Nieusuwalni menedżerowie i prawnicy w firmach czy związek zawodowy fachowców remontujących prywatny dom - takie skutki może mieć nowelizacja ustawy o związkach zawodowych - ostrzega w rozmowie z money.pl dr Monika Gładoch, radca prawny, ekspert Pracodawców RP. Nowe przepisy budzą wątpliwości nie tylko pracodawców, ale także części związkowców.
"Projekt ustawy jest najpoważniejszą ingerencją w normatywny model związków zawodowych w Polsce od przywrócenia wolności koalicji w 1989 r." - oceniają prawnicy z Rady Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów.
Najważniejszą nowością w projekcie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej jest zastąpienie w definicji związku zawodowego, terminu "pracodawca" pojęciem "podmiot zatrudniający", co znacznie rozszerza krąg osób, które nabyłyby prawo do wstępowania do związków zawodowych.
Jak napisano w uzasadnieniu projektu, celem "rozszerzenia zakresu podmiotowego prawa do tworzenia i wstępowania do związków zawodowych" jest wykonanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z czerwca 2015 r., który uznał, że przepisy ograniczające to prawo do pracowników zatrudnionych na etat jest niezgodne z Konstytucją.
"Nowelizacja ma na celu umożliwienie tworzenia i wstępowania do związków zawodowych w szczególności osobom wykonującym pracę na podstawie umów cywilnoprawnych (...) oraz osobom prowadzącym jednoosobowo działalność gospodarczą (...) wykonującym osobiście pracę na rzecz danego podmiotu na podstawie urnowy" - czytamy w uzasadnieniu.
Ograniczenie swobody działalności gospodarczej
- Takie przepisy osłabią system zbiorowego prawa pracy w Polsce - mówi money.pl Monika Gładocha. - Pojęcie "podmiotu zatrudniającego" jest bardzo ogólne i niewymagające spełnienia żadnych cech, podczas gdy pracodawca jest podmiotem bardzo wyraźnie określonym w Kodeksie pracy. Nie chodzi nawet o samą definicję, lecz o bardzo specyficzne cechy, które pracodawcę wyróżniają na rynku pracy jako podmiot profesjonalny - przekonuje.
Ekspertka Pracodawców RP ma wątpliwości, czy podmioty zatrudniające, "przyzwyczajone do swobody działalności gospodarczej", będą w stanie zmierzyć się z taką rzeczywistością. - Z punktu widzenia związków zawodowych też lepiej jest rozmawiać z podmiotem profesjonalnym niż zupełnie przypadkowym, nieprzygotowanym do współpracy z reprezentacją pracowników - podkreśla Gładocha.
Prawniczka zwraca uwagę, że bardzo szeroka definicja podmiotu zatrudniającego oznacza, że teoretycznie związek zawodowy mogliby utworzyć nawet robotnicy remontujący prywatny dom na zlecenie jego właściciela. Jak jednak zaznacza, "dużo większym zagrożeniem jest to, że kadra menedżerska będzie mogła mieć związki zawodowe".
- Nawet obsługujący firmy radcowie prawni mogliby powołać związek zawodowy, na przykład międzyzakładowy. I byliby chronieni, jeśli mają umowy bezterminowe - mówi Monika Gładocha. - Mogliby także zapisywać się do związków i obejmować w nich stanowiska. Byliby wtedy nieusuwalni, niezależnie od tego, jak obsługiwaliby te firmy - dodaje.
Rewolucja na rynku pracy
Zbigniew Żurek, ekspert prawa pracy Business Centre Club, a jednocześnie członek Rady Dialogu Społecznego w komentarzu dla money.pl deklaruje, że BCC nie kwestionuje wyroku TK i akceptuje rozszerzenie prawa do wstępowania do związków zawodowych, ale zaznacza, że projekt ustawy "idzie za daleko".
- Zamiast skupić się na realizacji wyroku TK, próbuje "przy okazji" wprowadzić szereg dodatkowych uprawnień dla zatrudnionych, z czym zgodzić się nie można. Można by powiedzieć, że projekt próbuje dokonać swoistej rewolucji na rynku pracy, rozszerzając stosunki pracy do stosunków zatrudnienia. To może budzić szereg poważnych wątpliwości, także konstytucyjnych - uważa Zbigniew Żurek.
Zastąpienie pracodawcy podmiotem zatrudniającym w projekcie ustawy z entuzjazmem przyjmuje OZZ Inicjatywa Pracownicza. "Takie podejście jest znacznie bardziej adekwatne do obecnych realiów gospodarczych, w których zatrudniający przedsiębiorca konsekwentnie stara się uciec od obowiązków pracodawcy" - czytamy w stanowisku związku. Jak podkreślono, legalny będzie strajk także w tym przedsiębiorstwie, które nie zatrudnia pracowników, lecz korzysta z usług osób samozatrudnionych.
Przepisy będzie można łatwo ominąć
Nie oznacza to jednak, że związkowcy nie mają zastrzeżeń do proponowanych przepisów. Duży sprzeciw OZZIP budzi zapis, w myśl którego osoby wykonujące pracę zarobkową nabywają prawo do koalicji związkowej dopiero po sześciomiesięcznym nieprzerwanym stażu pracy u jednego podmiotu zatrudniającego.
"Stanowczo sprzeciwiamy się takiej regulacji! Osoby wykonujące pracę na umowach cywilnoprawnych lub samozatrudnione często nie spełniają takiego wymogu, a nawet jeśli tak jest, to w przyszłości łatwo będzie go ominąć" - przekonują związkowcy z OZZIP.
Jak przekonują, "pracodawcy często omijają regulacje prawne, nawet te dotyczące osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę, np. wprowadzając okresowe przerwy w zatrudnieniu".
Martwa litera prawa
W opinii Rady Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów, autorstwa Jakuba Steliny, profesora prawa z Uniwersytetu Gdańskiego, zwrócono uwagę, że obecnie wiele zapisów projektu ustawy nie jest dostosowanych do specyfiki zatrudnienia cywilnoprawnego.
"Istnieje więc realna obawa, że w zaproponowanej postaci zmieniona ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych będzie w odniesieniu do zleceniobiorców czy świadczeniobiorców martwą literą prawa" - czytamy.
Projekt ustawy o zmianie ustawy o związkach zawodowych oraz niektórych innych ustaw z 22 marca 2016 znajduje się obecnie na etapie konsultacji społecznych.
Oprócz znacznego rozszerzenia prawa do zakładania i wstępowania do związków zawodowych, projekt wprowadza także szereg innych istotnych rozwiązań, jak rozstrzyganie przez sąd legalności strajku czy wprowadzenie ograniczenia trwania strajku.