Polski rząd oraz Greenpeace i Client Earth nie mają wielu powodów, by darzyć się sympatią. Greenpeace sprzeciwia się wycince drzew w Puszczy Białowieskiej, a Client Earth wielokrotnie krytykowało posunięcia władz dotyczące energetyki, szczególnie tej opartej na węglu.
Jednak w sprawie Nord Stream 2 są dość zgodne - uważają, że gazociągu nie należy rozbudowywać. Choć argumenty, do których sięgają, są różne. Rząd mówi o naszym bezpieczeństwie energetycznym, szkodzeniu solidarności europejskiej i umacnianiu monopolistycznej pozycji Gazpromu w Europie. Ekolodzy: o ochronie przyrody oraz niezgodności budowy z europejskim prawem i umowami międzynarodowymi.
Pierwszy cel: Finlandia
We wtorek rząd ma przyjąć oficjalne stanowisko w sprawie realizacji gazociągu Nord Stream 2. Niespodzianek nie będzie. Polska, podobnie jak kraje bałtyckie i Ukraina konsekwentnie sprzeciwia się projektowi.
Client Earth i Greenpeace wybrały ścieżkę prawno-proceduralną. Złożyły właśnie uwagi w ramach odbywających się w Finlandii konsultacji społecznych oceny oddziaływania na środowisko inwestycji. Za tą skomplikowaną nazwą kryje się procedura wydawania pozwolenia środowiskowego. Jeśli fińskie władze takiego pozwolenia nie dadzą, rura nie będzie mogła być położona w planowanym przebiegu. Co bardzo opóźniłoby cały projekt.
- Gazprom stosuje "taktykę salami". Całą potężną inwestycję dzieli na wiele małych odcinków, jak na plasterki. Później występuje o pozwolenia środowiskowe właśnie dla takich fragmentów. Przez to unika pokazywania całości inwestycji i informowania o jej całkowitym wpływie na środowisko - mówi Robert Cyglicki, dyrektor Greenpeace Polska.
- Nord Stream 2 ma mieć przepustowość 55 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Jeśli spalilibyśmy ten gaz, to otrzymalibyśmy 106 mld ton dwutlenku węgla. To tyle, co roczna emisja całych Czech. Nie można rozpatrywać oddziaływania na środowisko gazociągu, bez spojrzenia na niego całościowo - dodaje dr Marcin Stoczkiewicz z Client Earth.
Rurociąg ma przechodzić w pobliżu terenów chronionych Natura 2000 aż w ośmiu państwach Unii Europejskiej. W tym zaledwie kilka kilometrów od mających ten status dwóch obszarów polskich: Zatoki Pomorskiej i Ostoi na Zatoce Pomorskiej.
- Raport oceny oddziaływania na środowisko dla projektu Nord Stream 2 nie zawiera wystarczających informacji, które pozwoliłyby na rzetelna ocenę wpływu tej inwestycji na faunę i florę Morza Bałtyckiego. W związku z tym apelujemy do władz fińskich o odmowę wydania pozwolenia środowiskowego. Podobnie powinny zrobić inne państwa członkowskie Unii Europejskiej – mówi Stoczkiewicz.
Rura przez rezerwat
Greenpeace zwraca uwagę, że planowany przebieg Nord Stream 2 nie tylko jest niezgodny z europejskim prawem, ale także z przepisami rosyjskimi. Chodzi o budowę nowej infrastruktury do przesyłu gazu na terenie rezerwat kurgalskiego. Rezerwat w południowej części Zatoki Fińskiej chroni tzw. Konwencja Ramsarska, czyli międzynarodowa konwencja o obszarach wodno-błotnych. W rezerwacie żyją m.in. w tym foki obrączkowane i szare. Greenpeace prowadzi w Rosji kampanię, podczas której próbuje przekonać Rosjan by nie zgadzali się na budowę infrastruktury gazowej na tym terenie.
Kilka dni temu organizacja ujawniła korespondencję i notatki pomiędzy Gazpromem i przedstawicielami rosyjskich władz. Obejmują one okres od maja 2016 r. do marca 2017 r. Inwestor i rząd dotyczy zmiany granic rezerwatu albo zmiany w rosyjskim prawie, by ułatwić inwestycję. - To pisanie prawa pod dyktando koncernów paliwowych. Tak się forsuje inwestycje, które są niepotrzebne i szkodliwe - mówi Robert Cyglicki.
Jednocześnie przedstawiciele obu organizacji przyznają, że za budową drugiej nitki Gazociągu Północnego stoją duże pieniądze i interesy całych państw. Zapewniają, że nie interesuje ich geopolityka. Liczą za to, że fińskie urzędy przychylą się do ich argumentacji. - Organ fiński ma obowiązek wziąć nasze stanowisko pod uwagę, przeanalizować, a jeśli odrzuci, to z uzasadnieniem. Jesteśmy umiarkowanymi optymistami - mówi Marcin Stoczkiewicz.
- Tak długo jak będzie to możliwe, to będziemy działać - dodaje Cyglicki. Przykład, gdy Greenpeace wstrzymał dużą inwestycję infrastrukturalną już w Polsce znamy - to Via Baltica, ze słynnym odcinkiem przez Dolinę Rospudy. Po latach sądy przyznały, że to ekolodzy mieli rację.