Ministerstwo finansów odświeżyło pomysł loterii paragonowej. Tym razem zamiast lepszej ściągalności podatków liczy na gotówkę. Za każde pożyczone państwu 100 zł daje szansę na wygranie od 10 zł do 10 tys. zł.
Niemal dokładnie rok temu Ministerstwo Finansów zakończyło z sukcesem loterię paragonową. Polacy, licząc m.in. na wylosowanie jednego z 24 samochodów, w 18 miesięcy zarejestrowali aż 137 mln paragonów. Celem było budowanie świadomości dotyczącej płacenia i rozliczania podatków, co według rządzących udało się.
Minął rok i resort wrócił do pomysłu loterii. Tym razem jednak poszedł krok dalej. Paragony zamienił na obligacje skarbu państwa. Tym samym oprócz misji edukacyjnej i promocji oszczędzania, dodatkowo rząd pozyska pieniądze stosunkowo niskim kosztem na sfinansowanie wydatków, bo taki cel ma sprzedaż obligacji.
Reklamy promujące nowe obligacje i związaną z nią loterię można już oglądać w telewizji. Co jest do wygrania? Tym razem żaden szczęśliwiec nie odjedzie nowym samochodem. Wszystkie nagrody są pieniężne. Tzw. "premie" są w wysokości: 10 zł, 100 zł, 1 tys. zł i 10 tys. zł. Jedno jedyne losowanie odbędzie się 20 marca 2019 roku.
Na razie jeszcze nie jest znana pula nagród. Ministerstwo Finansów ogłosi ją w połowie lipca, gdy będzie znana całkowita sprzedaż obligacji. Przy braku większego zainteresowania ze strony Polaków, minimalna pula wyniesie 40 tys. zł i będzie podzielona na 1 111 obligacji biorących udział w losowaniu (1x10 tys.; 10x1 tys.; 100x100; 1000x10 zł).
Przy sprzedaży obligacji za w sumie 100 mln zł, do wygrania będzie 10 kwot po 10 tys. zł, 100 po 1 tys. zł. itd. Przy 258 mln zł nagród pierwszego stopnia będzie 25, a przy 471 mln zł - 47 itd.
Wzór na liczbę premii dla obligacji skarbowych src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1483225200&de=1514674800&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=USDPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=EURPLN&colors%5B1%5D=%23e823ef&fg=1&tiv=0&tid=0&tin=0&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=3"/>
źródło: Ministerstwo Finansów
Jeden los przypada na każdą zakupioną obligację o wartości 100 zł. Wszystkie oprocentowane są na 1,5 proc. w skali roku, co oznacza, że po 10 miesiącach, bo taki jest okres inwestycji, z każdej odsetki wyniosą po 1,25 zł.
Sprzedaż obligacji premiowych odbywa się od 1 do 30 czerwca. Można je kupić przez internet lub PKO BP, który jako państwowy bank, ma wyłączność na obligacje skarbowe.
Promocja czy dezinformacja?
- Czerwcowa emisja obligacji premiowych to emisja pilotażowa. Jednorazowo, w czerwcu, oferta obligacji oszczędnościowych zostaje wzbogacona o zupełnie nowy typ obligacji - wskazuje Piotr Nowak, wiceminister finansów.
Wiceminister podkreśla, że misja obligacji premiowych stanowi uatrakcyjnienie oferty obligacji dla nabywców indywidualnych. Ma na celu zwiększenie skali oszczędności i promocję wszystkich skarbowych obligacji oszczędnościowych.
- Są to działania, które wpisują się w cele przedstawione w strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju w zakresie budowy kultury oszczędzania - mówi Piotr Nowak.
Zupełnie inaczej patrzą na to eksperci rynków finansowych, którzy zwracają uwagę na dezinformację, bo do świadomości ludzi trafi przekaz, że z obligacjami wiąże się loteria, a więc nie wiadomo z góry, ile wyniesie zysk z inwestycji. Tymczasem obligacje są takim instrumentem finansowym, który z góry określa zysk, nawet jeśli oprocentowanie jest zmienne (z góry wiadomo od czego ono zależy).
Emil Szweda, analityk obligacje.pl otwarcie mówi, że zakup takich obligacji jest jednocześnie kupnem losu na loterii. Wskazuje, że ministerstwo zdawało sobie sprawę z kontrowersyjnego wiązania inwestycji w poważne obligacje skarbowe z grą losową, więc specjalnie używają sformułowania "premia".
- To niezbyt fortunna i dobra forma promocji oszczędzania. Nie podoba mi się takie połączenie. Mamy poważny instrument finansowy, a na końcu serwuje się nam totolotek. Nie ma tu ekonomicznego sensu, choć z drugiej strony wiadomo, że Polacy lubią hazard i może to być dla nich kusząca oferta - komentuje Michał Masłowski, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.
Nie ma nic za darmo
- Lekko licząc, wartość nagród to 0,4 proc. wartości sprzedanych papierów. Inaczej mówiąc, pula nagród pochodzi z zatrzymanego oprocentowania, które mogłoby być wyższe, gdyby nie wprowadzono elementu loteryjnego - zauważa Emil Szweda.
Faktycznie, gwarantowane oprocentowanie obligacji premiowych jest na niższym poziomie niż innych obligacji skarbowych. Taka sama stawka jest dla inwestycji na 3 miesiące, a przypomnijmy, że przy "premiowych" trzeba zamrozić pieniądze na 10 miesięcy.
Obligacje premiowe dają zarobić w skali roku 1,5 proc. Obligacje dwuletnie mają stawkę 2,1 proc. w skali roku. Pozostałe papiery na 3,4,6, 10 czy 12 lat, w których oprocentowanie jest zmienne, oferują w pierwszym okresie odsetkowym od 2,2 do nawet 3,2 proc.
Obligacje premiowe debiutują w czerwcu i na razie nie wiadomo, czy będą kolejne. Zapewne wszystko będzie zależeć od zainteresowania i opinii obserwatorów na ten temat, które na razie nie są zbyt pozytywne.
- Trudno przewidywać czy taka forma oszczędzania przyjmie się. Większość osób jednak nie wylosuje nagrody i może być zawiedziona. Mogą się zrazić do obligacji, a przynajmniej ewentualnych kolejnych edycji - Masłowski.
Ekspert zauważa, że takie nowości ze strony Ministerstwa Finansów nie zawsze odnoszą sukces. Przypomina, że na promocję obligacji dla rodzin pobierających 500 zł na dziecko wydano więcej pieniędzy niż wyniosła sama ich sprzedaż z pierwszej emisji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl