Na zmianach dotyczących opodatkowania twórców niektórzy podatnicy zyskają, ale bardzo szerokie grono twórców straci. Przede wszystkim nowe przepisy będą rodzić wątpliwości i prowadzić do sporów sądowych - uważają doradcy podatkowi.
Chodzi o uchwaloną przez Sejm zmianę w ustawie o PIT, która podwyższa limit stosowania 50 proc. kosztów uzyskania przychodów do kwoty 85 528 zł rocznie, czyli o sto procent. Wskazano w niej dziedziny, które mogą korzystać z wyższych kosztów.
- Dzięki uszczelnieniu podatków, zwłaszcza w obszarze CIT i VAT, my te pieniądze zabrane przestępcom podatkowym i oszustom oddajemy artystom - mówił wicepremier Mateusz Morawiecki, ogłaszając w Sejmie zmiany w przepisach.
Szef resortu finansów zapewnił też, że lista uprawnionych do ulgi zawodów zostanie utrzymana. - Nie chcemy kogoś wyłączać z tej grupy, raczej kogoś włączać - zadeklarował.
Wbrew zapewnieniom Morawieckiego, w przyjętej przez Sejm nowelizacji ustawy znalazł się katalog działalności podlegającym 50 proc. kosztom, który radykalnie ograniczył liczbę potencjalnych beneficjentów ulgi.
To bardzo negatywna zmiana
Adam Ossowski, doradca podatkowy z kancelarii Ożóg Tomczykowski wyjaśnia, że obecnie z 50 proc. kosztów uzyskania przychodów może korzystać każdy twórca, który zgodnie z ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych wytworzył dzieło i korzysta z praw autorskich, czyli czerpie z tego tytułu korzyści majątkowe.
- To bardzo szerokie grono twórców, gdzie twórcą jest zarówno piosenkarka, jak i prawnik, który opracowuje opinie - wyjaśnia Ossowski. - Nowelizacja zwiększa dwukrotnie limit korzystania z kosztów, co jest dobrą wiadomością, ale grono osób, które będzie z tego przywileju mogło korzystać, zostanie mocno ograniczone - zwraca uwagę.
Jego zdaniem, po zmianach z 50 proc. kosztów nie będą mogły korzystać wszelkiego rodzaju usługi doradcze, prawne, finansowe, czy podatkowe.
- To bardzo liczna rzesza ludzi obejmująca cały konsulting. Szyldem zmiany jest walka z optymalizacją podatkową, ale przecież samo to, że się korzysta z dostępnych preferencji nie jest niczym złym - stwierdza.
Ossowski uważa, że zmieniony przepis będzie powodował wątpliwości interpretacyjne. - Można się zastanawiać na przykład, czy tłumacz literatury pięknej będzie mógł korzystać z 50 proc. kosztów - mówi ekspert.
- Ze stosowaniem zaproponowanego w nowelizacji katalogu będzie problem, sprawy będą trafiać do sądów, choć teraz jest to jasne. Jest to kolejny przykład pozostawienia podatnika samego z danym problemem w myśl zasady: "martw się sam" - uważa Ossowski.
- Tymczasem Konstytucja wymaga, aby ciążące na nas obowiązki podatkowe były bardzo wyraźnie określone, co jednak od lat jest tylko postulatem, a nie rzeczywistością. To bardzo negatywna zmiana - ocenia ekspert.
Przepisy już dziś budzą liczne kontrowersje
Konrad Piłat, doradca podatkowy w kancelarii KNDP Kolibski Nikończyk Dec i Partnerzy wskazuje, że na uchwalonej nowelizacji część podatników zyska, ale część straci.
- Niektórzy stracą: ci, których działalność nie jest wymieniona jako dająca prawo do zastosowania 50 proc. kosztów - tłumaczy, zaznaczając, że trudno oszacować, ilu podatników straci na planowanym ograniczeniu. Według niego wyższe koszty nie będą mieć zastosowania do znacznej części opinii i ekspertyz.
- Wyjątkiem będą m.in. te z nich, które dotyczą działalności badawczo-rozwojowej oraz naukowo-dydaktycznej. Już dziś można się spodziewać, że sposób rozumienia tych sformułowań będzie budził wątpliwości. Mogą one powstać także w przypadku twórców gier komputerowych i różnego rodzaju aplikacji, poza programistami, bo tylko oni zostali wprost wymienieni jako uprawnieni do korzystania z podwyższonych kosztów - zwraca uwagę Piłat.
Jak dodaje, prawo dotyczące 50 proc. kosztów uzyskania przychodów już dziś budzi liczne kontrowersje. Warunkiem korzystania z tego przywileju jest bowiem uczestniczenie przez pracownika w wytworzeniu utworu w rozumieniu prawa autorskiego, a jedną z cech utworu jest jego indywidualny charakter.
- Z pewnością nie zmniejszy się liczba spornych sytuacji. Aby tak się stało ustawodawca podatkowy musiałby zrezygnować z odesłania do prawa autorskiego - wyjaśnia ekspert.
Nie mieścisz się w katalogu, nie odliczysz 50 proc. kosztów
Marek Gadacz, partner w Crido Taxand zwraca uwagę, że obecnie w zasadzie każda osoba, która tworzy utwory objęte prawem autorskim i z tytułu jego przeniesienia otrzymuje wynagrodzenie, może korzystać z podwyższonych kosztów.
Ta możliwość dotyczy również pracowników, którzy w ramach swoich obowiązków tworzą utwory, do których prawa autorskie są przekazywane pracodawcy.
- Zgodnie z nowelizacją z 50 proc. zryczałtowanych kosztów od 2018 roku będą mogli skorzystać podatnicy wykonujący działalność twórczą, ale uzyskujący przychody z konkretnych wymienionych w ustawie źródeł - wyjaśnia Gadacz.
- Zatem pracownicy korzystający z tego rozwiązania obecnie, ale nie mieszczący się w katalogu działalności podlegającym 50 proc. kosztom, utracą taką możliwość - wskazuje ekspert.
MF: to nie zawód determinuje uprawnienie
Biuro prasowe resortu finansów wyjaśnia, że możliwość stosowania 50 proc. kosztów dotyczy przychodów uzyskanych z tytułu korzystania przez twórców z praw autorskich i artystów wykonawców z praw pokrewnych lub rozporządzania przez nich tymi prawami. Dotyczy to zatem pracy zarobkowej, do której mają zastosowanie postanowienia ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
MF wskazuje, że dodawany w nowelizacji przepis wymienia dziedziny o charakterze twórczym objęte 50 proc. kosztami uzyskania przychodów. Dziedziny te - zdaniem MF - pokrywają się z podstawowym wyszczególnieniem utworów objętych prawem autorskim.
"Zatem to nie zawód determinuje uprawnienie do skorzystania z 50 proc. kosztów uzyskania dla twórców, tylko przesłanka, czy w ramach wykonywania tego zawodu zostanie stworzone dzieło czy utwór" - uważa MF. "W związku z tym, jeżeli grafik komputerowy, czy tłumacz literatury pięknej stworzą dzieło w zakresie dziedzin wskazanych w dodawanym przepisie - to przychód uzyskany z tego tytułu będzie korzystał z 50 proc. kosztów" - zapewnia resort finansów.