Zadzwoniła do mnie niedawno namawiaczka operatora sieci komórkowej, w której mam abonament i przez pół godziny przekonywała, żebym płacił dwa razy więcej niż obecnie, a za to będę mógł dłużej sobie pogadać. Pora była jeszcze wakacyjna i operator zatrudniał chyba sezonowo uczennice, czy można wytłumaczyć fakt, że namawiaczka bleblała tak, jakby jednocześnie przeżuwała frytki ze schabowym i zasmażaną kapustą. Z zaplątanego monologu wyłoniła się wreszcie po kwadransie myśl jasna: w centrali przeanalizowano moje dotychczasowe rachunki i dokonano niezwykłego odkrycia, z którego natychmiast wyciągnięto słuszne wnioski. Jeśli co miesiąc przegaduję średnio pięć złotych ponad abonamentowy plan, to mogę promocyjnie przejść na abonament wyższy o 50 zł i będę mógł rozmawiać jeszcze dłużej.
Ale gdzie tu jest promocja? – próbowałem zbyć namawiaczkę. Pomiędzy jednym a drugim kęsem schaboszczaka dziewczę wybełkotało, że przez pierwsze trzy miesiące zapłacę po staremu, a pogadam po nowemu. Ja, że nie potrzebuję, na co ona – że może jednak. Nie dawała się łatwo spławić, a że mogła jeszcze mieć przed sobą deser, wyłączyłem telefon, rezygnując z atrakcyjnej oferty. Jednej z wielu, które proponują operatorzy złapanym już do sieci klientom. Niby operatorów jest trzech, niby ze sobą konkurują, a jeśli wniknąć w zagmatwaną głębie ich cenników, zawsze się okaże, że wszelkie promocję służą temu, żeby wyciągnąć z kieszeni klienta jak najwięcej grosza.
Solidarność operatorów dała o sobie znać natychmiast po podpisaniu przez prezydenta nowego prawa telekomunikacyjnego, które właśnie wchodzi w życie. Wszyscy zgodnie ogłosili, że z powodów technicznych nie są w stanie zapewnić klientom gwarantowanego przez ustawę przywileju zachowania numeru telefonu przy przejściu do konkurencji. To bardzo znamienny precedens. Może więc teraz kierowcy samochodów obwieszczą, że z obawy o zarżnięcie silników nie mogą jeździć z prędkością pięćdziesiąt na godzinę w terenie zabudowanym, mimo ze nakazuje to zmieniony kodeks drogowy.
Rok temu ustawodawca przyjął podobny przepis w odniesieniu do telefonii stacjonarnej. TP S.A. wyłgała się tak samo jak teraz operatorzy komórkowi i do dziś nie potrafi zlikwidować technicznych barier, z czego wynika, że w obszarze telekomunikacji obowiązuje w Polsce jedna zasada. Sejm, Senat i pan Prezydent mogą operatorom nagwizdać.
Autor pracował w „Prawie i Życiu” oraz „Przeglądzie Tygodniowym”, otrzymał kilkadziesiąt nagród w konkursach reporterskich, wydał książkę „Wilgoć” – zbiór reportaży o powodzi w 1997 r. Obecnie jest redaktorem naczelnym „Panoramy Opolskiej” i wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu.