Oznacza to, że decyzja w tej sprawie znów się odwlecze.
Zaledwie w poniedziałek pisaliśmy, że prace nad realizacją jednej z najważniejszych obietnic PiS z kampanii wyborczej, czyli obniżeniem wieku emerytalnego, mogą wreszcie nabrać rozpędu. Prezydencki projekt ustawy przywracającej wiek emerytalny 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn, od listopada leży w Sejmie. Jeszcze wczoraj wszystko wskazywało, że rząd zajmie stanowisko w tej sprawie dzisiaj. Ale rano okazało się, że nic z tego. Warto zauważyć, że rząd miał się zająć tą sprawą już na początku lipca.
Co wiemy o projekcie stanowiska rządu? Komitet Stały Rady Ministrów rekomenduje przyjęcie pozytywnej opinii dla prezydenckiego projektu bez żadnych dodatkowych warunków. Wiadomo jednak, że w tej sprawie w rządzie nie ma jednomyślności, a największe wątpliwości ma Ministerstwo Finansów.
Minister finansów nie odpuszcza
Resort kierowany przez Pawła Szałamachę proponuje, by wiek emerytalny powiązać ze stażem pracy. Miałby on wynosić 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn i pomóc utrzymać w ryzach deficyt sektora finansów publicznych. Prezydencki projekt takiego powiązania nie przewiduje, a inne ministerstwa też nie widzą takiej potrzeby. Jak zapowiedziała minister rodziny Elżbieta Rafalska, ministrowie mają w tej sprawie nawzajem się przekonywać. Jednak skoro prezydencki projekt wypadł z porządku obrad, to oznacza, że rozmowy są trudniejsze niż się wydawało.
Pierwsze czytanie prezydenckiego projektu odbyło się na początku grudnia. Opozycja próbowała już na tym etapie go odrzucić, ale głosów PO i Nowoczesnej było za mało. Co ciekawe, za wyrzuceniem prezydenckiego projektu do kosza zagłosował także jeden poseł PiS. Ostatecznie projekt trafił do komisji. W połowie stycznia odbyło się wysłuchanie publiczne, a w marcu projekt trafił do podkomisji i od tego czasu nic się w pracach nad ustawą nie zmieniło.
W tym tempie trudno sobie wyobrazić, by ustawa została uchwalona jeszcze w tym roku. Ale taka jest właśnie intencja rządu. - Wszyscy w Polsce czekają na obniżenie wieku emerytalnego - ogłosiła w maju premier Beata Szydło i poprosiła swoich ministrów o przyspieszenie prac nad rządowym stanowiskiem do projektu.
**Prezydenckie obietnice **
Obniżenie wieku emerytalnego z 67 lat dla obu płci do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn było obietnicą wyborczą zarówno prezydenta Andrzeja Dudy, jak i Prawa i Sprawiedliwości. Obowiązujący w Polsce wiek emerytalny został podniesiony w 2012 r. przez koalicję PO-PSL. Zmiana weszła w życie na początku stycznia 2013 r., ale wiek przejścia na emeryturę podnoszony jest stopniowo tak, by ten docelowy - czyli 67 lat - mężczyźni osiągnęli w 2020 r., a kobiety w 2040 r.
Reforma od początku budziła sprzeciw związków zawodowych i opozycyjnego jeszcze wówczas PiS. Temat powrócił w kampanii prezydenckiej i parlamentarnej.
- W pierwszym roku prezydentury przygotuję i prześlę do Sejmu dwie ustawy, które są kluczowe dla godnego życia i bezpieczeństwa Polaków. Pierwsza to ustawa obniżająca wiek emerytalny, podwyższony przez Bronisława Komorowskiego. Druga to ustawa podwyższająca kwotę wolną od podatku po to, aby w budżetach polskich rodzin było więcej pieniędzy. Jeżeli bym tego nie zrobił, podam się do dymisji - mówił Andrzej Duda podczas telewizyjnej debaty z urzędującym jeszcze Bronisławem Komorowskim.
Ten pierwszy projekt znalazł się w Sejmie szybko, bo już we wrześniu ubiegłego roku - Duda został zaprzysiężony w sierpniu. Jednak Sejm poprzedniej kadencji, w którym większość wciąż miała koalicja Platformy i ludowców, nie podjął prac nad prezydencką propozycją. Projekt przepadł wraz z zakończeniem kadencji. Już po wyborach prezydent podjął kolejną próbę i projekt obniżający wiek emerytalny do poziomu sprzed reformy PO-PSL ponownie trafił do Parlamentu. I tam na razie utknął.