Spowolnienie gospodarki, ryzyko wstrzymania wypłaty środków unijnych, a przede wszystkim konieczność zwiększenia obciążeń podatkowych firm, za co i tak zapłacą głównie konsumenci. Zdaniem ekspertów, takie właśnie konsekwencje może mieć obniżenie wieku emerytalnego, które najprawdopodobniej gwałtownie powiększy deficyt finansów publicznych.
Przyjęta przez rząd PiS ustawa o przywróceniu wieku emerytalnego do 60-65 lat oznacza, że już 1 października br. po emerytury jednorazowo może się zgłosić aż 665 tysięcy osób. To tylko początek kłopotów, ponieważ zwiększenie liczby świadczeniobiorców kosztem pracujących,, spowoduje olbrzymią wyrwę w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, która z każdym rokiem będzie rosnąć.
Jak wyliczył ZUS, w 2018 deficyt FUS będzie większy o 10 mld zł, rok później już o 13 mld zł, a w 2019 r. już o 15 mld zł. Sytuacja będzie pogarszać się wraz z szybkim starzeniem się polskiego społeczeństwa. W 2030 r. trzeba będzie znaleźć dodatkowe 34 mld zł, a dekadę później, gdy emerytów będzie 10,6 mln, aż 60 mld zł. Przypomnijmy, że w tym roku budżetowa dotacja do FUS wyniesie rekordowe 46,7 mld zł.
Rząd liczy na to, że wielu Polaków nie skorzysta z prawa do przejścia na emeryturę w wieku 60 lub 65 lat (w zależności od płci), wybierając dłuższą pracę i wyższą emeryturę. To mogłoby zdecydowanie zmniejszyć obciążenie budżetu, ale eksperci nie wierzą, że jest to realne.
Polacy nie zrezygnują z możliwości przejścia na emeryturę wcześniej
- Prawdopodobieństwo realizacji "czarnego scenariusza", w którym prawie wszyscy uprawnieni korzystają z możliwości wcześniejszego przejścia na emeryturę po obniżeniu wieku emerytalnego, jest bardzo wysokie - mówi WP money Łukasz Kozłowski, ekspert ds. ekonomicznych Pracodawców RP i członek rady nadzorczej ZUS.
Jak wyjaśnia, z danych ZUS wynika, że w 2015 r. tylko 0,3 proc. mężczyzn i 7,9 proc. kobiet przechodziło na emeryturę, w wieku wyższym o co najmniej rok niż obowiązujący ich powszechny wiek emerytalny. - Biorąc pod uwagę silną skłonność Polaków do niemal natychmiastowego przechodzenia na emeryturę w momencie, gdy tylko nabywają do tego prawo, trudno oczekiwać by ten odsetek drastycznie wzrósł po wejściu w życie uchwalonych zmian - ocenia Kozłowski.
Prognozy demograficzne i kwoty wydatków budżetowych przy średniej emeryturze 2094 zł brutto | ||||
---|---|---|---|---|
przy wyższym wieku emerytalnym (tys. osób) | przy niższym wieku emerytalnym (tys. osób) | różnica (tys. osób) | Kwota wyższych wypłat dla emerytów wg nowej ustawy (mld zł rocznie) | |
2018 | 7 385 | 8 179 | 794 | 20,0 |
2019 | 7 469 | 8 383 | 914 | 23,0 |
2020 | 7 548 | 8 573 | 1 025 | 25,8 |
2021 | 7 674 | 8 740 | 1 066 | 26,8 |
2030 | 8 253 | 9 610 | 1 357 | 34,1 |
2040 | 8 162 | 10 570 | 2 408 | 60,5 |
2050 | 9 362 | 11 769 | 2 407 | 60,5 |
2060 | 10 137 | 11 867 | 1 730 | 43,5 |
Źródło: FUS, GUS, money.pl wyliczenia własne |
- Znając polską mentalność oczekuję, że znaczna część Polaków będzie przechodzić na emeryturę zaraz po osiągnięciu wielu emerytalnego - pisze w komentarzu dla WP money Marcin Kiepas, niezależny analityk. - Szacuję, że odsetek ten sięgnie 80 proc. I to nawet pomimo tego, że jak szacuje sam rząd, emerytury mogą być niższe o 10-30 proc.
Jak mówi, niezależni eksperci prognozują, że niższy wiek emerytalny obniży tempo wzrostu Polski o 0,1 pkt. proc. rocznie. - Koszty społeczne będą jednak dużo większe. Nowi emeryci, którzy zaczną dorabiać do niskiej emerytury, prawdopodobnie w dużej mierze powiększą szarą strefę - ocenia Kiepas.
O tym, że Polacy skwapliwie skorzystają z obniżenia wieku emerytalnego, przekonana jest także Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. - Im bardziej rząd będzie zachęcał do tego, by ludzie nie korzystali z prawa do przejścia wcześniej na emeryturę, tym bardziej będą to robić, ponieważ jesteśmy generalnie nieufni - mówi WP money. - Dlatego myślę, że w całości zmaterializuje się to, co ZUS oszacował, jeśli chodzi o wzrost deficytu FUS - dodaje.
Wszystko sfinansują firmy i zwykli konsumenci
Ekonomistka uważa, że to firmy będą musiały sfinansować "te nieodpowiedzialne działania", borykając się z problemami na rynku pracy i ponosząc wyższe obciążenia na rzecz budżetu. - Zapewne w części będą starały się przerzucić to na konsumentów, ale nie zawsze będzie to możliwe - podkreśla. - Będzie to bardzo trudne w przypadku dóbr, z których zakupu można zrezygnować lub odłożyć je w czasie - wyjaśnia.
- Obniżka wieku emerytalnego to problem nie tylko dla finansów publicznych, ale i całej gospodarki - uważa Łukasz Kozłowski. - W wyniku tych zmian, już w 2020 r. będziemy mieli o ponad 1 mln mniej osób w wieku produkcyjnym. Od 4 lat Polska zmaga się z problemem kurczących się zasobów pracy. Skrócenie wieku emerytalnego mocno ten problem pogłębi - podkreśla.
Jak tłumaczy ekspert, mniejsza liczba pracujących oraz większa liczba tych, którzy wyłącznie konsumują efekt czyjejś pracy, "w oczywisty sposób przekłada się na ograniczenie ilości wytwarzanych dóbr i świadczonych usług". - Biorąc dodatkowo pod uwagę niskie nakłady kapitałowe oraz utrzymujący się od dłuższego czasu wolny wzrost produktywności, zostaną zgaszone praktycznie wszystkie motory rozwoju gospodarczego Polski - przekonuje.
Wzrost gospodarczy nie przekroczy 2-3 proc.
- Może okazać się, że roczny wzrost PKB utrzymujący na poziomie 2-3 proc. nie będzie już mógł być traktowany jako rozczarowanie, lecz szczyt możliwości naszej gospodarki - stwierdza.
Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek jest pewna, że konieczność załatania rosnącej dziury FUS musi oznaczać podwyżkę podatków. - Nikt jednak nie podniesie podatków od dochodów indywidualnych, chyba że grupom zarabiającym powyżej średniej, ale to nie wystarczy. Dlatego biznes może spodziewać się wzrostu obciążeń podatkowych tak bezpośrednio, poprzez wprowadzanie nowych podatków i parapodatków - ostrzega.
- Jeśli tak się stanie, to leżymy - mówi ekonomistka. - Obawa firm przed nowymi podatkami już dzisiaj powoduje, że wstrzymują inwestycje, choć wymagają tego ich plany biznesowe. To, co przy dzisiejszym stanie jeszcze się kalkuluje, jutro może oznaczać utratą płynności finansowej - podkreśla.
Gwałtowne zwiększenie wydatków na FUS w wyniku obniżki wieku emerytalnego może też pogrzebać szansę na utrzymanie przez rząd deficytu sektora publicznego poniżej granicy 3 proc. PKB. - Przekroczenie tego limitu oznaczać będzie zaś ponowne nałożenie na Polskę procedury nadmiernego deficytu, co w najgorszym wypadku może nawet skończyć się wstrzymaniem wypłaty środków europejskich z Funduszu Spójności - ostrzega ekspert Pracodawców RP.
Środki unijne niedługo się skończą, co wtedy?
- Nasza gospodarka nie może teraz funkcjonować bez pieniędzy unijnych, ale najpóźniej w 2022 r. się skończą. I co wtedy? - pyta Starczewska-Krzysztoszek. - Pieniądze z UE powinny być czymś ekstra. Teraz rząd powinien myśleć, jak zbudować całe otoczenie prawno-instytucjonalne pod kątem braku finansowania unijnego, zamiast jeszcze zwiększać wydatki - ocenia.
Główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan zwraca także uwagę, że obniżenie wieku emerytalnego oznacza też spadek wpływów podatkowych. - Gdyby osoby, które przechodzą na emeryturę nadal pracowały, płaciłyby większe podatki dochodowe niż te, które będą płacić jako emeryci. Będą też wydawać mniej na konsumpcję, ponieważ emerytura jest przecież sporo niższa od ostatniego wynagrodzenia -tłumaczy Starczewska-Krzysztoszek.
Co więcej, mniejsza konsumpcja oznaczać będzie nie tylko niższe wpływy z podatków pośrednich, takich jak VAT i akcyza, ale zmianę ich struktury. - Osoby o niższych dochodach relatywnie więcej wydają na dobra podstawowe, a te z reguły obłożone są obniżoną stawką podatku VAT - wyjaśnia ekonomistka.
- Z uwagi na demografię i rosnące koszty decyzji o obniżeniu wieku emerytalnego oczekuję, że najpierw rząd (ten lub kolejny) zacznie skutecznie zniechęcać do natychmiastowego przechodzenia na emeryturę, co okaże się mało skuteczne i "szara strefa" będzie rosła, a następnie kolejne rządy zdecydują się na podniesienie wieku - prognozuje Marcin Kiepas.