Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski powiedział, że zależy mu, by sprawa, w której usłyszał prokuratorskie zarzuty, jak najszybciej trafiła do sądu. Zdaniem śledczych, szef NIK nadużył swej władzy przy obsadzaniu stanowisk w Izbie. Wcześniej postawiono mu cztery zarzuty dotyczące przekroczenia uprawnień.
W piątek prezes NIK składał po raz kolejny uzupełniające wyjaśnienia w tym śledztwie. Tym razem trwało to blisko dwie i pół godziny. Wychodząc z przesłuchania, Kwiatkowski powiedział dziennikarzom, że była to już jego czwarta wizyta w prokuraturze i po raz kolejny prosił śledczych o niezwłoczne skierowanie tej sprawy do sądu.
"Jak państwo wiedzą, od początku zależy mi na jak najszybszym wyjaśnieniu tej sprawy, ponieważ żadnych przepisów nie złamałem i dlatego zależy mi, żeby cała prawda - w oparciu o wszystkie informacje, a nie pocięte fragmenty rozmów - została jak najszybciej pokazana na posiedzeniu sądu" - powiedział Kwiatkowski.
Jak wskazał, dopiero na jawnym posiedzeniu sądu opinia publiczna będzie miała dostęp do całych materiałów, a nie fragmentów rozmów "dobranych do z góry założonej tezy". Przypomniał, że sam chciał, by Sejm uchylił mu immunitet - tak, aby sprawa została jak najszybciej wyjaśniona.
"Wcześniej już ustosunkowałem się do wszystkich wątpliwości prokuratury, a dzisiaj po raz kolejny miałem okazję przekonywać prokuraturę do jak najszybszego skierowania tej sprawy na posiedzenie sądu" - powiedział szef NIK. Dopytywany przez dziennikarzy, czy w śledztwie pojawiły się jakieś nowe okoliczności, odpowiedział: "żadnych nowych okoliczności w kontekście wniosku, który był skierowany do Sejmu, nie ma".