Filozof od kilku miesięcy zarządza marką trzeciej największej grupy energetycznej w Polsce. Brat znanego dziennikarza TVP Info i byłego działacza PiS jest na długiej liście "Misiewiczów". Energa nie tłumaczy tego wyboru i podkreśla, że na takie stanowiska nie przeprowadza konkursów.
Brat Michała Rachonia został dyrektorem zarządzania marką w należącej do Skarbu Państwa Enerdze - informuje "Gazeta Wyborcza". To już ósma osoba na liście "Misiewiczów", która przy okazji "dobrej zmiany", znalazła zatrudnienie w Enerdze.
Nikodem Rachoń stanowisko dyrektorskie otrzymał w lipcu tego roku. Głośno o tym fakcie zrobiło się jednak dopiero teraz. Same powiązania rodzinne nie byłby problemem, gdyby posiadał odpowiednie kompetencje do pełnienia obowiązków najważniejszego człowieka odpowiedzialnego za zarządzanie marką w departamencie marketingu. Jednak, jak podaje Nowoczesna na portalu misiewicze.pl, z wykształcenia Nikodem Rachoń jest filozofem. Ma nawet tytuł doktora i na uczelni prowadził w ostatnim czasie zajęcia ze studentami.
Na stronach internetowych Energi próżno szukać informacji o Nikodemie Rachoniu, a i biuro prasowe unika tego tematu. O kompetencjach i dotychczasowym doświadczeniu w marketingu spółka nie chce mówić, zasłaniając się tajemnicą przedsiębiorstwa. W odpowiedzi na pytania "Wyborczej" przyznała jednak, że na stanowiska dyrektorskie nie są organizowane konkursy.
Wydaje się, że znacznie lepszym kandydatem na dyrektora w dziale marketingu byłby Michał Rachoń, który w mediach jest od lat. Przed tym jak stał się jedną z głównych twarzy TVP Info, był prezenterem TV Republika i pisał teksty do "Gazety Polskiej".
W obecnej sytuacji politycznej jego największym atutem jest jednak bliski kontakt z PiS. To były działacz partyjny i rzecznik jednego z lokalnych oddziałów. Za poprzednich rządów PiS był także odpowiedzialny za kontakt z mediami z ramienia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Oprócz Nikodema, na liście "Misiewiczów" (opublikowanej przez Nowoczesną) w Enerdze znajdziemy jeszcze 7 nazwisk. Wśród nich jest to najważniejsze - prezesa gdańskiego koncernu energetycznego, którym od początku tego roku jest Dariusz Kaśków. To członek PiS i były burmistrz Głubczyc. Jego historia jest ściśle związana z Dolnym Śląskiem i Adamem Hofmanem.
Pozostali "Misiewicze" znaleźli posady w spółkach zależnych Energi. Prezesem Energa Kogeneracja jest Krzysztof Żechowski - działacz PiS i kandydat do Sejmiku Województwa. Szefem Enbudu jest Robert Kujawski - dyrektor biura poselskiego Jolanty Szczypińskiej i wieloletni radny Słupska z PiS.
Wiceprezesami Energa-Operator są Jacek Kowalski (politolog i radny miejski PiS w Toruniu) i Krzysztof Bączyk (znajomy Jacka Kurskiego i człowiek pracujący przy kampanii Lecha Kaczyńskiego w wyborach na prezydenta Warszawy). Ich pracę z perspektywy rady nadzorczej kontroluje Violetta Mackiewicz-Sasiak - szefowa klubu "Gazety Polskiej" w Wejherowie i pielęgniarka Domu Pomocy Społecznej.
Listę "Misiewiczów" Nowoczesnej uzupełnia Jerzy Barzowski - szef PiS w Bytowie, który jest w radzie nadzorczej spółki Energa-Obrót. Do tego dochodzi kilkadziesiąt innych osób wymienianych przez "Gazetę Wyborczą". Wśród nich znajdują się niemal wszyscy radni PiS z Sopotu.
Miejsce w zarządzie wiąże się z dobrymi pieniędzmi. Na wyobraźnię działają zarobki we władzach spółki-matki, czyli samej Energi. Ze sprawozdania finansowego za 2015 rok wynika, że w ubiegłym roku ośmiu członków zarządu otrzymało łącznie ponad 5 mln zł.
Grupa Energa to trzeci największy operator systemu dystrybucyjnego w zakresie dostarczanej energii, a także trzeci największy sprzedawca energii elektrycznej do odbiorców końcowych w 2015 roku.