Nawet 3,2 proc. w pierwszym roku i gwarancja 2 proc. realnego zysku w kolejnych - to jedna z ofert Ministerstwa Finansów dla oszczędzających. W tej chwili obligacje skarbowe to jedyny w pełni bezpieczny (teoretycznie) sposób ochrony pieniędzy przed rosnącą inflacją. Polacy coraz chętniej przekonują się do tej formy inwestowania. Rok 2017 zapowiada się rekordowo.
Ceny w Polsce rosną w tempie średnio 2,2 proc. w skali roku. Jest to najmocniej odczuwane przy okazji zakupów. Mało kto zastanawia się jednak nad tym, że trzymając pieniądze w portfelu, w przysłowiowej "skarpecie" lub na niskooprocentowanym koncie w banku też w pewien sposób tracimy - bo spada realna wartość pieniądza.
Jak to wygląda w praktyce? Załóżmy, że mamy 100 zł. Przykładowa para butów, która kosztuje tyle w tej chwili, za rok będzie kosztować teoretycznie 102,2 zł (jeśli inflacja utrzyma się na poziomie 2,2 proc.). Tak więc za rok za tę samą stówkę butów nie kupimy. Jeśli pieniądze ulokujemy na typowej lokacie bankowej oprocentowanej w tej chwili na 1,5 proc., za 12 miesięcy z odsetkami będziemy mieć 101,22 zł (z uwzględnieniem podatku Belki). Tym samym również za rok nie będzie nas stać na rzecz dostępną w tej chwili.
Jak więc bronić się przed inflacją, czyli głównym zagrożeniem dla naszych pieniędzy? Trzeba lokować środki na procent wyższy od tempa wzrostu cen. Problem w tym, że im wyższe potencjalne zyski, tym większe ryzyko. Gra na giełdzie przez ostatnie dwanaście miesięcy mogła przynieść co najmniej kilkanaście procent zysku. Takie inwestowanie nie jest jednak dla wszystkich.
- Nie dziwi więc, że Polacy szukają alternatywy dla swoich oszczędności. Pieniądze płyną szerokim strumieniem do funduszy inwestycyjnych, na rynek nieruchomości czy do Ministra Finansów, który sprzedaje obligacje - wskazuje Bartosz Turek, ekspert Open Finance.
Obligacje skarbowe idą na rekord
Szczególnie popularna jest ostatnia z opcji. Statystyki pokazują, że popyt na papiery sprzedawane przez skarb państwa jest w tej chwili najwyższy od prawie 9 lat. Od stycznia do września Polacy kupili obligacje skarbowe za ponad 4,5 mld zł. Niewiele mniej niż w całym ubiegłym roku, a przed nami jest jeszcze cały kwartał.
- Pokonanie tego wyniku jest już pewne, a w zasięgu jest nawet wynik z roku 2008, opiewający na ponad 6 mld zł - uważa Bartosz Turek.
Choć często można mieć zastrzeżenia co do sposobu, w jaki Polacy zarządzają swoimi finansami, zakupy obligacji w sytuacji rosnącej inflacji wydają się najlepszym rozwiązaniem. Przede wszystkim są to bezpieczne inwestycje. Kupując obligacje skarbu państwa w rzeczywistości pożyczamy pieniądze państwu. Choć całkiem niedawne przykłady Grecji czy Argentyny pokazują, że również państwa potrafią być niewypłacalne, można przyjąć, że na razie podobny scenariusz nam nie grozi.
Oczywiście pożyczka jest oprocentowana i tu zaczynają się schody, bo do wyboru jest w tej chwili siedem różnych typów obligacji, które różnią się od siebie oprocentowaniem i czasem, po którym państwo zwróci pieniądze. Nie wszystkie opcje się opłacają.
- Te o najkrótszym okresie na 3 miesiące i 2 lata są dość skromnie oprocentowane na 1,5 i 2,1 proc. w skali roku. Po potrąceniu podatku dają zarobek zbyt niski, aby pokonać aktualną inflację - komentuje ekspert Open Finance. Szerzej przykład 3-miesięcznych obligacji opisaliśmy ostatnio w tekście: "Ministerstwo Finansów obiecuje Polakom zyski. Samo najwięcej skorzysta z nowej oferty".
Cierpliwość popłaca
Zupełnie inaczej wygląda sprawa z pozostałymi ofertami. Wiążą się jednak z koniecznością zamrożenia pieniędzy na dłuższy okres.
- Tarczą przed utratą wartości pieniądza okazać się mogą papiery o dłuższej zapadalności. I tak na przykład obligacja 4-letnia jest w pierwszym roku oprocentowana na 2,4 proc., a później jej zyskowność przekraczać będzie inflację o 1,25 pkt. proc. - wskazuje Turek.
W praktyce takie rozwiązanie daje gwarancję, że przez cały okres inwestycji (w tym konkretnym przypadku - 4 lata) realnie nie stracimy. Zawsze bowiem dostaniemy więcej odsetek niż wynosi średnie tempo wzrostu cen w całej gospodarce. Z góry wiemy, że ta nadwyżka wyniesie 1,25 proc.
Jeszcze nie tak dawno temu, bo w 2012 roku, inflacja sięgała nawet 4 proc. Gdyby ten scenariusz się powtórzył, w przypadku opisywanych obligacji można liczyć na odsetki w wysokości 5,25 proc. Próżno szukać podobnej oferty o równie niskim poziomie ryzyka.
Wraz z wydłużaniem okresu, na jaki pożyczamy pieniądze państwu, rośnie oprocentowanie. I tak w przypadku 6-letnich obligacji pierwszy rok przyniesie odsetki w wysokości 2,8 proc., a w kolejnych pięciu do wskaźnika inflacji będzie dodane 1,75 pkt proc. Najdłuższe 12-latki dają 3,2 proc. w pierwszym roku i w kolejnych latach 2 pkt proc. ponad inflację.
Oferta obligacji skarbowych dostępnych w październiku 2017 roku | |||
---|---|---|---|
rodzaj obligacji | oprocentowanie (w skali roku) | cena jednej obligacji | odsetki |
3-miesięczne | 1,5% (stałe) | 100 zł | 38 groszy (po 3 miesiącach) |
2-letnie | 2,1% (stałe) | 100 zł | 4,24 zł (po 2 latach) |
3-letnie | 2,2%+WIBOR6M | 100 zł | 1,1 zł (po pierwszym półroczu) |
4-letnie | 2,4% (pierwszy rok); 1,25%+inflacja (w kolejnych latach) | 100 zł | 2,4 zł (po pierwszym roku) |
6-letnie | 2,8% (pierwszy rok); 1,75%+inflacja (w kolejnych latach) | 100 zł | 2,8 zł (po pierwszym roku) |
10-letnie | 2,7% (pierwszy rok); 1,5%+inflacja (w kolejnych latach) | 100 zł | 2,7 zł (po pierwszym roku) |
12-letnie | 3,2% (pierwszy rok); 2%+inflacja (w kolejnych latach) | 100 zł | 3,2 zł (po pierwszym roku) |
źródło: Ministerstwo Finansów |
#
Jak kupić obligacje? Za ich sprzedaż odpowiada PKO BP. Stąd też inwestycji można dokonać za pośrednictwem oddziałów banku w całym kraju, a także w należącym do niego domu maklerskim. Ułatwieniem jest też dostęp do oferty przez internet. Dla obligacji skarbowych został stworzony specjalnie dedykowany portal, w którym wystarczy się zarejestrować.