Niemcy byli gotowi zaproponować polskiemu rządowi, że zrezygnują z budowy gazociągu Nord Stream 2 pod warunkiem, że Warszawa zrezygnuje z ubiegania się o reparacje wojenne - donosi w czwartek Politico, powołując się na źródła dyplomatyczne.
Pomysł - o ile rzeczywiście istniał - dziś jest jednak już nieaktualny. Jak pisze Politico, jeszcze miesiąc temu Niemczy spodziewali się, że pomysł budowy kolejnej rury po dnie Bałtyku i tak się załamie. Ponadto miał powstać nowy rząd, do którego - poza chadekami - mieli wejść przedstawiciele Zielonych i liberałów - czyli partii sceptycznie nastawionych do tej inwestycji.
W tej sytuacji Berlin miał użyć rezygnacji z projektu jako karty przetargowej w rozmowach z polskim rządem i zaproponować, by w zamian Polska zrezygnowała z roszczeń związanych ze zniszczeniami wojennymi.
Jednak rząd z liberałami i Zielonymi nie powstał, bo na scenę wkroczyli socjaldemokraci, którzy inwestycję jak najbardziej popierają.
Politico, powołując się na urzędników z otoczenia Angeli Merkel, pisze, że kanclerz byłaby gotowa poświęcić rurociąg. Tym bardziej, że opór wobec niego rośnie, a inwestycja coraz bardziej dzieli Europę. Wachlarz możliwości, jakimi dysponuje Berlin jest spory: może cofnąć pozwolenia na budowę albo sięgnąć po naciski dyplomatyczne. To mogłoby pogrzebać projekt, a na pewno znacznie go opóźnić.
Już teraz mało prawdopodobne jest, by budowa zakończyła się zgodnie z planem, czyli w 2019 r. Z jednej strony Rosjanie już zaczęli transportować komponenty potrzebne do budowy, a zachodnioeuropejskie koncerny paliwowe pompują w inwestycję setki milionów euro. Z drugiej jednak są państwa wschodnioeuropejskie, które głośno sprzeciwiają się budowie, Parlament Europejski, który również jest przeciwny i organizacje ekologiczne wykorzystujące wszelkie sposoby, by zablokować inwestycję.
Nord Stream 2 to projekt dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec po dnie Morza Bałtyckiego. Ma biec obok już istniejącego gazociągu Nord Stream 1. Ma mieć moc przesyłową 55 mld metrów sześciennych rocznie, czyli tyle samo, ile istniejący już gazociąg.