Posłowie PiS szykują Polakom nowy podatek. Za jego sprawą ceny na stacjach wzrosną. - Politykom PiS nie służy debata na temat podwyżki cen paliwa, bo ewidentnie pokazuje, że kłamią - ocenił we wtorek lider Nowoczesnej Ryszard PetruPetru. Jak dodał, nieprawdą okazały się zapowiedzi PiS, że obietnice wyborcze będą realizowane bez podwyższania podatków.
Chodzi o złożony w ubiegłym tygodniu przez grupę posłów PiS projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych, który zakłada dofinansowanie budowy lub przebudowy dróg lokalnych oraz mostów na drogach wojewódzkich. Fundusz ma zasilać nowa opłata paliwowa w wysokości 20 groszy za litr.
Projektem Sejm ma się zająć już w środę. Petru pytany we wtorek w TVN24, czy PiS może wycofać się z pomysłu podwyżki opłat za paliwo, odpowiedział, że byłby zdziwiony "szczególnie kiedy przyśpieszyli rozpatrywanie tej podwyżki".
Zdaniem lidera Nowoczesnej to rząd powinien zgłosić tego typu projekt. - A tutaj mamy grupę posłów, która szybką ścieżką, bez konsultacji może taką ustawę wprowadzić - dodał.
- Na pewno nie służy PiS-owi debata na ten temat, bo ewidentnie pokazuje, że kłamią. Kłamali, kiedy półtora tygodnia temu Morawiecki mówił, że zrealizują wszystkie te swoje obietnice wyborcze, nie podwyższając podatków. Nieprawda. Podwyższyli ZUS dla przedsiębiorców w tym roku (...), teraz będzie podwyżka akcyzy - mówił Petru, podkreślając, że podwyżka cen paliw będzie oznaczało również podwyżkę cen wszystkiego, co kupujemy na co dzień.
Lider Nowoczesnej odniósł się również do informacji podanej przez "Dziennik Gazetę Prawną", że mamy dużą nadwyżkę w budżecie spowodowaną wypłatą ponad 8,7 mld zł z zysku Narodowego Banku Polskiego za ubiegły rok i o kilkanaście procent wyższych niż przed rokiem wpływów z VAT.
Petru podkreślił, że to, o czym pisze gazeta, dotyczy budżetu centralnego, natomiast trzeba brać pod uwagę deficyt całego sektora finansów publicznych.
- Jest ZUS, są fundusze, są samorządy i to wszystko trzeba zsumować. Mamy wiek emerytalny obniżony i bardzo wiele osób będzie przychodziło na wcześniejszy wiek emerytalny. To będzie oznaczało większe wydatki i obciążenie dla budżetu. To wszystko razem powodować będzie napięcie budżetowe - powiedział lider Nowoczesnej.