Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Agata Kalińska
Agata Kalińska
|

Nowe pociągi PKP Intercity już się psują

0
Podziel się:

Miała być nowa jakość na polskiej kolei. Wystarczyło kilka dni mrozu, a pociągi, które ledwo co trafiły do PKP Intercity, już zaczęły się psuć.

Nowe pociągi PKP Intercity już się psują
(Paweł Supernak/ PAP)

W niedzielę popsuł się zarówno Flirt, który dla PKP Intercity wyprodukowało konsorcjum szwajcarskiego Stadlera z nowosądeckim Newagiem, jak i Dart bydgoskiej Pesy. Pociągi popsuły się w trasie, a pasażerowie musieli się przesiąść do innych składów. W obu przypadkach chodzi o nowiutki tabor – Flirty jeżdżą w barwach PKP Intercity od połowy grudnia, a Dart ruszył w pierwszą podróż z pasażerami zaraz po świętach. Jak powiedziała money.pl rzeczniczka Stadlera Marta Jarosińska, we Flircie wystąpił problem z podniesieniem pantografu, czyli prościej mówiąc odbieraka prądu. Powodem awarii był mróz. - Wdrożyliśmy już odpowiednie rozwiązanie techniczne. W dniu dzisiejszym wszystkie składy wyjechały na trasy i kursują bez problemów – zapewniła rzeczniczka.

Co z lokomotywami?

To jednak nie Flirty i nie Darty są największym problemem dla PKP Intercity. Pociągi, jak każda maszyna, czasem się psują. Większe problemy spowodowały awarie lokomotyw spalinowych – też nowiutkich, bo PKP Intercity odebrała je z fabryki kilka miesięcy temu. Chodzi o lokomotywy Gama, wyprodukowane przez Pesę. PKP Intercity zaczęło odbiory dziesięciu takich maszyn w maju zeszłego roku. Kontrakt na lokomotywy i ich utrzymanie przez 10 lat opiewał na 131 mln zł. Jednak – jak dowiedzieliśmy się w PKP Intercity – w poniedziałek rano na dziesięć lokomotyw sprawna była jedna. Awarie tych lokomotyw na niezelektryfikowanych odcinkach linii kolejowych oraz zablokowanie trasy Ełk-Giżycko przez wykolejony skład towarowy spowodowały, że z opóźnieniem wyjeżdżał co piąty pociąg PKP Intercity.

- Szacujemy, że dziś i jutro sytuacja się znacząco poprawi. Na jutro zapowiedziano otwarcie szlaku Giżycko-Ełk, a Pesa jeszcze dziś dostarczy nam pierwsze naprawione lokomotywy – powiedziała money.pl rzeczniczka PKP Intercity Beata Czemerajda. Przewoźnik nie wyklucza, że będzie się domagać od Pesy pieniędzy za niesprawny tabor. - Zgodnie z kontraktem za sprawność lokomotyw odpowiada producent. Zobowiązał się do dostarczenia nam jeszcze dziś czterech sprawnych jednostek, a jutro trzech kolejnych. Umowa przewiduje także kary za brak dostępności sprawnego taboru. Zamierzamy skorzystać z tej opcji – mówi Czemerajda.

Odbiór Dartów trwa

Tymczasem nadal trwają odbiory kolejnych Dartów. Jak informuje rzeczniczka PKP Intercity, przewoźnik odebrał na razie osiem sztuk z dwudziestu zamówionych. Na razie tylko dwa z nich wożą pasażerów. - Pod koniec tygodnia ruszamy w trasy z kolejnymi trzema. Szacujemy, że każdego tygodnia powinniśmy testować i odbierać po dwa-trzy pociągi. Czyli wszystkie będą jeszcze w styczniu – wyjaśnia Beata Czemerajda.

Odbiory trwają, mimo że zgodnie z umową, producent miał dostarczyć wszystkie pociągi do połowy grudnia. Całe zamówienie miało być rozliczone do końca roku, bo inaczej kolejarze straciliby kilkaset milionów złotych unijnej dotacji. Ostatecznie PKP Intercity i Pesazawarły porozumienie, w myśl którego producent bierze na siebie ryzyko ewentualnej utraty dotacji. PKP Intercity ma dostać z Unii na Darty 574 mln zł.

Ministerstwo zapewnia: dotacje uratowane

W Sylwestra popołudniu ministerstwo rozwoju rozesłało do mediów komunikat, że ponad 1,9 mld zł unijnej dotacji na tabor wyprodukowany przez Pesę "zostało w pełni wykorzystane”. Chodzi nie tylko o tabor dla PKP Intercity, ale także tramwaje, które producent sprzedał do kilku polskich miast i pociągi dla Kolei Mazowieckich. Zamówień było tak dużo, że Pesa musiała się bardzo spieszyć z ich realizacją. Jeszcze w połowie listopada do odbiorców trafiło tylko trzy czwarte zamówionego taboru, a reszta, czyli 142 jednostki, była jeszcze w produkcji.

I choć ministerstwo mówi o uratowaniu dotacji, to zamówienia nie zostały jeszcze zamknięte i rozliczone. Zastosowano jednak pewien wybieg – pieniądze za zamówione pociągi i tramwaje zostały zdeponowanie na rachunkach powierniczych. Na konto producenta mają trafiać w miarę odbierania kolejnych pociągów i tramwajów. To – jak tłumaczył w komunikacie ministerstwa dyrektor Centrum Unijnych projektów transportowych Paweł Szaciłło - swego rodzaju zaliczka na rzecz wykonawcy, ale jest traktowana jako wydatek, który może być rozliczony z Komisją Europejską.

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)