Największe europejskie koncerny energetyczne podpisały w piątek z Gazpromem szereg bardzo ważnych umów na rozbudowę gazociągu Nord Stream II. Porozumienia, które zawarto, mogą mieć daleko posunięte konsekwencje dla bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju. - To cios w europejską solidarność energetyczną i bezpośrednie interesy Polski i Ukrainy - mówi money.pl Piotr Maciążek, ekspert do spraw bezpieczeństwa energetycznego.
Podczas Wschodniego Forum Ekonomicznego we Władywostoku doszło do spotkania szefa Gazpromu Aleksieja Millera z władzami spółek BASF i E.ON (obie niemieckie), ENGIE (Francja), OMV (Austria) oraz Royal Dutch Shell (Wielka Brytania/Holandia). Zakończyło się ono podpisaniem porozumienia w sprawie budowy dwóch gazociągów morskich z roczną przepustowością 55 mld metrów sześciennych prowadzących z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Mowa o projekcie Nord Stream II.
Gazprom szacuje, że planowana rozbudowa Gazociągu Północnego między Rosją a Niemcami będzie kosztowała ok. 9,9 mld euro. Morski odcinek Nord Stream, liczący 1224 km, zaczyna się od tłoczni Portowaja koło Wyborga, a kończy w okolicach Greifswaldu. Przebiega przez wody terytorialne bądź wyłączne strefy ekonomiczne Rosji, Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec. Po stronie rosyjskiej nowe nitki mają się zaczynać w rejonie Ust-Ługi w obwodzie leningradzkim.
Rozbudowa gazociągu pod względem politycznym wzbudza duże emocje, umożliwi bowiem Gazpromowi zorganizowanie tranzytu gazu do Unii Europejskiej z pominięciem Ukrainy. Koncern liczy, że uda mu się to do 2020 roku.
Interesy biznesu biorą górę nad solidarnością
Co ze wsparciem dla Ukrainy deklarowanym przez Europę? Piotr Maciążek, ekspert rynku energetycznego, w rozmowie z money.pl, tłumaczy to naciskami ze strony biznesu. Powołuje się na dane Izby Przemysłu w Niemczech, z których wynika, że 70 proc. tamtejszych firm nie zamierza rezygnować z działalności na rosyjskim rynku. - Największe koncerny europejskie mają się w Rosji wciąż bardzo dobrze - zauważa.
Ekspert zastrzega też, że podpisane kilka dni temu umowy nie naruszają sankcji, bowiem dotyczą sektora naftowego, a nie rynku gazu. - Można mówić tylko o kontrowersjach na poziomie politycznym - podkreśla.
Można zrozumieć motywy prywatnych firm, które niezależnie od sankcji dążą do maksymalizacji zysku. Nie byłoby jednak zgodny na współpracę z Rosjanami, gdyby nie zielone światło ze strony władz największych krajów europejskich, które przecież mają udziały w koncernach biorących udział w projekcie.
Piotr Maciążek zwraca uwagę na to, że ze względu na konieczność wyłączania bloków węglowych i trwający proces przechodzenia Niemiec na zieloną energię, gaz jest kluczowym strategicznym aktywem. Rozbudowa Nord Streamu umacnia naszych zachodnich sąsiadów na pozycji rozdającego karty w energetyce zachodnioeuropejskiej.
Co z polityką energetyczną całej Unii? - Nie ma szans na zablokowanie przez UE rozbudowy gazociągu. Ewentualnie może dojść do opóźniania realizacji projektu - uważa Maciążek. Zwraca uwagę na fakt, że Gazprom będzie jednocześnie właścicielem gazociągu i dostawcą dedykowanego dla niego surowca. Teoretycznie Komisja Europejska nie powinna się na to zgodzić, biorąc pod uwagę jedno z kluczowych założeń Unii Energetycznej, które głosi, że jedna firma nie może jednocześnie odpowiadać za przesył i wydobycie. Trzeba jednak przypomnieć, że Komisja Europejska uczyniła już Rosjanom wyjątek w tym zakresie. Chodzi o OPAL, czyli lądową odnogę Nord Streamu, gdzie Rosjanie mogą używać 50 proc. rury - zauważa Maciążek.
Grozi nam zakręcenie kurków z gazem?
- Gazociąg Jamalski może nie być już potrzebny i kurki zostaną zakręcone - ostrzega Piotr Maciążek. Rosjanie dążą do tego, aby sprzedawać gaz bez pośredników, a Jamał biegnie do Niemiec po drodze przez Białoruś i Polskę.
Teoretycznie PGNiG ma podpisane umowy, w których zdefiniowane są punkty odbioru gazu - od strony ukraińskiej i białoruskiej. W praktyce nie muszą one do końca gwarantować nam bezpieczeństwa. W czarnym scenariuszu, gdyby gaz przestał płynął Jamałem, Rosjanie chcieliby wypowiedzieć umowy. - W przypadku kraju, który anektuje terytorium sąsiedniego państwa, wszystko jest możliwe - komentuje Maciążek.
Przebieg gazociągu Nord Stream src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1405407600&de=1405454460&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=DJI&colors%5B0%5D=%231f5bac&s%5B1%5D=S%26P&colors%5B1%5D=%23e823ef&s%5B2%5D=Nasdaq&colors%5B2%5D=%23ef2361&w=600&h=300&cm=1&lp=1&rl=1"/>Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej
źródło: Gazprom
Jedna z hipotez zakłada konieczność przeorientowania w takiej sytuacji naszej infrastruktury na pobieranie surowca z Niemiec, a zdaniem ekspertów nie jesteśmy do tego przygotowani. Poza tym moglibyśmy stracić status państwa tranzytowego, co wiąże się z brakiem przychodów z tytułu pośredniczenia w przesyle.
Rosjanie przejmują kontrolę nad największym magazynem gazu w Europie
Na mocy jednej z umów podpisanych w piątek z niemiecką grupą chemiczną BASF Gazprom przejmie m.in. magazyny, które są dedykowane gazociągowi Nord Stream. Wśród nich jest największy magazyn w Europie o pojemności ponad 4 mld metrów sześciennych. Dla porównania wszystkie polskie magazyny mają około 2,5 mld metrów sześciennych. W zamian należąca do niemieckiego BASF spółka Wintershall uzyska dostęp do złóż na Syberii, zasobnych w około 274 mld metrów sześciennych gazu. W sumie wartość umów między spółkami szacowana jest na miliardy dolarów.
Temat wymiany aktywów wrócił po dziewięciu miesiącach przerwy. W grudniu 2014 roku rozmowy zostały zerwane w związku z konfliktem na wschodzie Ukrainy.