizmu na energię oraz wszystkie składniki pokarmowe potrzebne do rozwoju życia i zachowania zdrowia". Szkoda, że za tym przekonaniem nie idą działania, które miałyby wyeliminować suche kromki chleba na śniadanie i zimną kaszankę na kolacje.

A może MZ nie ma na to wpływu? Nie może nikomu nic nakazać? Tak nie jest. Jak przyznaje Jakubiak, kwestie finansowania świadczeń opieki zdrowotnej pozostają w kompetencjach Ministerstwa Zdrowia w ramach nadzoru nad Narodowym Funduszem Zdrowia.

Jednak obecnie obowiązujący system organizowania dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej z zakresu leczenia szpitalnego nie przewiduje odrębnego finansowania dla pojedynczych elementów procedur, usług czy poszczególnych składników udzielanych świadczeń opieki zdrowotnej.

Reforma nic tu nie zmieniła

- Przyjęty w lecznictwie szpitalnym model finansowania opiera się na zasadzie opłaty za przypadek - punkty rozliczeniowe przypisywane są poszczególnym kategoriom pacjentów definiowanych w ramach jednorodnych grup pacjentów (JGP) - oraz opłaty ryczałtowej - mówi rzecznik MZ. Tego nie zmieniła reforma z siecią w szpitali w roli głównej.

Zmieniono zatem organizacje tego słabo funkcjonującego organizmu, ale nie zmieniono podstawowych zasad, na podstawie których szpitale rozliczają się z NFZ. Z tego samego powodu, jak już pisaliśmy w money.pl, szpitalom zależy, żeby pacjenci u nich dłużej leżeli.

Wszystko właśnie za sprawą JGP, które sprawia, że bardziej opłaca się hospitalizować chorego na obrzęk płuc trzy dni - bo wtedy dostaje się 1173 zł z NFZ. Dzień krótsze leczenie daje placówce już tylko 714 zł.

Ewentualne nieprawidłowości zarówno w zakresie niedożywienia pacjentów i sztucznego wydłużania pobytu można oczywiście kontrolować, ale i tu MZ umywa ręce.

"Szpitale są związane umowami o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej bezpośrednio z oddziałami wojewódzkimi NFZ, i to te oddziały mają prawo i obowiązek kontrolować oraz egzekwować prawidłową realizację tych umów".

Resort zdrowia sugeruję również, by "uwagi dotyczące nieprawidłowości w realizacji umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej w zakresie dotyczącym wyżywienia należy kierować bezpośrednio do Narodowego Funduszu Zdrowia, który jest podmiotem właściwym w sprawie kontroli i monitorowania realizacji umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej".

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(205)
WYRÓŻNIONE
azaza
7 lat temu
Więźniowie leżą oglądają telewizję i żrą, bo ich stawka żywieniowa nie jest głodową. Na ich opiekę medyczną i wyżywienie składa się podatnik oni nic nie płacą. Natomiast na naszą opiekę zdrowotną dokładamy się państwu z własnej kieszeni a oni nam za to łyżeczkę dżemu i kromeczkę chleba bo chory musi być na diecie. To nie winne szpitale tylko NFZ razem z MZ. To są najwięksi pożeracze naszych pieniędzy. Odchudzić o połowę ich biurokrację a pieniądze na wyżywienie się znajdą.
Marcin
7 lat temu
Jeśli wziętych przez PIS kredytów wystarcza na 500+ to reszta malo istotna. Chorzy mogą zdychać. Ważne, że szeregowy poseł PiS ma specjalną opiekę. Generał przywozi mu kule do domu, a w szpitalu wszyscy skaczą wokół pana Jarosława jakby był bogiem.
inka
7 lat temu
dlaczego na jednego wieznia jest ponad 1600zl miesiecznie?lekarzy maja darmowych za zarcie i pokoj nie placa.a do roboty ich zagonic, do kamieniolomow nie zarabia na wlasne utrzymanie.my ich mamy utrzymywac?jak dlugo to bedzie, darmozjady.zarcie maja jak w restauracji i jeszcze im zle.obciac na nich dotacje.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (205)
frek16
6 lat temu
Jak były Kasy Chorych to takich problemów nie było (przynajmniej w tym regionie co mieszkam) i teraz pytanie, jak to wytłumaczysz Panie Leszku Millerze.
frek16
6 lat temu
[QUOTE] Dane nie pozostawiają złudzeń. 30 proc. pacjentów głoduje, 70 proc. wychodzi z polskich szpitali w stanie niedożywienia. [/QUOTE] Do szpitala idziesz się leczyć a nie pojeść od tego jadłodajnie, zresztą na skierowaniu do szpitala jest napisane wyraźnie /proszę o leczenie , a nie proszę o nakarmienie.
asd
6 lat temu
Ale przezesa przez pół roku będą tuczyć
Tochore
7 lat temu
Dla Szpitala źródłem przychodu są pieniądze z NFZ, przy czym NFZ ustala nie tylko to, ile płaci za leczenie 1 pacjenta (wycena przeważnie niedoszacowana, jeżeli pacjentowi podczas pobytu zrobią 2 zabiegi to NFZ zapłaci tylko za 1 itd) ale także ustala, ilu pacjentów szpital może przyjąć, bo za więcej NFZ może nie zapłacić. Dyrektor szpitala może zaoszczędzić tylko na płacach personelu i na żywieniu właśnie.
Gość
7 lat temu
Dziwne. Jak pan prezes zachorował, to nagle doszli do wniosku, że szpitalne żarcie jest do ... bani.
...
Następna strona