„Dobre decyzje oparte są na wiedzy, nie na liczbach”. Ta myśl jest tak aktualna, że aż trudno uwierzyć, iż jej autorem jest Platon. Widocznie już 2400 lat temu nie brakowało takich, którzy niezdolność do podejmowania decyzji maskowali rachunkami, z których wyzierała ignorancja.
Wizyta na tegorocznych targach technologii, innowacji i automatyki w Hanowerze zmusza do refleksji. Czwarta rewolucja przemysłowa przyspiesza, globalizuje gospodarkę, a kompetencje w zakresie techniki i technologii przemysłu 4.0 zdecydują o tempie rozwoju. Jej istotą jest bardzo ścisła współpraca przedsiębiorstw, branż i krajów. Na targach niestety nie było ani polskiej nauki, ani innowacyjnej oferty polskiego przemysłu. Minął kolejny rok powiększania się luki technologicznej pomiędzy Polską, a krajami wysokorozwiniętymi. W odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się dzieje, słychać głównie utyskiwanie na brak środków, możliwości itd., itp..
Zerwaliśmy już wszystkie nisko wiszące owoce, jakie przyniosło nam wstąpienie do UE i od lat mówimy o konieczności zwiększenia innowacyjności. Trwa festiwal niekończących się narad i konsultacji. To fora zabijające wszelką decyzyjność, na których głos ignoranta ma taką samą wagę, jak głos jednostki wybitnej. Zlecane przez administrację raporty eksperckie nie mogą wnieść niczego nowego, bo musiałyby proponować zmianę status quo. Podsumowując, utraciliśmy szacunek dla wiedzy. Zdajemy się być niezdolnymi do określenia, czy mamy do czynienia z ignorancją, oszustem czy też z osobą, która naprawdę wie, o czym mówi i której rad powinniśmy posłuchać. Całość tego zgiełku przykrywa zasłona z arkuszy kalkulacyjnych, z których wynika, że nic, co innowacyjne nie opłaci się, więc unikamy innowacyjności jak ognia.
Nie włączyliśmy się w rozwój OZE i magazynowania energii. Zablokowaliśmy rozwój inteligentnych sieci elektroenergetycznych. Skutecznie ograniczaliśmy dopływ środków na rozwój nowoczesnego oprogramowania. W tej chwili ograniczamy do maksimum prace nad sztuczną inteligencją. Urzędnicza interpretacja definicji technologii innowacyjnej znakomicie się do tego nadaje. W końcu uczenie maszynowe, to technologia, która powstała kilkadziesiąt lat temu. Od lat nie udaje się namówić sektora publicznego do wspierania innowacyjności poprzez zamówienia. Weszliśmy w okres spowolnienia technologicznego.
Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji KIGEiT systematycznie opisuje problem. W czasie kolejnych edycji Forum Gospodarczego TIME (fgtime.pl) wskazuje drogi wyjścia. Publikuje ekspertyzy i programy, które proponuje przetworzyć na plany działania.
W czasie tegorocznego Forum przedsiębiorcy europejskiego przemysłu cyfrowego mówili o szansach, jakie daje UE aktywne wejście w czwartą rewolucje przemysłową. Może to ułatwić przełamanie obecnego impasu, ale koniecznym jest uruchomienie horyzontalnego programu działań reformujących równolegle trzy polityki: edukacyjną, przemysłową i infrastrukturalną. Polska, jak i większość pozostałych krajów UE nie jest w stanie opracować i wdrożyć tych reform sama. Natomiast wspólne działania mogą wprowadzić kontynent ponownie na ścieżką szybkiego rozwoju gospodarczego. To sposób na finansowanie rozwoju Unii, jako związku opiekuńczych państw dobrobytu (https://www.youtube.com/watch?time_continue=9&v=iT1nmPc2jfg)
.
W Polsce dotkliwie odczuwamy skutki wieloletniego zaniechania realnej polityki przemysłowej. Nie wypracowaliśmy żadnej specjalizacji przemysłowej, Zbyt wiele przedsiębiorstw ma bardzo niski poziom kapitalizacji, co jest bezpośrednim skutkiem braku innowacyjności. W konsekwencji, nie są one w stanie budować więzi kooperacyjnych, a stosowane modele biznesowe są – delikatnie mówiąc – archaiczne.
Mamy też swoje atuty. Najważniejszym jest wysoki poziom przedsiębiorczości oraz członkostwo w UE. Istotnym atutem i paliwem napędzającym gospodarkę jest grupa przedsiębiorstw zagranicznych powiązana z międzynarodowym systemem produkcji i kooperacji technologicznej, które wciągają do współpracy wiele firm krajowych. Dzięki inwestycjom zagranicznym, szereg polskich przedsiębiorstw weszło na nieco wyższy poziom zaawansowania technologicznego i biznesowego. Dobrze rozwinął się prywatny sektor producentów oprogramowania, stojącego niejednokrotnie na bardzo wysokim poziomie technologicznym. Analizując te segmenty przemysłu można zaobserwować pierwsze symptomy przyszłych zmiany na rynku pracy, będące głównie wynikiem rozwoju techniki i technologii.
Łatwo przewidzieć, że wraz ze zwiększaniem się siły oddziaływania nowej techniki, nieuniknione są napięcia społeczne. Przyczyną będzie niemożność dostosowania się pracowników do zmieniających się wymagań pracodawców w zakresie kwalifikacji i sposobu funkcjonowania na rynku pracy. Rozwiązanie wyłaniającego się problemu wymaga głębokich zmian w systemie kształcenia i edukacji. W wypadku zaniechania niezbędnych reform, narastać będzie opór społeczny przeciwko globalizacji i rozwojowi technologicznemu, a przemysł zostanie pozbawiony kadr o odpowiednich kwalifikacjach, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Konieczny jest długofalowy program reform systemu nauki i kształcenia, który specjaliści nazywają coraz częściej procesem budowy fundamentów edukacyjnychi naukowych społeczeństwa wiedzy. Szybkie przystąpienie do prac nad nowym systemem edukacji i kształcenia może dać istotną przewagę konkurencyjną.
Równolegle z reformą edukacyjną potrzebujemy nowej polityki przemysłowej, której celem powinno być szybkie wykorzystanie wszystkich posiadanych atutów. Zauważalnym jest, że korzyściom wynikającym ze wzrostu wydajności maszyn i technologii produkcji nie towarzyszy spodziewany wzrost produktywności. Potrzebne są rozległe zmiany systemowe, które umożliwią pełne wykorzystanie nowej wiedzy i technologii. Przemysł oczekuje reform, które wzmocnią i przyspieszą harmonizację w ramach rynku globalnego (w wypadku Polski – w ramach UE). Dla UE jest to warunek utrzymania obecnej roli w gospodarce światowej i korzyści stąd wynikających. Europa, jako kontynent małych państw jest szczególnie zagrożona, jeśli nie poradzi sobie z procesem dostosowawczym, gdyż w obecnych realiach technologicznych skala operacji ma duży wpływ na opłacalność. Wieloletnie zaniedbania w zakresie edukacji i kształceniu spowodowały, że istotna część społeczeństwa UE nie rozumie wagi i znaczenia globalizacji dla ich statusu materialnego i dobrobytu.
Zatem problem Polski to również problem UE, co daje nam szansę na uruchomienia i włączenia się w europejski program budowy edukacji dla społeczeństwa wiedzy. Możemy wykorzystać fakt, że UE nie tylko musi zintegrować się wewnętrznie, ale musi również otworzyć się na rynki, które w nieodległej perspektywie będą wielokrotnie większe od rynku UE. Polską racją stanu jest aktywne uczestnictwo we wszystkich procesach integracyjnych z UE i z resztą świata, jeśli chcemy uniknąć trwałego spowolnienia wzrostu i dalszej marginalizacji technologicznej. W przeciwnym razie obserwowane już zjawisko spowolnienia we wdrażaniu technologii właściwych dla czwartej rewolucji przemysłowej będzie się nasilać.
Nowy przemysł, nauka oraz systemy edukacji i kształcenia wymagają radykalnie nowej infrastruktury komunikacji cyfrowej. Stąd nasilająca się presja na budowę sieci następnej generacji, nazywanych popularnie sieciami 5G. Wbrew publikacjom prasowym, nie chodzi tu o zmianę technologiczną polegającą na modernizacji sieci komórkowych. Budowa sieci 5G wymaga programu narodowego, który można porównać z programem elektryfikacji. Dla utrzymania się w grupie krajów rozwiniętych, powinniśmy w ciągu 10 lat doprowadzić łącze światłowodowe do każdej lokalizacji, do której doprowadzona jest sieć elektryczna. Jest to w większym stopniu wyzwanie intelektualne niż ekonomiczne, gdyż wymaga zmiany paradygmatów rozwojowych. Dla uzasadnienia tego stwierdzenia wystarczy przypomnieć, że dziesięciokrotnie biedniejsza Polska w ciągu 10 lat poradziła sobie
z problemem elektryfikacji, która była znacznie bardziej kosztowna, niż potrzebne usieciowienie światłowodowe.
Niestety, ostatnia dekada pokazała, że rozwój gospodarczy Polski napotyka na wewnętrzne bariery kompetencyjne. Strategia na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR) pozostaje na papierze, chociaż wskazuje na konieczne reformy i postuluje zmianę paradygmatów rozwoju. Reforma edukacyjna okazała się w większym stopniu powrotem do przeszłości niż odpowiedzią na wyzwania przyszłości. Coraz więcej przeszkód piętrzy się przed Strategią 5G dla Polski.
Wydaje się, że o przyszłości przesądzą codzienne decyzje i działania obywateli - czyli nas wszystkich. Jest zrozumiałym, że zaczynamy odczuwać skutki poważnych błędów w edukacji, jakie popełniliśmy w ostatnich trzydziestu latach. Wyrosło pokolenie, które nie rozumie i boi się współczesnego świata. Przestajemy być społeczeństwem otwartym na postęp i zmiany. Boimy się wyzwań, ryzyka i globalizacji. Dlatego nie powinno nikogo dziwić, że polskie firmy zachowują się podobnie jak społeczeństwo. Większość przedsiębiorców unika innowacyjności, bo nie umie podejmować ryzyka. Eksport produktów o wysokiej wartości dodanej wygląda bardzo mizernie. Obecność polskich firm na liczących się w świecie targach jest nieproporcjonalnie mała do skali naszej gospodarki. W konfrontacji z innymi widać nasz brak innowacyjności.
Winą za błędne decyzje lubimy obwiniać polityków. Nie akceptujemy faktu, że w sumie politycy robią to, czego od nich oczekujemy. Wpadliśmy w pułapkę, którą doskonale wyraża stare polskie porzekadło. _ Dlaczegoś biedny? Boś głupi. Dlaczegoś głupi, boś biedny. _ Czy potrafimy się z niej wyrwać?
Czy zdołamy zrozumieć swe ograniczenia i błędy? Czy odzyskamy szacunek dla wiedzy? Czy przełamiemy deficyt zaufania i wzmocnimy skłonność do współpracy? Tylko wtedy mamy szansę przełamać to błędne koło i uruchomić znaczące inwestycje w przyszłość.
Tu nie chodzi o ograniczenie konsumpcji tylko o zmniejszenie tempa jej wzrostu i skierowanie zaoszczędzonych środków na inwestycje w innowacyjność. Innymi słowy, musimy zrozumieć, że czwarta rewolucja przemysłowa wymaga czegoś odwrotnego to tego, co robimy.
Autor
Dr Jarosław Tworóg, Wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji