Prezentacja poprawionego projektu prezydenckiej ustawy frankowej, która ma kosztować banki nie 44, ale tylko około 4 mld zł zdjęła jedną z ostatnich niewiadomych odnośnie przyszłości gospodarki po reformach rządu premier Szydło. Rynek odetchnął z ulgą i przestał się obawiać krachu polskiego systemu finansowego. We wtorek ostro w górę poszły kursy giełdowych banków.
Równie ostro rosły zakupy polskich obligacji państwowych na światowych rynkach. A to z kolei może mieć bardzo korzystny wpływ dla budżetu Skarbu Państwa.
W ciągu tygodnia rentowność obligacji Polski na światowych rynkach spadła o 0,12 punktu procentowego i w środę zeszła nawet do poziomu 2,75 proc. dla obligacji 10-letnich, nie obserwowanego od 3 grudnia 2015 roku, czyli dwa tygodnie po objęciu teki premiera przez Beatę Szydło. Patrząc w skali ostatnich trzech miesięcy jest to spadek już o 0,326 punktu procentowego.
W ostatnim czasie pojawiło się więcej wiadomości, które uspokajały inwestorów zagranicznych, a zarazem zwiększały bezpieczeństwo środków lokowanych w polskie papiery dłużne.
Pod koniec lipca dość wysoki rating dla długu państwa utrzymał Fitch, choć obawiano się co najmniej obniżenia perspektywy ze stabilnej na negatywną, podobnie jak to zrobiła agencja Moody's w maju.
Dobre dane o wykonaniu budżetu a zarazem mniejszym deficycie za pierwsze półrocze podało też ministerstwo finansów. Deficyt 19 mld zł to zaledwie 34 proc. całorocznego planu, a o 6 mld zł wyższe są dochody z podatków pośrednich.
Tylko ustawa o frankowiczach stanowiła groźbę destabilizacji gospodarki, ale i projekt tej okazał się mieć mniej "zębów" niż wcześniej podawano.
To wszystko zmieniło nastawienie rynków. Inwestorzy rozpoczęli skup polskich obligacji, co widać w malejących ich rentownościach. Umacniający się złoty - o 1,3 proc. w tydzień do euro i 2,6 proc. do dolara - wskazuje na zagraniczne pochodzenie tych inwestorów. Popyt z ich strony na polski dług ma niemałe znaczenie dla budżetu państwa.
Szydło może oszczędzić prawie trzy miliardy złotych
Przy aż 891 mld zł zadłużeniu państwa na koniec maja, zmiana w ciągu tygodnia rentowności obligacji o 0,12 punktu procentowego może dać miliard złotych oszczędności budżetowych rocznie na odsetkach. Jeśli spojrzeć w skali trzymiesięcznej to poprawa była o 0,326 punktu procentowego, co przekłada się na potencjalne oszczędność aż 2,9 mld zł. To ponad jedna dziesiąta wydatków na Program 500+!
Już na lipcowym przetargu skarb państwa sprzedał po raz pierwszy od trzech miesięcy obligacje 10-letnie z oprocentowaniem niższym od 3 proc., czyli 2,92 proc. za 2,7 mld zł. Jeszcze w lutym przyjmowano oferty z rentownością prawie 3,2 proc. Jeśli dobra koniunktura się utrzyma, to będzie pod tym względem jeszcze lepiej i... taniej dla podatników. Pod warunkiem, że wzorem Grecji niskie oprocentowanie nie zachęci rządu do przyśpieszenia zadłużania kraju i rozrostu biurokracji państwowej.