Ministerstwo Finansów sprzedało na czwartkowym przetargu głównym obligacje hurtowe pięciu serii zapadające odpowiednio w latach 2020-2028 o łącznej wartości 5 000,5 mln zł. Popyt był tak duży - wyniósł łącznie 11 477,9 mln zł - że ogłoszono przetarg uzupełniający z papierami o wartości 1 mld zł.
Ciekawie prezentują się przy tym dane o rentowności papierów. Najpopularniejsza na przetargu seria zapadająca w styczniu 2023 roku (PS0123) sprzedana została ze średnią rentownością 2,561 proc. rocznie. W listopadzie tę samą serię sprzedawano z rentownością 2,759 proc., a w grudniu 2,648 proc.
Oznacza to, że koszt zaciągania długu przez państwo spadł w dwa miesiące o prawie 0,2 pkt. proc. W przypadku sprzedanej za 1,48 mld zł serii PS0123 oznacza to oszczędność prawie 3 mln zł rocznie. Gdyby taka tendencja dotyczyła całego długu państwa - 932 mld zł na koniec października ub. r. - to oszczędność mogłaby wynieść nawet 1,8 mld zł rocznie.
Nie wszystkie jednak obligacje sprzedane zostały z aż o tyle niższą rentownością. Seria OK0720, zapadająca w lipcu 2020 r. miała rentowność 1,863 proc., czyli zaledwie 0,006 pkt. proc. mniej niż w grudniu. Sprzedano takich papierów za 658,5 mln zł przy 1 394,5 mln zł popytu.
Zapadające w kwietniu 2028 r. papiery dziesięcioletnie serii WS0428 sprzedano za 1 141 mln zł, a miały rentowność 3,351 proc. Ostatni raz sprzedawano tę serię dwa lata temu z rentownością 3,027 proc., a papiery o zbliżonych parametrach sprzedawano w grudniu po 3,09 proc. rentowności.
Z powyższych danych można wysnuć wniosek, że kapitał międzynarodowy ma do naszego rządu zaufanie w perspektywie pięcioletniej, ale już w dziesięcioletniej ufa nam jakby mniej.