Wielka Brytania z premierem Davidem Cameronem na czele była jednym z najgorętszych zwolenników zawarcia umowy handlowej między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Po opuszczeniu Unii w siłę urosną sceptyczne wobec niej Francja i Włochy. - Brexit dopełnia czarę. Przyszłość TTIP jest dziś bardzo wątpliwa - przyznaje dr hab. Tomasz Grosse z Instytutu Sobieskiego. - Negocjacje wiszą na włosku - dodaje Maria Świetlik, ekspertka ds. TTIP z Inicjatywy Pracowniczej.
David Cameron był dotąd ważnym nieformalnym partnerem Baracka Obamy w promocji TTIP w Europie, a wraz z Angelą Merkel tworzył silny duet zwolenników porozumienia transatlantyckiego w Parlamencie Europejskim. Czwartkowe referendum, które urzeczywistniło widmo wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii,może okazać się ciosem w plecy dla orędowników TTIP i szansą dla ich przeciwników.
- Brexit to okoliczność, która znacznie osłabia tę umowę. To jeden z czynników powodujących, że umowa TTIP jest odsuwana i jej podpisanie staje się coraz trudniejsze. Może okazać się kroplą, która dopełni czarę - zaznacza w rozmowie z money.pl dr hab. Tomasz Grosse z Instytutu Sobieskiego.
Od pewnego czasu nasilają się protesty społeczne wokół negocjacji, a politycy poszczególnych krajów członkowskich coraz ostrzej wypowiadają się na temat negatywnych konsekwencji podpisania traktatu.
- Negocjacje są już w kryzysie od kilku miesięcy, jeszcze w niedzielę premier Francji powiedział, że nie widzi szans na akceptację TTIP, bo nie jest ona w interesie UE. W zeszłym tygodniu kraje członkowskie odmówiły nawet dyskusji nad ponownym przyjęciem mandatu negocjacyjnego, o co zabiegał szef KE Juncker - przypomina w rozmowie z money.pl Maria Świetlik, ekspertka ds. TTIP ze związku zawodowego "Inicjatywa Pracownicza".
Jak podkreśla ekspertka, ze strony UE poza samą Komisją wciąż jednakzainteresowane podpisaniem umowy są władze Niemiec. I wielki biznes. Ostatecznie przecież nie ma pewności, czy do Brexitu faktycznie dojdzie, a jeśli tak, to kiedy. - Nie znamy też nowego szefa brytyjskiego rządu, wygląda jednak na to, że teraz Angela Merkel może stracić kluczowego sojusznika w batalii, którą toczy z europejskim i własnym społeczeństwem – mówi Maria Świetlik.
Dodatkowo ekspertka do spraw TTIP przewiduje, że po odejściu Wielkiej Brytanii od negocjacyjnego stołu być może zmniejszy się wpływ lobbingu finansistów z londyńskiego City, którym jak należy się domyślać, zawdzięczamy to, że w analogicznej umowie CETA z Kanadą mamy wpisany zakaz regulowania wielkości banków.
Negocjacje na włosku, ale...
A czy jest szansa, że Brexit zamiast pogrzebać TTIP, przyśpieszy pracę unijnych negocjatorów? Istnieje taka możliwość, choć eksperci raczej nie przewidują takiego obrotu sprawy.
- Negocjacje wiszą na włosku, ale wciąż możliwe jest ich kontynuowanie - przyznaje Maria Świetlik. - Nie byłby to pierwszy raz, gdy technokraci z KE ignorują wolę społeczeństwa.
Wyniki referendum w Wielkiej Brytanii to ważny, ale dopiero pierwszy etap politycznego wychodzenia z UE i nie przekłada się bezpośrednio na prawne aspekty negocjacji umowy. Dlatego, jak zauważa IGO, nie jest wykluczone, że negocjatorzy TTIP wykorzystają fakt, że pod względem prawnym jeszcze nic się nie zmieniło i przyśpieszą negocjacje, aby zakończyć je przed formalną zmianą statusu Wielkiej Brytanii w UE.
- Jest to scenariusz o tyle realny, że już teraz nad TTIP krąży widmo objęcia prezydentury w Ameryce przez Donalda Trumpa lub Hilary Clinton, którzy są bardziej krytyczni wobec umów handlowych niż dotychczasowy prezydent - komentuje Marcin Wojtalik.
Tego zdania nie podziela jednak ekspert Instytutu Sobieskiego. Jego zdaniem nie należy się spodziewać podpisania umowy transatlantyckiej za kadencji Baracka Obamy.
- Podpisanie umowy na szybko jest bardzo mało prawdopodobne. Świadomość społeczna zagrożeń jest w krajach Unii bardzo wysoka, a opinia publiczna ma znaczy wpływ na działania polityków. Po obu stronach oceanu nastroje i czas nie sprzyjają finalizacji tej umowy - przekonuje dr hab. Tomasz Grosse.
Wielka Brytania na końcu kolejki
Również dla Zjednoczonego Królestwa przyszłość umowy handlowej z USA stoi pod znakiem zapytania. Podczas kampanii referendalnej kwestia TTIP podnoszona była przez obie strony. - Zwolennicy Brexit przekonywali, że tylko wyjście z UE pozwoli Brytyjczykom uniknąć umowy nazywanej czasem koniem trojańskim amerykańskich korporacji - komentuje Marcin Wojtalik z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.
Z drugiej strony zwolennicy pozostania Wielkiej Brytanii w UE ostrzegali, że ich kraj nie będzie w stanie wynegocjować z USA lepszej umowy niż TTIP. - Pozycja Zjednoczonego Królestwa znacznie osłabnie. Wyspy to nie Unia - podkreśla ekspert Instytutu Sobieskiego.
Jeśli Królestwo będzie samotnie negocjowało ze Stanami Zjednoczonymi, to będzie zmuszone do znacznie większych ustępstw na rzecz Amerykanów, niż gdyby schroniło się pod parasolem negocjatorów unijnych. - Media brytyjskie donoszą, że Wielką Brytanię po Brexit może czekać nie TTIP, lecz wręcz "TTIP na sterydach" - przekonuje ekspert IGO.
Ale i same negocjacje nie będą priorytetowo traktowane przez Amerykę. - Już przed paroma miesiącami prezydent Obama zapowiedział, że jeśli UK opuści UE, to będzie stać na końcu kolejki do negocjowania porozumień handlowych za bardziej istotnymi partnerami dla USA - przypomina dr hab. Tomasz Grosse.
Zerwanie negocjacji TTIP ocali nawet 2 mln miejsc pracy
Unia Europejska od miesięcy negocjuje porozumienie o wolnym handlu i inwestycjach między UE a USA (TTIP). Strefa wolnego handlu między dwiema największymi światowymi gospodarkami ma stać się rynkiem bardziej chłonnym niż Chiny czy Indie i objąć 800 mln osób po obu stronach Atlantyku. Ale TTIP wykracza daleko poza porozumienie handlowe i, jak podkreślają jej przeciwnicy, zawarte w niej mechanizmy oddają władzę korporacjom.
Organizacje pozarządowe ostrzegają o konsekwencjach TTIP, powołując się na skutki analogicznych porozumień. Negocjacje umów o wolnym handlu prowadzone są w ścisłej tajemnicy. Dostęp do ustaleń ma jedynie garstka osób.
- Zerwanie negocjacji TTIP i odrzucenie CETA to byłaby dobra decyzja z punktu widzenia pracowników i MŚP po obu stronach Atlantyku. Utworzenie strefy wolnego handlu, co widzimy na przykładzie NAFTA, prowadzi do zwiększenia konkurencji cenowej i w konsekwencji offshoringu. A to oznacza dla pracownic i pracowników, zwłaszcza tych zatrudnionych w rolnictwie i na stanowiskach nie wymagających bardzo wysokich kwalifikacji, utratę godnej pracy i płacy - podkreśla Maria Świetlik, ekspertka ds. TTIP, związek zawodowy "Inicjatywa Pracownicza".
Na początku maja Greenpeace opublikował 248 stron w 13 rozdziałach tajnych dokumentów TTIP. Wynika z nich, że planowana umowa przyczyni się do obniżenia obowiązujących w UE norm bezpieczeństwa żywności i standardów środowiskowych czy warunków pracy. Greenpeace zażądał wstrzymania negocjacji.
- Jak wskazują prognozy przygotowane przez różne ośrodki badawcze, wprowadzenie samej umowy z USA oznaczałoby również utratę od miliona do dwóch milionów miejsc pracy – zaznacza Maria Świetlik. - Prawdopodobnie z czasem doprowadziłoby też do pogorszenia warunków pracy "zabezpieczanych" dzisiaj unijnymi przepisami.