Obowiązek meldunkowy zostaje. Osiem lat zmian w prawie, które miały przygotować administrację państwową do jego całkowitego zniesienia, idzie na marne. Projekt nowelizacji autorstwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, którym zajął się we wtorek rząd, uchyla ten przepis.
Obowiązku meldunkowego nie ma we Francji, Grecji, Republice Irlandii, Portugalii oraz w Czechach. Polska miała być w awangardzie państw, które nie męczą swoich obywateli nadmiernymi biurokratycznymi rygorami - tak zniesienie obowiązku meldunkowego zapowiadał były premier Donald Tusk.
Miało to nastąpić według pierwotnych założeń pierwszego stycznia 2016 roku, później przesunięto datę na styczeń 2018.
Już wiadomo, że tak się nie stanie. Projekt nowelizacji przepisów przygotowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, którym zajął się we wtorek rząd, uchyla przepis, który miał nas uwolnić od tego biurokratycznego obowiązku.
Powód? Zdaniem ministerstwa państwo musi wiedzieć, gdzie mieszkamy, gdyż dane te są istotne ze względu na funkcjonowanie i bezpieczeństwo państwa. Argumentuje też, że w 16 krajach UE taki obowiązek jest utrzymywany.
Jak czytamy w uzasadnieniu, brak informacji o miejscu zamieszkania sprawi problemy z głosowaniem w wyborach i realizacją zadań z zakresu zabezpieczenia społecznego, czyli np. emerytur, rent, dodatków, opieki społecznej czy ubezpieczeń społecznych. Może też utrudniać planowanie obwodów szkolnych, realizację powszechnego obowiązku obrony, wyliczenie funduszy sołeckich i subwencji dla gmin, czy kontrolę legalności pobytu cudzoziemców.
O możliwych problemach informował już działający za rządów PO-PSL Międzyresortowy Zespół do spraw Przygotowania Administracji Rządowej do Zniesienia Obowiązku Meldunkowego. Doszukał się ponad 100 ustaw i rozporządzeń, które w związku ze zniesieniem obowiązku meldunkowego wymagają istotnej korekty, o czym informowaliśmy money.pl
Uproszczenia w drodze do zmian
Choć jednak obowiązek zostanie, to rządy - zarówno PO, jak i PiS - i tak wprowadziły sporo ułatwień dla Kowalskiego. Najwięcej zmian ograniczających biurokrację zostało wprowadzonych w 2013 roku.
Jak pisaliśmy w money.pl, z pierwszym stycznia 2013 zniesiony został obowiązek zameldowania na pobyt czasowy nieprzekraczający 3 miesięcy i konieczność zgłaszania obecności wczasowiczów i turystów. Wprowadzono też między innymi ułatwienia w postaci możliwości dopełnienia obowiązku meldunkowego przez ustanowionego pełnomocnika i możliwości jednoczesnego wymeldowania przy zameldowaniu w nowym miejscu.
Dodatkowo diametralnie wydłużony został termin, w którym trzeba się zameldować - z 4 do 30 dni. Wydłużeniu uległy też okresy wyjazdów zagranicznych, podlegających zgłoszeniu w organie ewidencji ludności - z 3 do 6 miesięcy. Ostatecznie zniesiono także kary za niedopełnienie obowiązku meldunkowego.
Z czasem zmieniły się również wzory dowodów.Od marca 2015 roku nie są już na nich umieszczane informacje o adresie zameldowania. MSW tłumaczyło tę zmianę tym, że dowód osobisty jest dokumentem potwierdzającym tożsamość i obywatelstwo polskie. Dane adresowe natomiast nie są informacją, która stanowi o tożsamości osoby.
Ma być prościej i szybciej
Do koszyka uproszczeń dorzucił się również PiS, mimo że zastopował likwidację samego obowiązku. Projekt nowelizacji autorstwa MSWiA zakłada bowiem, że zameldować będziemy mogli się przez internet, bez dodatkowego, osobistego stawiania się w urzędzie.
Uproszczone mają zostać również formularze meldunkowe, a osoby ubiegające się o dowód osobisty nie będą musiały najpierw występować o nadanie numeru PESEL. Dostaną go z automatu.
Również cudzoziemcy meldując się w Polsce, czasowo czy na stałe, dostaną PESEL. To umożliwi likwidację rejestru zamieszkania obcokrajowców i ma przynieść oszczędności.
Jak przewiduje MSWiA, koszty wprowadzanych przez rząd zmian w ustawie o ewidencji ludności wyniosą w sumie nieco ponad pół miliona złotych.