Warszawska prokuratura postawiła zarzuty dotyczący handlu ludźmi dwóm mężczyznom - Polakowi i Ukraińcowi. Swoje ofiary - z Ukrainy i Białorusi - werbowali do niewolniczej pracy w lokalach gastronomicznych.
Z ustaleń śledczych wynika, że ich ofiarą mogło paść co najmniej 17 osób. Osoby te zostały objęte rządowym programem wsparcia ofiar handlu ludźmi.
Wobec rekrutowanych osób stosowana była przemoc psychiczną, werbalna, a także kary finansowe. - Grozili im również wypełnieniem blankietów wekslowych i zawarciem umów pożyczek na ich dane osobowe - dodał Łapczyński.
Zwerbowani pracownicy mieszkali w hotelach robotniczych oraz prywatnych mieszkaniach na terenie Warszawy, wynajętych przez organizatorów procederu. Panujące tam warunki śledczy nieoficjalnie określają "jako skandaliczne". Dodatkowo ich życie był pod pełną kontrolą handlarzy.
Pod pozorem pewnej i dobrze płatnej pracy
- Jak ustaliliśmy, organizatorzy procederu wykorzystując krytyczną sytuację materialną osób z zza wschodniej granicy, rekrutowali ich na terenie Białorusi i Ukrainy, a następnie organizowali ich przyjazd do Polski pod pozorem pewnej i dobrze płatnej pracy - relacjonował Łapczyński.
Jak dodał, cudzoziemcy nie znali procedur, obowiązujących w Polsce, dotyczących świadczenia pracy czy legalizacji pobytu. - Trafiali do lokali gastronomicznych na terenie Warszawy, gdzie byli wykorzystywani do wielogodzinnej pracy w wymiarze przekraczającym 350 godzin miesięcznie. Nie otrzymywali za to wynagrodzenia w terminie bądź też jego wypłata była uzależniana od dalszego świadczenia pracy, co uniemożliwiało im samodzielne z niej zrezygnowanie z obawy przed utratą już zarobionych pieniędzy - dodał prokurator.
Niewolnictwo - stałe źródło dochodów
Podejrzani to 44-letni obywatel Polski Mirosław K. - został zatrzymany na terenie parkingu w Warszawie oraz 32-letni obywatel Ukrainy Borys S. - zatrzymany w mieszkaniu na Ursynowie.
Obaj usłyszeli zarzuty dotyczące zbrodni handlu ludźmi (grozi za to od trzech lat więzienia). Przy czym - jak powiedział rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Łukasz Łapczyński - ustalono, że "uczynili sobie z tego stałe źródło dochodów".
-Borys S. usłyszał ponadto zarzuty przywłaszczenia dokumentu stwierdzającego tożsamość innej osoby w postaci dowodu osobistego, a także ukrywania dokumentów, którymi nie miał prawa rozporządzać - dodał prokurator.
Wobec Polaka skierowano do sądu wniosek o aresztowanie; wobec drugiej z mężczyzn zastosowano dozór policji.
Sprawa ma charakter rozwojowy. Śledczy nie wykluczają kolejnych zatrzymań.
Patrycja Rojek-Socha