W ciągu zaledwie 18 miesięcy wartość norweskiej ropy spadła o 72 procent. Jak alarmuje ekonomiczny dziennik "Dagens Naeringsliv" opierając się na wyliczeniach Ministerstwa Finansów, jeśli ceny czarnego złota utrzymają się na obecnym poziomie, Norwegia może stracić nawet dwie trzecie swojego majątku.
Na światowych rynkach cena baryłki ropy brent kosztuje obecnie około 32 dolarów. Ta z okolic Morza Północnego w styczniu warta była niewiele ponad 27 dolarów, podczas gdy jeszcze wiosną 2014 kosztowała 110 dol. Rekordowo niskie ceny są zagrożeniem dla finansów największego producenta ropy w Europie Zachodniej. Ma to związek z powiązaniem gospodarki norweskiej z przemysłem naftowym - zwłaszcza, że zyski z surowców odpowiadają za jedną piątą PKB kraju.
Skutki zaczyna odczuwać nie tylko branża wydobywcza, w której zatrudnionych jest około 250 tysięcy osób, ale i związane z nią norweskie uczelnie, a także dostawcy usług i sprzętu. Kryzys odczuwa także sektor bankowy. Zwolnienia i cięcia w branży paliwowej, które dotknęły także krajowego Statoil, to również mniejszy przepływ finansowy oraz spadek wysokości aktywów w bankach – ostrzegają przedstawiciele norweskiego Nordea Banku.
Sytuację podgrzewa również prasa. Norweski dziennik gospodarczy "Dagens Naeringsliv" policzył, że wartość niewydobytej jeszcze ropy wynosiła jesienią ubiegłego roku 4,2 mld norweskich koron, z czego 3,75 mld należy do państwa. Jeśli niskie ceny surowca utrzymają się dłużej, to dwie trzecie tego majątku po prostu zniknie.
Sprawdź aktualne notowania ropy src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1445779683&de=1453676400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=oil.z&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=600&h=300&cm=0&lp=1&rl=1"/>
To dlatego premier Erna Solberg zdecydowała się zwołać nadzwyczajne spotkanie, w którym oprócz niej udział wziął minister finansów Siva Jensena oraz przedstawiciel Banku Centralnego Norwegii – podaje Bloomberg.
- Władze Norwegii wprawdzie nie uznały po spotkaniu, że sytuacja wymaga daleko idących działań interwencyjnych, jednak sytuacja rzeczywiście jest złożona i niełatwa – stwierdza dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol. - Koszt wydobycia w Norwegii jest bez porównania wyższy niż w tanich w eksploatacji złożach np. na Bliskim Wschodzie, jednak budowany od lat system rezerw pochodzących właśnie z wieloletniego gospodarowania zyskami z produkcji surowcowej - podkreśla.
Jednak sytuacja gospodarcza Norwegii ewidentnie się pogarsza. Do listy problemów królestwa dochodzi rosnące bezrobocie. W porównaniu do poziomu z listopada 2014 roku skoczyło aż o 25 procent. Podczas gdy pod koniec 2014 roku stopa bezrobocia wynosiła 3,7 proc., to już na koniec 2015 roku miała wartość 4,6 proc. Co prawda nadal należy ona do najniższych w Europie, ale rosnąca tendencja niepokoi analityków. Zwłaszcza że to najwyższy wskaźnik dla tego kraju od co najmniej 12 lat.
Sytuacja jest na tyle poważna, że już w sierpniu ubiegłego roku ministerstwo finansów rozważało ruch bezprecedensowy, a mianowicie pierwsze historii kraju sięgnięcie do rezerw- o czym pisaliśmy już w money.pl. Jak podał Bloomberg, przez lata oszczędzania na czarną godzinę, w kasie państwowego funduszu majątkowego zebrało się około 875 miliardów dolarów. Ostatecznie do uszczuplenia oszczędności nie doszło, ale od pewnego czasu w Norwegii głośno mówi się o konieczności pełnego uniezależnienia gospodarki od ropy i gazu.
- W tej chwili trudno już mówić o zupełnym uzależnieniu skandynawskiego królestwa od dochodów z ropy. Niewątpliwie może być to sytuacja trudna, ale nie powinna sparaliżować gospodarki Norwegii - tłumaczy w rozmowie z money.pl dr Bogucki.
Zobacz kurs norweskiej waluty w stosunku do dolara i euro src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1437827678&de=1453676400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=USDNOK&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=EURNOK&colors%5B1%5D=%23e823ef&fg=1&fr=1&w=605&h=284&cm=1&lp=1&rl=1"/>
Dlatego też, pomimo zapaści na rynku nafty, premier Erna Solberg uspokaja inwestorów i opinię publiczną. - Nie ma mowy o kryzysie gospodarczym. Wiąż odnotowujemy wzrost gospodarczy - tłumaczyła w Davos udzielając wywiadu agencji Blooberg. Argumentowała, że niskie ceny ropy naftowej oznaczają również wzrosty w innych branżach gospodarki norweskiej.
Spadek wartości ropy na kurs korony norweskiej. Od maja królewska waluta nieprzerwanie słabnie względem dolara i euro. Słabsza waluta to z kolei większe zyski z eksportu np. owoców morza, czy branży turystycznej.
- To nie jest już kraj zupełnie uzależniony od zysków surowcowych, choć z pewnością stanowią one filar narodowego bogactwa Norwegów - podsumowuje dr Bogucki.