Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Nieznane ofiary

0
Podziel się:

Żadna z około 50 śmiertelnych ofiar zamachów dokonanych w Londynie nie została jeszcze zidentyfikowana - powiedział szef londyńskiej policji. Dwadzieścia cztery osoby obejmuje lista poszukiwanych przez polski konsulat w Wielkiej Brytanii. 52 - letni Polak przeżył wybuch bomby w autobusie tylko dlatego, że się przesiadł.

Nieznane ofiary

Żadna z około 50 śmiertelnych ofiar zamachów dokonanych w Londynie nie została jeszcze zidentyfikowana - powiedział szef londyńskiej policji.. Niemal na pewno trzy osoby z Polski były w miejscach ataków. 52 - letni Polak przeżył wybuch bomby w autobusie tylko dlatego, że się przesiadł.

_ fot. PAP/EPA/Lindsey Parnaby _

Trwają poszukiwania 24 Polaków

Dwadzieścia cztery osoby obejmuje lista poszukiwanych przez polski konsulat w Wielkiej Brytanii po czwartkowych zamachach w Londynie - poinformował Aleksander Kropiwnicki z biura prasowego ambasady polskiej.

Są to osoby, z którymi po zamachach bliscy nie mają kontaktu. Kropiwnicki zaznaczył, że liczba poszukiwanych Polaków często sięzmienia - niektóre osoby się odnajdują, ale zgłaszane są nowe.

Od piątkowego wieczoru odnalazło się 13 osób, które wcześniej zgłoszono jako zaginione, ale przybyły nowe nazwiska.

Wśród poszukiwanych nadal są trzy Polki, których nazwiska opublikowano w sobotę w brytyjskich i polskich mediach: Monika Suchocka, Ania Brandt i Karolina Glueck.

52-letni Polak zmienił miejsce i przeżył

52-letni inżynier Tadeusz Gryglewicz - Polak od wielu lat mieszkający w Anglii - przeżył czwartkowy wybuch bomby w londyńskim autobusie nr 30, na Tavistock Square w pobliżu stacji metra Russell Square.

Życie uratowało mu to, że w czasie jazdy przesiadł się z tylnej części autobusu do środkowej, a słuch - to, że miał na uszach słuchawki, ponieważ w czasie jazdy słuchał muzyki z przenośnego odtwarzacza.

W autobusie zginęło 13 osób, w tym prawdopodobnie zamachowiec. Pojazd został doszczętnie zniszczony. Policja zdjęła dach w celu dokonania oględzin. Sam autobus jak dotąd nie został usunięty z ulicy.

Jak powiedziała Press Association 44-letnia przyjaciółka Gryglewicza, Harriette Spierings, która zna go od 15 lat, "przesiadka z miejsca na miejsce była bardzo szczęśliwym ruchem".

Ranny w zamachu Polak wysiadł z autobusu o własnych siłach i nie stracił przytomności ani na chwilę. Zabrano go do pobliskiego University College Hospital z głęboką raną głowy, która wymagała 20 szwów. Został też raniony odłamkiem w ramię i musiał się poddać zabiegowi chirurgicznemu.

Lekarz-konsultant sądzi, że Gryglewiczowi w wyniku eksplozji mogły pęknąć bębenki w uszach, ale uratowało go to, że miał słuchawki. Nie doznał też żadnych obrażeń wewnętrznych.

"(Po zamachu) był cały we krwi, ale nie miał świadomości, że krwawi, ani nie wiedział, skąd pochodzi ta krew. Adrenalina trzymała go przy życiu i nie stracił przytomności ani na chwilę" - mówi Spierings.

"Zadzwoniłam na jego telefon komórkowy, bo obawiałam się, że mógł być w którymś z pociągów, w których podłożono ładunki wybuchowe. Żartował, że stale kontroluję jego ruchy. Powiedział, że nie pojechał kolejką, lecz autobusem. Powiedziałam, że w takim razie miał szczęście, ale on odparł: "Co masz na myśli, mówiąc, że miałem szczęście? Przecież nie jechałem jakimś autobusem, tylko tamtym".

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)