Do benefitów, którymi polskie firmy kuszą pracowników, dołączyły właśnie nielimitowane urlopy. Oprócz zagwarantowanych w kodeksie pracy dni wolnych, firma oferuje pracownikom dodatkowe płatne, bez żadnych limitów.
Warunki wzięcia dodatkowych dni wolnych są dwa. Po pierwsze, musi się zgodzić reszta zespołu. Po drugie, zespół w którym pracuje, musi być rentowny.
- Pracownicy podzieleni są na zespoły, zwykle 4-osobowe. Mamy taką zasadę, że codziennie w pracy musi być połowa skład zespołu - wyjaśnia Jacek Słomski z VAN group. - Pracownicy na bieżąco widzą też efekty swojej pracy i to czy zespół przynosi zyski. Jeśli tak jest, mają zielone światło do wzięcia dodatkowego urlopu.
Przedstawiciele VAN group tłumaczą, że struktura organizacyjna jest tak skonstruowana, że pracownicy czują się odpowiedzialni za jej wyniki i pracują w zespołach tak, jakby sami prowadzili swoją małą firmę.
- Wyniki finansowe są widoczne i od nich zależy premia, jaką co miesiąc dostają - wyjaśnia Słomski. - Dlatego nie boimy się, że opcja będzie nadużywana. Nasi pracownicy wiedzą, że efektywna praca im się opłaci.
Nielimitowany urlop ma być magnesem na pracowników, który nie tylko przyciągnie nowych, ale utrzyma tych, którzy już są z firmą związani. - Mamy w Polsce rynek pracownika. To firmy walczą o ludzi, a nie odwrotnie - mówi Słomski. - Od lat pracodawcy oferują różne pozapłacowe benefity. Karty sportowe czy opieka medyczna to już w tej chwili standard. Chcieliśmy zrobić coś nowego i skoro nasza organizacja na to pozwala, to dlaczego nie? - dodaje.
Ile urlopu nam się należy?
Kodeks pracy zakłada, że każdemu pracownikowi ze stażem pracy mniejszym niż 10 lat, przysługuje 20 dni płatnego urlopu. Dłuższy staż pracy uprawnia do 26 dni wolnych.
To minimum. Zapisy kodeksu nie wyznaczają górnej granicy dostępnych w ciągu roku dni wolnych. - W Polsce zazwyczaj negocjuje się z pracodawcą tylko stawkę - mówi Słomski. - Ale negocjować można przecież różne warunki. W Stanach Zjednoczonych domyślnie pracownikowi przysługuje 15 dni wolnych i wymiar urlopu jest często tematem negocjacji. No bo przecież urlop to coś, co wszyscy lubimy - uśmiecha się.
Moda na demokrację w pracy
Choć idea nielimitowanych dni wolnych w Polsce może się wydawać nowatorska, za oceanem coraz więcej dużych przedsiębiorstw zaczyna ją stosować. Z takiego przywileju korzystają już pracownicy m.in. General Electrics, Netflixa czy Linked In.
- To rosnący trend. Chodzi o to, by skupiać się na wynikach i wzmacnianiu pozycji, a nie przepracowanych godzinach - pisze na swoim blogu Pat Wadors, szefowa działu HR w Linked In. - To ważny krok naprzód, aby pomóc naszym pracownikom się rozwijać i utrzymać ich zaangażowanie - wyjaśnia.
Zdaniem ekspertów, trend na demokratyzację modeli zarządzania będzie rósł. A chodzi m.in. o to, by zaspokoić oczekiwania młodego pokolenia. - Często słyszymy, że pokolenie które wchodzi dziś na rynek pracy jest roszczeniowe, dobrze zna swoje prawa i o nie dba - mówi Tomasz Duda, psycholog z Uniwersytetu Warszawskiego. - Firmy, nawet jeśli nie chcą, muszą się do tego dostosować i zacząć zwracać uwagę na tzw. work&life ballance [równowagę między pracą i życiem prywatnym - red.], bo to jest dla młodych pracowników często ważniejsze, niż płaca - podkreśla.
Wprowadzenie bardziej demokratycznego stylu zarządzania, opartego na zaufaniu pomiędzy przełożonym a pracownikiem to dla wielu firm nie tylko konieczność, ale i spory zysk. Jak oceniają eksperci, pracownicy w takiej strukturze są często wydajniejsi.
- Wszystkie badania, jakie prowadzono na ten temat wskazują, że w takiej codziennej pracy system demokratyczny oparty na zaufaniu, gdzie decyzje są podejmowane przez cały zespół, może być nieco mniej wydajny. Ale kiedy przychodzi chwila kryzysu takie zespoły radzą sobie znacznie lepiej - tłumaczy Duda. - Pracownik, który jest zaangażowany, lojalny, ma wpływ na to, co dzieje się w firmie, czuje się za nią odpowiedzialny i np. chętniej zostanie po godzinach, gdy przyjdzie jakiś trudny moment. W tradycyjnym modelu po prostu spakuje się i wyjdzie, gdy wybije godz. 16 - dodaje.
Zdaniem psychologów, taka demokratyczna struktura największe korzyści przynosi w branżach kreatywnych. Przede wszystkim tych związanych z nowymi technologiami. - Stosuje to już bardzo wiele firm na zachodzie. Proszę zobaczyć jak wyglądają biura Apple czy Google. Bardziej przypominają plac zabaw niż siedzibę korporacji - mówi Tomasz Duda.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl