Marek Isański jest prezesem Fundacji Praw Podatnika, która bardzo aktywnie wspiera Polaków w sporach ze skarbówką. Nasz rozmówca dobrze zna wady rodzimego systemu podatkowego. Ciąg niezrozumiałych decyzji i upór urzędników wykończył przed laty jego firmę TFL. Dopiero po dwóch dekadach sądowych sporów przedsiębiorca ostatecznie został oczyszczony z zarzutów. Wywalczył też zwrot 7 mln zł odsetek, a obecnie walczy przed sądem o ponad 800 mln zł odszkodowania.
Krzysztof Janoś: Jak długo maksymalnie może trwać teraz postępowanie podatkowe, a ile będzie trwało według nowej, podobno lepszej ordynacji? To niezwykle ważne dla każdego przedsiębiorcy, bo kontrola skarbowa mocno dezorganizuje pracę w firmie.
Marek Isański: Zarówno według obecnej, jak i w planowanej ordynacji postępowanie podatkowe trwa tak długo, jak chce tego organ podatkowy. Mało tego, przepisy nie mają zbytniego znaczenia, bo organ ich nie musi przestrzegać. Na łamanie prawa co do procedury pozwala zbyt liberalna dla organów linia orzecznicza sądów administracyjnych.
Czyli jak organ chce, żeby postępowanie trwało 2 miesiące, bo taki jest maksymalny czas kontroli w obecnej i planowanej ordynacji, to tyle będzie trwało. Jak będzie chciał, żeby trwało dwa lata albo trzy, to też tyle będzie trwało. Bo przepisy gwarantujące podatnikom sprawność pracy aparatu, czyli długość trwania kontroli, to fikcja.
Nie przesadza pan? Są jednak przecież jakieś przepisy, normy. Przecież urzędnicy też są nadzorowani.
Nie przesadzam. Znam też takie postępowania, które trwały 10 godzin, materiału było wiele tomów i samo zapoznanie się urzędnika z tym materiałem zabierało co najmniej tydzień, a organ, nie oglądając się na przepisy gwarantujące choćby aktywny udział podatnika w postępowaniu, wydał decyzję w ciągu jednego dnia. Nie można nie zauważyć, że prawa podatnika miał w nosie, a jedyne co zrobił, to kalkulował jak świstek papieru nazwany decyzją ostateczną doręczyć podatnikowi przed upływem terminu przedawnienia.
Zgrozę budzi, że złamanie wszystkich przepisów proceduralnych zaakceptował następnie sąd administracyjny, uznając, że nie miało to wpływu na wynik sprawy. A skąd ten sąd to wiedział, skoro podatnikowi uniemożliwiono wypowiedzenie się w sprawie i przedstawienie dowodów, że ustalenia organów są niesłuszne?
Dlaczego w pańskiej ocenie sądy takie działania akceptują?
Sądy powinny chronić podatników przed nadużywającym swoich uprawnień fiskusem, a nie dbać o bieżące wpływy do budżetu. Dbanie o wpływy do budżetu jest zadaniem władzy wykonawczej, a nie sądowniczej. To jest zagadnienie zasadnicze i idea przewodnia działań FPP. Niestety, bariery myślenia w tym względzie, mimo tylu lat istnienia III RP, są ogromne i wymagają równie ogromnego wysiłku.
Ale może jednak z tą proponowaną ordynacją może nadal miałby pan firmę?
Nie. Według nowej ordynacji sytuacja mojej firmy byłaby dużo gorsza. Nie dotrwałaby nawet do kontroli sądowej z powodów ekonomicznych. Nie chcę wchodzić w szczegóły, aby nie podawać na tacy rozwiązań aparatowi, jak zgodnie z planowaną ordynacją można do bankructwa doprowadzić dosłownie każdą firmę, jeśli fiskus tylko tego zechce.
Brak wskazówek rozumiem, ale skąd pomysł, że fiskus może chcieć doprowadzić jakąkolwiek firmę do bankructwa?
O to proszę pytać fiskusa. Czemu doprowadzili do bankructwa Optimusa Romana Kluski, wrocławski JTT, największe polskie biuro turystyczne BIG BLUE? I tysiące firm, o których nie słyszeliśmy, bo bankrutujący właściciele nie mieli sił i pieniędzy, żeby ”zasługi” fiskusa nagłośnić. A tacy poszkodowani przez fiskusa codziennie zgłaszają się do Fundacji. Fiskus nie umie przyznać się do popełnionych błędów, a przecież popełnia je tak, jak każdy.
Tak było przecież w przypadku TFL. Fiskus dokonując zabezpieczenia i zabierając spółce ponad 7 mln zł, zabił nas gospodarczo. Szybko zrozumiał, że popełnił błąd, fatalny w skutkach błąd, ale ani na krok się z tego błędu nie wycofał, a wręcz przeciwnie - działał, nie kryjąc, że chce doprowadzić TFL do bankructwa. Bo to rozwiązywało wszystkie jego problemy.
Proponowana ordynacja nic tu nie zmienia?
TFL miał szczęście, że nie obowiązywała przygotowana przez Komisję Kodyfikacyjną ordynacja. Przy tej musiałby zbankrutować. Paradoksalnie w starej realna była instytucja przedawnienia, która dawała cień szansy na przetrwanie i TFL umiał ją wykorzystać. Natomiast autorzy proponowanej twierdzą, że obecnie przedawnienie jest fikcją, i oni to zmienili. Tak, zmienili, ale na gorzej.
Przypomnę, że przedmiotem kontroli było ok. 200 jednorodnych transakcji. Od wszczęcia postępowania do jego zakończenia umorzeniem minęło według lepszej - w pańskiej ocenie - dla podatników ordynacji - 19 lat i 10 miesięcy. Zatem nie będzie rewolucji, a może być tylko gorzej?
Zdaniem Komisji rewolucją miały być różne, nie władcze formy załatwiania spraw, w tym negocjacje z urzędem i mediacje. Jednak zapisane zostały w ten sposób, że jak to określił prof. Bogumił Brzeziński, najwybitniejszy specjalista prawa podatkowego, te instytucje będą iluzoryczne. Wszystko dlatego, że urząd skarbowy dowie się wszystkiego o podatniku w trakcie negocjacji. Wtedy je zakończy i przystąpi do zwykłego wymiaru podatku.
Są jednak w projekcie ułatwienia w załatwianiu spraw prostych.
Tyle że to są bardziej ułatwienia dla aparatu niż dla podatnika. A przekaz sugeruje, że będzie przyjaźniej dla wszystkich podatników. To dość odległe od rzeczywistości, bo łatwiej będzie, ale tylko przy sprawach bezspornych.
W przypadku sporu między fiskusem a podatnikiem co do ustalenia stanu faktycznego, a zwłaszcza co do interpretacji przepisów, żadnych ułatwień nie będzie. Co przy stale pogarszającej się jakości i tak lichego prawa podatkowego spowoduje większą liczbę sporów, w których podatnik będzie na jeszcze gorszej pozycji niż jest dziś.
Przed rokiem mówił pan, że papierkiem lakmusowym nowej ordynacji będą przepisy dotyczące przedawnienia. Coś tu się zmieni? Nie będzie już możliwości używania tego wytrychu, by przykryć urzędniczą opieszałość?
Elementarnym prawem podatnika jest efektywna i profesjonalna praca aparatu skarbowego. W ordynacji podatkowej zasadniczym mechanizmem, który to wymusza, jest instytucja przedawnienia. Niestety ta instytucja, za pomocą kreatywnego orzecznictwa, została doprowadzona do fikcji.
Dziś nic w zasadzie nie zmusza do szybkiej i zgodnej z prawem pracy aparatu skarbowego, ponieważ sądy akceptują instrumentalne wykorzystywanie przez aparat skarbowy przepisów, które powodują, że przedawnienia nie ma.
Dlatego w nowej ordynacji proponuje się zmiany.
Zmiany, które świadczą o niezrozumieniu obecnych przepisów. Sądzę, że spowodowane było to przyjęciem przez Komisję utrwalonej linii orzeczniczej za obowiązujący stan prawny. Podczas gdy linia orzecznicza jest błędna i wymaga, pomimo zarysowujących się zmian, dalszej głębokiej korekty. Co istotne, zaproponowany kształt przepisów o przedawnieniu nie wymusza efektywnej pracy aparatu skarbowego.
Ale nie będą już mogli do woli wszczynać postępowań karnych skarbowych, co wstrzymywało bieg przedawnienia.
Robienie przez aparat z uczciwych obywateli przestępców, tylko dlatego, że urzędnik zbyt zwlekał z wszczęciem postępowania podatkowego, to niebywały skandal. Wszyscy o tym wiedzą od lat i nikt nic z tym nie zrobił.
Dopiero argumenty przedstawione przez Fundację spowodowały, że sąd administracyjny zmienia podejście i mam nadzieję, że to bezzasadne wszczynanie postępowań karnych skarbowych, wkrótce i tak uznane zostanie za niemające wpływu na przedłużenie przedawnienia. Gdzie byli politycy, gdzie był RPO, gdzie były autorytety, że tego nagminnego naruszania praw i wolności obywateli nie zauważali? To jednak głównie wskutek działań Fundacji Praw Podatnika.
Zatem wyrzucają jeden wytrych, ale jednocześnie zastępują je innymi dużo łatwiejszymi w użyciu przez organy podatkowe. Tu też nie uważam za celowe podpowiadanie fiskusowi, jak z przedawnienia robić nadal fikcję.
Znów sugeruje pan, że całe nieszczęście w lekceważeniu istniejących przepisów przez skarbówkę i akceptacje tego przez sądownictwo administracyjne. Zatem jak rozumiem, przekopując Ordynację, tracimy tylko czas?
Recepta tkwi tylko w sądach. Gdyby sądy administracyjne w sposób poprawny stosowały obowiązujące już teraz przepisy chroniące praw podatnika, jak chociażby te ujęte w Ordynacji podatkowej w dziale „Zasady ogólne”, to dyskusja nad nową Ordynacją podatkową miałaby zupełnie inny wymiar.
Skoro jednak system akceptuje łamanie podstawowych praw podatnika, które nota bene w projekcie nowej Ordynacji są w większości zwyczajnie powtórzone, to dyskusja o szczegółowych rozwiązaniach projektu nie ma większego sensu, bo skoro są łamane dziś, to będą łamane nadal.
Śmiała teza. Ma pan na to jakieś dowody?
Najlepszym dowodem jest sprawa „ofiar ulgi meldunkowej”. To mocno myląca nazwa. Tak naprawdę to prawie 20 tysięcy osób zostało oszukanych przez fiskusa, poprzez nałożenie nienależnego państwu podatku. Nawet Prezes NSA publicznie nazwał tę sprawę najpoważniejszym zadaniem do rozwiązania przez sąd administracyjny. Podczas gdy prawo, jeśli stosować je tak, jak uczy się na uniwersytetach, było i jest po stronie tych osób.
A te osoby przez całe lata nie znalazły sprawiedliwości w sądzie administracyjnym. Nie znalazły jej dlatego, że sądy przez tak długi czas, aż do interwencji Fundacji Praw Podatnika, nie dostrzegły łamania podstawowych praw podatników przez aparat skarbowy wskutek błędnej interpretacji przepisów.
A może prościej napisać prawo podatkowe od nowa, żeby znów mieściło się w kilku segregatorach, jak na początkach drogi naszego kapitalizmu?
Nie. To nierealne. Staram się przekonać, że najważniejsza jest skuteczna sądowa ochrona praw podatników wynikających z konstytucji.
Wymusi to na ministrze finansów zarówno efektywną i profesjonalną pracę aparatu skarbowego, jak i zmiany w ustawach podatkowych, czyli ich uproszczenie, bo to mu się będzie opłacało. Nam podatnikom też. Nie będzie to wynikiem apeli o lepsze prawo, a efektem mechanizmu wymuszającego.
Tym mechanizmem jest właśnie sąd chroniący praw podatników poprawnie określonych w ordynacji podatkowej. To prosty plan, tyle że wymaga od sędziów, żeby robili to, co do nich należy, a nie byli przedłużeniem władzy wykonawczej.
Co zatem pan proponuje?
Po pierwsze, projekt ordynacji najlepiej wysłać do archiwum rzeczy nieudanych. Po drugie, trzeba dokonać niewielkich zmian w ustawie o sądach administracyjnych. Mam również nadzieję, że do zespołu przygotowującego ordynację podatkową tym razem nie zapomni zgłosić swego udziału RPO, który stoi na straży praw i wolności obywateli - podatników.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl