Prezes NBP opowiada się za szybkim wejściem Polski do strefy euro. W jego ocenie, nastawienie się na szybkie przyjęcie tej waluty może być pomocne w procesie uzdrawiania sektora finansów publicznych.
"Ożywienie jest. Pytanie, czy będzie trwałe, czy utrzyma się i do jakiego dojdzie poziomu. Jeśli będzie realizowany scenariusz negatywny, finanse publiczne pozostaną chore, nie widzę możliwości trwałego przyspieszenia" - powiedział Balcerowicz podczas wtorkowego spotkania z przedsiębiorcami w Katowicach.
Dodał, że niezbędne - jego zdaniem - działania w zakresie ograniczania wydatków publicznych należy podjąć jeszcze w tym roku.
"Działania trzeba podjąć w tym roku. Jeśli w tym roku nie wprowadzi się pakietu rozwiązań ograniczających wydatki, to w przyszłym będą na pewno rozmaite wymówki, że jest kampania wyborcza itp." - powiedział prezes NBP.
Wysoki poziom wydatków publicznych i związanego z tym deficytu budżetowego oraz zadłużenia państwa Balcerowicz wymienił jako jedną z głównych barier w szybszym rozwoju polskiej gospodarki i obniżaniu bezrobocia.
Prezes NBP uważa, że wysoki poziom długu publicznego może również wpływać na postawę inwestorów, którzy mogą zacząć domagać się swoistej premii za związane z tym ryzyko.
Balcerowicz przypomniał, że Polska już raz faktycznie zbankrutowała, kiedy na początku lat 80. zaprzestała obsługi długu zagranicznego.
Prezes NBP dodał, że choć dług ten został ograniczony o połowę, to koszty związane z jego obsługą są nadal wysokie i w ubiegłym roku wzrosły mimo obniżenia długoterminowych stóp procentowych.
Prezes NBP uważa, że szybie wejście Polski do strefy euro będzie dla gospodarki korzystne, ponieważ wiąże się z koniecznością naprawy sektora finansów publicznych.
"Z punktu widzenia warunków dla rozwoju opłacałoby się Polsce nastawić na szybkie przyjęcie euro, ponieważ to oznacza perspektywę uzdrowienia finansów publicznych, a to powinien być bodziec dla polityków" - powiedział.
"Ponieważ większa część naszej wymiany handlowej dotyczy strefy euro, można mieć znacznie niższe stopy bez ryzyka kryzysu walutowego" - dodał.