Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy już rok pracuje nad nowym kodeksem. Na dokończenie prac ma jeszcze pół roku. Ale już na tym etapie resort pracy zdradza pewne rozwiązania, które szykuje dla polskich pracowników. I mają one być rewolucyjne - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Wśród przygotowywanych zmian, czeka nas choćby rewolucja w urlopach. Przede wszystkim pełen przysługujący nam wymiar urlopu będzie trzeba wykorzystać w danym roku. Rząd chce ukrócić możliwość wybierania zaległych dni wolnych w nowym roku, a nawet w ciągu dwóch lat.
Jak przekonuje na łamach "DGP" wiceminister Marcin Zieleniecki, to rozwiązanie ma pozwolić faktycznie zregenerować siły zatrudnionego do dalszej pracy w czasie, kiedy mu to przysługuje, a nie np. w rok lub dwa lata później.
Założenie szczytne, choć nie pozbawione wad. Może się okazać, że pracodawca, posiłkując nowym Kodeksem Pracy, będzie "wypychał" pracowników na urlopy, np. pod koniec roku, aby ci wykorzystali zaległe dni. Szansa, aby przenieść je na kolejny rok w cieplejsze miesiące będzie znacznie ograniczona.
Kodeks Pracy nie będzie również dopuszczał pracy w czasie urlopu dla innej firmy lub na podstawie innej umowy. Pracownik ma podczas urlopu tylko wypoczywać.
Rewolucją ma być również elastyczny wymiar dni wolnych od pracy. Wskazany w kodeksie pracy 26-dniowy urlop będzie mógł zostać skrócony np. do 20 dni albo wydłużony choćby do 30, jeśli szef i załoga tak ustanowią.
W praktyce oznacza to, że - zawierając układ zbiorowy z pracodawcą - negocjacje co do warunków pracy będą obejmowały też liczbę dni na wypoczynek. Jak zapewnia wiceminister Zieleniecki, dolna granica będzie jednak ustalona na sztywno.
Ograniczą premie uznaniowe
Drugą najbardziej interesującą pracowników kwestią są wynagrodzenia. Tu również resort pracy szykuje zmiany. Nowością będzie ograniczenie uznaniowych składników pensji. Nowy Kodeks Pracy będzie ustalał procentowy udział tych części wynagrodzenia, których wysokość zależy od decyzji przełożonego – podaje "DGP".
- Chodzi o to, aby ograniczyć patologie i zagwarantować pracownikom stabilne płace – mówi dziennikowi Marcin Zieleniecki.
Ma być to dopełnienie dla pozostałych rozwiązań, ograniczających tzw. umowy śmieciowe, wprowadzające minimalną stawką godzinową czy oskładkowaniem zleceń co najmniej od kwoty minimalnej płacy.
Zmienią się też zasady pracy zdalnej. Rozgraniczone zostaną teleprace od pracy domowej. Za tę drugą, wykonywaną tylko i wyłącznie z domu, pracodawca byłby mniej odpowiedzialny, np. w zakresie przepisów bhp.
Równouprawnienie
Nowy Kodeks Pracy ma również ściślej chronić pracownika w kwestii równego traktowania. Katalog zakazanych kryteriów dyskryminacji wciąż jest opracowywany, najprawdopodobniej pozostanie otwarty.
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez naukowców ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, kobiety są mniej sprawiedliwie i rzadziej oceniane przez swoich szefów niż mężczyźni i otrzymują mniej sprawiedliwe wynagrodzenia - o czym więcej pisaliśmy tutaj.
Z danych GUS wynika, że kobiety na tych samych stanowiskach zarabiają w Polsce średnio o 17 proc. mniej niż mężczyźni. Problemem też jest kwestia awansów i drogi kariery zawodowej. Co obrazuje fakt, że zaledwie 7 proc. spółek giełdowych zarządzanych jest przez kobiety.
Pozostaje pytanie, czy nowy Kodeks będzie przewidywał również możliwość dochodzenia z tego tytułu odszkodowania.
Te przepisy wciąż są na etapie formułowania i, jak przyznaje wiceminister Zieleniecki, wciąż trwają prace.
- Mogę zapewnić, że bardzo intensywnie pracujemy. Dotychczasowy dorobek jest duży, ale to, czy uda się przygotować w całości dwa projekty, zależy od wielu czynników, w tym od przebiegu dyskusji nad wywołującymi najwięcej rozbieżności zagadnieniami - zaznacza wiceminister.