"Dobrej zmianie" nie wystarcza już zawładnięcie telewizją publiczną. W imię walki z "totalną opozycją" Krystyna Pawłowicz sugeruje, że czas zamykać niezależne media. Teresa Bochwic z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji chwali z kolei komentarze o "zarzynaniu" TVN i Polsatu. A były członek KRRiT Krzysztof Luft ostrzega: po reformie sądownictwa nikt już nie będzie mógł powstrzymać zapędów PiS. Czy prywatnym mediom grozi odbieranie koncesji za działalność nie po myśli partii?
"Medialne macki totalnej opozycji bez skrępowania nawołują do blokowania reform i obalenia demokratyczne wybranych polskich władz. Czy jest to zadanie dopuszczone koncesjami na nadawanie programów rtv? Krajowa Rado Radiofonii i Telewizji - do roboty!" - grzmiała posłanka Krystyna Pawłowicz na Facebooku w sobotę rano - na krótko po przyjęciu przez Senat projektów ustaw o KRS i ustroju sądów powszechnych.
Kilka godzin wystarczyło, by z ostrzeżeniem wystąpił były członek KRRiT Krzysztof Luft. "Kontrola niezawisłych sądów powstrzymywała dotąd KRRiT przed cofaniem koncesji mediów komercyjnych takich jak TVN24, TVN, Polsat, RMF FM, Radio TOK FM, Radio ZET i in. To się teraz może zmienić, bo ochoty do zniszczenia prywatnych mediów w PiS nie brakuje, a sędziowie Ziobry już takich decyzji nie podważą. Nie wierzycie? Zobaczycie" - ostrzegł Luft we wpisie na Facebooku.
O tym, że chęć do walki z niezależnymi mediami w kręgach PiS jest ogromna, świadczy choćby tweet wiceprzewodniczącej KRRiT Teresy Bochwic sprzed miesiąca. "Brawo" - tak Bochwic skomentowała wpis, w którym jeden z użytkowników Twittera mówi o "zarzynaniu TVN i Polsatu". Co prawda potem tłumaczyła się, że komentowała inny fragment tego tweeta, ale niesmak (i wątpliwości) pozostał.
Nawet jeśli wiceprzewodnicząca KRRiT została źle zrozumiana, to o żadnym nieporozumieniu nie można mówić w przypadku oświadczenia Rady Mediów Narodowych z 22 czerwca tego roku.
"Rada Mediów Narodowych z niepokojem odnotowuje ataki i agresywne zachowania polityków wobec dziennikarzy, w tym szczególnie Telewizji Polskiej. Nie są to sporadyczne działania, tylko przyjęta przez polityków opozycji - szczególnie Platformy Obywatelskiej - metoda, mająca na celu odebranie wiarygodności dziennikarzom oraz zastraszenie tych, którzy chcieliby wykonywać swój zawód w sposób niezależny" - brzmi fragment oświadczenia, przyjętego jedynie głosami członków RNM związanych z PiS.
"Rada Mediów Narodowych ocenia, że ataki te wpisują się w działania na rzecz ograniczenia wolności słowa i naruszają konstytucyjne gwarancje w tym zakresie" - czytamy dalej.
Bez koncesji na razie tylko bajki
Zapytaliśmy w KRRiT o to, jak odnosi się do apeli takich, jak ten posłanki Pawłowicz, i czy w najbliższym czasie ma zamiar cofnąć koncesję jakiejkolwiek stacji.
Rada "zawsze odpowiada w przypadku przedstawienia konkretnych, merytorycznych zarzutów" - czytamy w stanowisku przesłanym money.pl przez Teresę Brykczyńską, rzecznik prasową KRRiT.
Co się zaś tyczy odbierania koncesji, to w tej chwili Rada prowadzi jedną taką procedurę. Dotyczy ona Radia Bajka, rozgłośni o profilu poznawczo-edukacyjnym. Natomiast w przypadku odebranej już koncesji dla innej stacji, Radia Hobby, toczy się proces w sądzie - wyjaśnia KRRiT.
Jest pole do popisu
Rzeczniczka Rady tłumaczy, że koncesję można odebrać na mocy art. 38 ust. 1 i ust. 2 ustawy o radiofonii o telewizji. I tu niestety jest spore pole do popisu, jeśli chodzi o interpretację. Czytamy w nich bowiem, że koncesję można stracić między innymi w sytuacji, gdy "rozpowszechnianie programu powoduje zagrożenie interesów kultury narodowej, bezpieczeństwa i obronności państwa lub narusza normy dobrego obyczaju".
Z prawem do nadawania można się też pożegnać między innymi, gdy "wydano prawomocne orzeczenie zakazujące nadawcy wykonywania działalności gospodarczej objętej koncesją" lub "nadawca rażąco narusza warunki określone w ustawie lub w koncesji".
Czy sądy kierowane przez Zbigniewa Ziobrę nie stwierdzą, że któraś z wiodących dziś stacji komercyjnych nie działa w sprzeczności z którąś z tych zasad? To scenariusz, którego nie da się niestety wykluczyć.
Jeśli KRRiT nie zacznie się uginać pod apelami takimi jak ten posłanki Pawłowicz, niezależne media na mocy aktualnych koncesji mają przed sobą jeszcze co najmniej kilka lat spokojnego działania. Najwcześniej, bo w 2023 roku, wygasa koncesja dla Tok FM. Pięć lat później straci ważność ta dla Radia Zet i RMF FM. W 2024 roku wygasną z kolei koncesje dla Polsatu i TVN.
Wolność słowa według PiS
Słowa posłanki Pawłowicz i Teresy Bochwic nie są wyjątkiem, jeśli chodzi o próby ataku na niezależne media przez środowisko związane z PiS, choć bez wątpienia są jednymi z najostrzejszych. W połowie czerwca opublikowany został nieco łagodniejszy w formie list otwarty w "obronie wolności słowa", podpisany między innymi przez braci Karnowskich, Bronisława Wildsteina czy Ewę Stankiewicz.
"Wyrażamy zdecydowany sprzeciw wobec nagonki na dziennikarzy wypełniających misję niezależnego, wolnego dziennikarstwa. Apelujemy do polityków Platformy Obywatelskiej, by zajęli się poszukaniem odpowiedzi na pytania dotyczące ich programu i działalności, w tym tej ujawnionej na kompromitujących taśmach, a nie atakowali tych, którzy im te pytania zadają. Dla Platformy to droga donikąd, dla polskiej demokracji praktyka niszcząca" - czytamy we fragmencie listu.
Głośnym echem odbiła się też awaria w firmie EmiTel, która jest operatorem naziemnej telewizji odpowiedzialnym między innymi za nadawanie sygnału TVP. Pod koniec ubiegłego roku EmiTel miał problem z transmisją publicznej telewizji, a stało się to dokładnie w czasie przemówienia telewizyjnego Beaty Szydło. Również wtedy niezawodna okazała się Krystyna Pawłowicz.