Polska może stracić nawet 3,5 mld euro z UE na inwestycje w gospodarkę wodną, m.in. te przeciwpowodziowe. Z tego powodu rządowi bardzo zależy na jak najszybszym wprowadzeniu w życie nowego Prawa wodnego. - Jego brak może stanowić asumpt do zawieszenia nam unijnych płatności w tym obszarze - powiedział wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński.
Kwieciński przyznał zarazem podczas wtorkowego spotkania z dziennikarzami, że "proces zawieszania płatności, bo to nam w tym przypadku grozi, nie jest procesem łatwym i szybkim, ale później również proces odwieszania tego też nie jest procesem łatwym".
- Zawieszenie płatności musi być poprzedzone dialogiem z krajem członkowskim. Na naszą korzyść działa również w tej chwili fakt, że zbliżają się wakacje i wiemy, że okres sierpnia będzie okresem trochę martwym w przypadku KE. Więc raczej nie liczę na zbyt intensywne kontakty z KE w sierpniu. Okres wakacyjny nam trochę pomaga - podkreślił.
W miniony piątek, na wniosek premier Beaty Szydło, z porządku obrad Sejmu zdjęto III czytanie rządowego projektu ustawy Prawo wodne.Szefowa rządu argumentowała, że powodem są zgłoszone wątpliwości. Głosowanie nad projektem ustawy Prawo wodne ma znaleźć się w porządku obrad środowego posiedzenia Sejmu.
Kwieciński był pytany, czy przedłużające się prace nad Prawem wodnym nam nie zaszkodzą.
- Prawo wodne jest w tej chwili procedowane w Sejmie. Mieliśmy nadzieję, że w zeszłym tygodniu ono wyjdzie z Sejmu do Senatu, ale jeszcze prace w Sejmie się nie zakończyły. Cały czas mamy nadzieję, bo jeszcze trwają posiedzenia Sejmu w tym miesiącu, że jednak uda się tę ustawę przyjąć w lipcu przez nasz parlament - odpowiedział Kwieciński. Przypomniał, że wcześniejsze porozumienie KE z krajami członkowskimi było takie, żeby wszystkie warunki ex ante były spełnione do końca czerwca. - Przyjęcie ustawy (Prawo wodne) jest tutaj kluczem - zaznaczył.
Stracimy środki z UE?
Według Kwiecińskiego w rozmowach z KE trochę pomaga nam to, że inne kraje członkowskie mają jeszcze większe problemy niż my. - Aczkolwiek dla mnie jest to małe pocieszenie. Chciałbym, aby ta ustawa jak najszybciej weszła w życie. Wiemy, że to jest trudna ustawa, że to jest ustawa bardzo mocno opóźniona, bo Prawo wodne powinno było wejść w życie zaraz po wejściu Polski do UE, ale wiemy, że to Prawo wodne jest tutaj bardzo ważne - mówił.
- Proszę pamiętać, że my jesteśmy cały czas w kontakcie z KE - zaznaczył. To, jakie będą decyzje Komisji - wskazał Kwieciński - zależy nie tylko od tego, co się dzieje w Polsce, ale też od tego, co się dzieje w innych krajach członkowskich, a inne kraje też mają z tym problemy.
- Niemniej chciałbym, żeby to Prawo wodne weszło jak najszybciej w życie, bo faktycznie ono może stanowić asumpt do zawieszenia płatności dla Polski właśnie w tym obszarze - konkludował Jerzy Kwieciński.
Projekt Prawa wodnego zakłada przede wszystkim pełne wdrożenie unijnej Ramowej Dyrektywy Wodnej (RDW). Oznacza to m.in., że gospodarowanie wodami musi uwzględniać zasadę pełnego zwrotu kosztów za usługi wodne. Uchwalenie nowego prawa pozwoli spełnić warunki wstępne dyrektywy, a co za tym idzie - umożliwi wykorzystanie 3,5 mld euro z funduszy europejskich m.in. na inwestycje przeciwpowodziowe. Ustawa implementuje osiem unijnych dyrektyw - m.in. ściekową i azotanową, wprowadza zmiany do 45 obowiązujących ustaw. Treść zawarta jest w 13 działach i 574 artykułach, liczy 444 stron druku.
Podczas prac w Sejmie wiceminister środowiska Mariusz Gajda przyznawał, że ustawa jest "trudna i skomplikowana" i oddziałuje na całe społeczeństwo. Zaznaczył przy tym, że w ustawie zapisane są maksymalne stawki opłat za wodę i "do tych stawek prawdopodobnie będziemy dochodzić nie w ciągu czterech lat, a raczej pięciu-sześciu". Przekonywał, że woda jest takim samym surowcem jak każdy inny, a dodatkowo w Polsce jest ona bardzo tania, choć zasoby wodne są bardzo niskie. - Trzeba wodę zacząć szanować. Nie będzie podwyżek dla odbiorców indywidualnych - przekonywał Gajda.
**Pierwsze podwyżki cen w 2018 r.**
Według zapewnień resortu środowiska wprowadzenie nowego Prawa wodnego nie przewiduje skokowych podwyżek opłat za pobór wody dla mieszkańców. Pozostaną one na niezmienionym poziomie do 2019 r. - Jeżeli zajdzie taka konieczność, to będą one wzrastały stopniowo, po wykonaniu analiz społeczno-ekonomicznych - przekonywał Gajda.
Wiceminister wyjaśniał, że nowe regulacje wprowadzą jedynie opłatę stałą w celu racjonalnego wykorzystania zasobów wodnych. - Z tego tytułu koszty roczne dla 4-osobowej rodziny wzrosną maksymalnie o 20 zł rocznie - podkreślał.
Resort środowiska informował też, że podczas prac nad projektem ustawy, w związku z postulatami wyrażanymi przez przedstawicieli sektorów gospodarki, stawki opłat za pobór wód zostały wielokrotnie zmniejszone, zaś stawki opłat za ścieki pozostały na niezmienionym poziomie (tj. ich jednostkowa wysokość pokrywa się z aktualnie stosowaną).
Zgodnie z decyzją Rady Ministrów z 18 października 2016 r., istniejące stawki zostały utrzymane bez zmian dla sektorów, które takie opłaty już wnoszą (zgodnie z projektem rozporządzenia dołączonym do projektu ustawy). Stawki za wodę dla przemysłu pozostaną na takim samym poziomie jak w 2016 roku co najmniej do 2018 r., natomiast dla ludności do 2019 r.
W ocenie resortu środowiska, nowe prawo ma przyczynić się m.in. do poprawy bezpieczeństwa przeciwpowodziowego w Polsce. Zgodnie z projektem Państwowe Gospodarstwo Wodne "Wody Polskie" w imieniu Skarbu Państwa będzie pełniło rolę gospodarza na wszystkich wodach publicznych. Pozwoli to m.in. na sprawniejsze zarządzanie zasobami wodnymi w myśl zasady - rzeka i wały w jednych rękach - oraz bardziej racjonalne wydatkowanie środków publicznych. Chodzi o możliwość planowania inwestycji wieloletnich, a nie w ujęciu budżetu jednorocznego.