W Polsce rozprzestrzenia się nowe przestępstwo - tzw. BEC, czyli Business E-mail Compromise. Polega na przedstawianiu ofierze numeru konta założonego przez słupa na przesłanych mailem prawdziwych lub fałszywych fakturach bądź poleceniach przelewu. W ten sposób wyłudzane są ogromne sumy.
Jak to działa - opisuje na przykładzie najnowsza "Polityka". W skrócie: 27-letnia prostytutka z Rumunii, będąc przez trzy dni w Polsce, założyła konta w kilku bankach. To, że niedługo potem zaczęła podwyższać limit wypłat, by osiągnąć pułap pięciu milionów złotych, nie wzbudziło podejrzeń. Z kolei daleko od Polski miało dojść do sprzedaży dwóch karaibskich wysp. Miał je kupić były finansista z Londynu, transakcją zajmowała się kancelaria prawna. Niedługo przed jej dopięciem przyszedł mail ze zmienionym numerem konta i uspokajające wyjaśnienie od audytorów kancelarii.
Oszustwo polegało na włamaniu się do skrzynki elektronicznej prawnika. Pieniądze zostały przelane na konto założone przez Rumunkę. A stamtąd szybko przetransferowane dalej.
Jak podaje "Polityka", powołując się na dane FBI, tego typu procedery to numer jeden wśród przestępstw internetowych na świecie. Szacuje się, że w ubiegłym roku straty z ich powodu sięgnęły 9 mld dol.
Banki polskie w środowisku przestępczym uchodzą za takie, w których łatwo założyć konto i prowadzić z nich transakcje, nie wzbudzając podejrzeń.