Ograniczenie możliwości przedłużania umów terminowych ponad 33 miesiące - to główny cel nowelizacji Kodeksu pracy, którą w środę podpisał prezydent Bronisław Komorowski.
Nowela przewiduje, że łączny okres zatrudnienia na umowy terminowe między tymi samymi stronami nie może być dłuższy niż 33 miesiące. Niezależnie od okresu, liczba tych umów nie będzie mogła przekraczać trzech - czwarta z mocy ustawy stanie się umową na czas nieokreślony. Wcześniej będzie można zawrzeć umowę na okres próbny, nie dłuższy niż 3 miesiące.
Podczas prac nad projektem rząd przyjął okres 33 miesięcy jako kompromis pomiędzy postulatami związków zawodowych - 18 lub 24 miesiące i pracodawców - maksymalnie 48 miesięcy. Posłowie podczas prac w komisji nie zmienili tego okresu.
W nowelizacji Kodeksu pracy zapisano też wyjątki od limitu. Chodzi o umowy zawierane na czas określony w celu między innymi: zastępstwa pracownika w czasie jego usprawiedliwionej nieobecności; wykonywania pracy o charakterze dorywczym lub sezonowym; wykonywania pracy przez okres kadencji.
Nowela daje też prawo pracodawcy przedłużyć umowę "gdy pracodawca wskaże obiektywne przyczyny leżące po jego stronie". O takich dłuższych umowach będzie trzeba jednak informować Państwową Inspekcję Pracy.
Po wejściu zmian w życie okres wypowiedzenia umów o pracę na czas określony będzie zależny od czasu zatrudnienia u danego pracodawcy - tak jak jest teraz w przypadku umów o pracę na czas nieokreślony. Przy zatrudnieniu krócej niż 6 miesięcy okres wypowiedzenia miałby wynieść 2 tygodnie, od pół roku do 3 lat - miesiąc, a powyżej 3 lat - 3 miesiące.
Przygotowana przez rząd zmiana ma ograniczyć nieuzasadnione wykorzystywanie przez pracodawców umów na czas określony. Obecnie są one zawierane niejednokrotnie na bardzo długie okresy bez obiektywnego uzasadnienia i pozbawiają pracowników poczucia stabilizacji i bezpieczeństwa - uzasadniał przedłożenie rząd.
W ocenie rządu ustawa będzie stabilizowała sytuację na rynku pracy wraz z innymi zaproponowanymi Sejmowi przez Radę Ministrów zmianami. Ustawa nie eliminuje umów terminowych jako takich z porządku prawnego w Polsce, ale resort pracy podkreślał, że podstawą zatrudnienia powinny być umowy o pracę na czas nieokreślony. Nowela wejdzie w życie po sześciu miesiącach od jej ogłoszenia.
Polska - kraj umów terminowych
Więcej niż co czwarty pracownik jest w Polsce zatrudniony na umowie terminowej. W pozostałych krajach Unii Europejskiej odsetek ten jest dużo niższy i wynosi około 13 procent. Ta forma zatrudnienia była najbardziej korzystna dla pracodawców, którzy mogli podpisywać umowę z pracownikiem każdego roku, ale zachowują prawo do bardzo krótkiego okresu jej wypowiedzenia.
Pracownicy zatrudnieni na podstawie umów na czas określony src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1465988130&de=1473890400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=GBPPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1&rl=1"/>
Zobacz także: Zmiany w umowach na czas określony to niepewny los blisko 2 milionów pracowników