Inwestycje, które trafiają do naszego kraju, to realne punkty odniesienia tego, jak postrzegana jest przez inwestorów kondycja gospodarcza kraju - skomentował te zarzuty Maks Kraczkowski (PiS).
Jak mówiła posłanka Nowoczesnej Paulina Hennig-Kloska, rząd PiS "lubi dziś dość mocno chwalić się niskim bezrobociem, a także dobrymi wzrostami PKB". Pytanie jednak, czy są to zasługi sześciu miesięcy rządów tej partii - dodała.
- Gospodarka nie działa w ten sposób, że dokonania i zmiany wprowadzone dziś przez rząd od razu rzutują na tego typu wskaźniki - zwróciła uwagę.
- To, co widzimy, nie napawa optymizmem - dodała, wskazując na niestabilność złotego.
Złoty zaczął wykazywać większą zmienność po październikowej wygranej w PiS w wyborach, a zwłaszcza po pierwszych decyzjach gospodarczych z końca 2015 roku, takich jak nowelizacja budżetu ze zwiększeniem deficytu czy "poluzowanie" reguły wydatkowej. Jednak największe straty poniósł po styczniowej obniżce ratingu przez agencje S&P, wzmocnioną wtedy dodatkowo ogłoszeniem prezydenckiego projektu ustawy, dotyczącej frankowiczów. W ostatnich dniach złoty nadal znajduje się pod presją m.in. ze względu na decyzję ws. ratingu Polski, którą wyda w piątek agencja Moody's.
Posłanka Nowoczesnej wskazywała ponadto na ustawę budżetową na ten rok, w której rząd "rzutem na taśmę" wprowadził kosztowny program Rodzina 500 plus, "a dziś wątpliwe są wpływy, które miały sfinansować ten program w tym roku".
- Ekstra wpływ z aukcji LTE, który miał dać 9 mld zł dał na ten moment 7 mld zł; podatek bankowy w pierwszym miesiącu obowiązywania daje wynik wpływów o ponad 1/3 niższy niż pierwotnie zaplanowano; podatek handlowy jeszcze nie trafił pod obrady i nie wiadomo czy zostanie przez rząd wprowadzony i w jakim kształcie - wymieniała Hennig-Kloska.
- To wszystko rzutuje na koszt polskich obligacji - dodała. Zgodnie z przytoczonymi przez nią danymi od momentu objęcia urzędu prezydenta przez Andrzeja Dudę oprocentowanie polskich papierów wzrosło z 2,3 proc. do 3,1 proc. - W tym czasie obligacje Czech wzrosły raptem o 0,09 proc., a obligacje węgierskie o 0,02 proc. Jest to więc wzrost nieporównywalny do tych, jakie zaobserwowaliśmy na polskich obligacjach - podkreśliła.
Posłów Nowoczesnej martwi też poziom deficytu odnotowany w marcu br. - Rząd chwalił się bardzo dobrymi wynikami stycznia i lutego, tymczasem w marcu zanotowaliśmy deficyt na poziomie ponad 6 mld zł, co dało nam najwyższy deficyt od czerwca ubiegłego roku - mówiła.
- Zastanawiamy się, co przyniosą nam kolejne miesiące - dodała.
Inny poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz mówił z kolei, że w ciągu ostatniego roku ucierpiały też wyceny państwowych spółek notowanych na warszawski parkiecie. Wskazywał tu na spółki energetyczne, które "mają być firmami zasilającymi swoimi pieniędzmi kopalnie". Chodzi o utworzenie Polskiej Grupy Górniczej, którą zasilić mają państwowe spółki energetyczne kwotą przeszło 2,4 mld zł.
- Źle się dzieje, że gospodarka jest sterowana ręcznie przez rząd - ocenił Meysztowicz.
Zdaniem posłów Nowoczesnej rząd PiS będzie teraz starał się "łatać duże dziury w budżecie małymi opłatami". Przywołała w tym kontekście projekt ustawy audiowizualnej, która zakłada wprowadzenie opłaty doliczanej do rachunku za prąd w wysokości 15 zł miesięcznie.
- Przewidywane wpływy z tej opłaty mają dać 2 mld zł i będziemy uważnie śledzić, czy aby na pewno te pieniądze zostaną przekazane na kulturę - podkreśliła Hennig-Kloska.
Odnosząc się do tych zarzutów Maks Kraczkowski (PiS) stwierdził, że to, co się dzieje na giełdzie, to efekt działań poprzedniego rządu. - Słabość giełdy dziś to wynik działania rządu premiera Donalda Tuska i małej nacjonalizacji aktywów OFE - powiedział Kraczkowski.
- Jeśli chodzi o kwestię walut, to warto spojrzeć na to, jak układają się wskaźniki wyceny waluty na przestrzeni ostatnich miesięcy, nie tylko tych, kiedy rządzi PiS. To są tendencje, których nie można przypisywać jedynie w kategoriach rządzenia przez Prawo i Sprawiedliwość - dodał.
Kraczkowski wskazał, że warto zwrócić uwagę na inwestycje, które trafiają do naszego kraju. - To są realne punkty odniesienia tego, jak postrzegana jest przez inwestorów kondycja gospodarcza kraju - podkreślił.