5 sekund i... milion funtów zysku. Brytyjski artysta Banksy zakpił z koneserów, ale nowemu właścicielowi swojego obrazu sprawił dużą niespodziankę. Pocięte na aukcji dzieło mogło zyskać ponad 100 proc. wartości - twierdzi Adam Chełstowski, ekspert sztuki i biegły sądowy.
W niedzielę w domu aukcyjnym Sotheby's w Londynie została zlicytowana "Dziewczynka z balonikiem" Banksy'ego. Cena zakupu? Ponad milion funtów, czyli w przeliczeniu blisko 5 mln zł. Nie była to jednak zwykła licytacja. Zaraz po ostatnim uderzeniu aukcyjnego młotka obraz uległ samozniszczeniu. W połowie został ucięty przez ukrytą w ramie niszczarkę papieru.
Banksy to brytyjski graficiarz i aktywista znany z prowokacyjnego podejścia do sztuki. Nigdy nie ujawnił swojej tożsamości, kojarzony jest przede wszystkim ze sztuką uliczną. O jego ostatniej akcji pisaliśmy w Wirtualnej Polsce. Zdaniem eksperta - zniszczony obraz jest teraz wart więcej niż przed pocięciem.
- Szybki zarobek na obrazie nie będzie możliwy. Ponowna aukcja, już po połowicznym zniszczeniu, z pewnością wzbudziłaby podejrzenia - tłumaczy money.pl Adam Chełstowski, ekspert rynku sztuki, biegły sądowy i właściciel Agencji Eksperckiej Ad-Arte. - Pojawiłyby się głosy, że cała akcja jest naciągana. Stąd nie sądzę, żeby obraz i to, co z niego zostało, szybko pojawiły się na rynku, na aukcji. Jeżeli miałoby dojść do sprzedaży, to pewnie poza aukcją, w ofercie prywatnej. Jeżeli chodzi o cenę, to z pewnością całe wydarzenie odbije się na niej pozytywnie. To zawsze kwestia szacunków, ale sądzę, że z chwilą zniszczenia dzieło zyskało na wartości przynajmniej 100 procent, czyli ponad dwa miliony funtów. Trzeba pamiętać, że to wyjątkowe wydarzenie. Można powiedzieć, że obraz "gładko wciął się" w dzieje sztuki.
Ekspert zwraca uwagę na jeszcze jeden szczegół:
- Całemu wydarzeniu rozgłosu dodaje fakt, że... Banksy'emu manifest się nie udał. Z pewnością chodziło o całkowite zniszczenie, tymczasem połowa obrazu jest pocięta w paseczki, połowa została w ramie. Co z tym zrobić? Wsadzić w jeszcze większą, przezroczystą ramę i traktować jako całość! I tyle. Sprawdziłbym, czy w mechanizmie nie ma wciąż baterii, bo warto byłoby się jej pozbyć. Tak dla pewności - dodaje.
Ekspert zaznacza, że z technicznego punktu widzenia poskładanie dzieła nie jest trudne. Da się to zrobić tak, by nie było widać żadnych cięć.
Adam Chełstowski jest przekonany, że to wyjątkowe, ale jednostkowe wydarzenie nie wpłynie znacząco na przyszłe ewentualne licytacje dzieł brytyjskiego artysty. Dlaczego? - Bo nie da się tego ani powtórzyć, ani w zasadzie przebić. Nie sądzę, żeby każda licytacja jego dzieł miała dostarczać tylu emocji - mówi.
Zwraca uwagę, że dom aukcyjny mógł wiedzieć lub przynajmniej miał podejrzenia, że sprzedaż obrazu Banksy'ego nie będzie przebiegać w standardowy sposób. Dlaczego?
- Przede wszystkim obraz z takim mechanizmem waży zdecydowanie więcej. To musiało wzbudzić podejrzenia. Po drugie - przy przyjmowaniu na licytacje zawsze otwiera się ramę i sprawdza każdy aspekt dzieła. Z tyłu mogą znajdować się podpisy, pieczęcie, szkice, cokolwiek. W sytuacji sprzedaży dzieła za duże pieniądze takie sprawy zawsze są sprawdzane - dodaje.
- Jednocześnie sam Banksy mówi, że mechanizm został zamontowany kilka lat temu. A to oznacza, że albo miał pod ręką bardzo pojemną i wytrzymałą baterię, albo miał nieco wsparcia przy całym wydarzeniu - mówi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl