Otwarcie ognia do ukraińskich jednostek na Morzu Azowskim, przejęcie okrętów i zatrzymanie marynarzy przez rosyjską flotę zmieniło sytuację. – Tego nie da się zignorować – podkreśla w rozmowie z money.pl prof. Dariusz Rosati, europoseł i były minister spraw zagranicznych. - To jest pierwszy przypadek ataku pod flagą rosyjską na obcy kraj. To już nie są zielone ludziki i wojna hybrydowa, a otwarte złamanie prawa międzynarodowego i użycie siły w stosunkach z obcym suwerennym krajem. Europa musi coś zrobić - zaznacza.
Na obecnym etapie mówimy o dodatkowych sankcjach wobec Rosji albo rozszerzaniu dotychczasowych. - Jest kilka możliwości. Nord Stream 2 jawi się jako ta najbardziej oczywista możliwość. Sądzę, że jest to ruch dość prawdopodobny. Już przed incydentem na Morzu Azowskim mieliśmy rozłam w Niemczech dotyczący oceny tego projektu. Stanowisko rządu wynikało w dużym stopniu z układów koalicyjnych – stwierdza były minister spraw zagranicznych.
Teraz sytuacja uległa zmianie, mamy tego sygnały zarówno społeczne, jak i w prasie niemieckiej. - Tworzy się presja. Rząd w Berlinie musi jakoś zareagować – podkreśla. Dodaje również, że poza sankcjami, nie bardzo są inne instrumenty, które Europa mogłaby zastosować wobec Rosji.
- Działania wojskowe są wykluczone na tym etapie. Można wzmacniać zdolności obronne Ukrainy. Stany Zjednoczone już to robią, Europa wciąż się waha, ale nad tym pracujemy - zaznacza europoseł.
Ale jego zdaniem Europa wciąż ma argumenty i możliwości skutecznego nacisku. - W zanadrzu są jeszcze sankcje w sektorze finansowym. To byłoby bardzo dotkliwe dla Rosji, do tej pory tego nie zastosowano - podkreśla. - To by oznaczało naprawdę poważne utrudnienia w prowadzaniu biznesu dla Federacji Rosyjskiej. Odcięcie rachunków korespondencyjnych, to jak odcięcie tlenu dla systemu finansowego Rosji. Nie wiem, czy jest gotowość w UE do sięgnięcia po ten instrument, sądzę, że nie jest to ten etap. Natomiast uderzenie w Nord Stream 2 jest bardzo spektakularnym, ale i adekwatnym działaniem, które byłoby dziś do zaakceptowania przez Wspólnotę – przekonuje na łamach money.pl.
Zobacz też: Marek Jakubiak apeluje do rządu ws. konfliktu Ukraina-Rosja:
Rodzi się jednak pytanie, czy groźba kolejnych sankcji robi jeszcze wrażenie na Władimirze Putinie? - Sankcje wywierają pożądany wpływ. Ideą sankcji jest podniesienie kosztów prowadzenia agresywnej polityki przez Federację Rosyjską – zaznacza prof. Rosati.
Jak przekonuje, mimo powszechnej opinii, sankcje robią wrażenie na Moskwie, a dowodem na to ma być narastające, również w kręgu wewnętrznym - na Kremlu, zniecierpliwienie i świadomość, że stała konfrontacja z Zachodem nie misi się opłacać.
- Sankcje są jednak instrumentem, którego efekty widoczne są po dłuższym czasie. Inna kwestia, że powinny być silniejsze, aby szybciej skłonić Rosję, by usiadała do stołu negocjacyjnego – zaznacza prof. Rosati.
Kłopot w tym, czy Europa zjednoczy się i będzie mówić jednym głosem. Jak przyznaje prof. Dariusz Rosati, w Radzie jest kilka krajów, które są niechętne sankcjom. Wręcz gotowe były je znosić. - W tej chwili nawet rząd włoski, węgierski, grecki czy cypryjski w kontekście sytuacji, do której doszło, nie może mówić o ich zniesieniu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl