- W ostatnich tygodniach odbywa się niesłychany atak na MON związany ze zmianami w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. My ten atak rozumiemy nie inaczej niż jako próbę utrzymania interesów, które w wyniku zmian zostały zagrożone, interesów, które doprowadzały do wyprowadzania milionów złotych ze spółek Skarbu Państwa, powodowały obsadzanie spółek członkami swoich rodzin, działaczy politycznych, które mogły w perspektywie doprowadzić do upadku przemysłu zbrojeniowego - mówił na konferencji prasowej w Warszawie Kownacki.
Według niego nieprzychylne oceny opozycji i niektórych mediów to wynik sytuacji w spółkach zbrojeniowych i przeprowadzonego w nich audytu.
Powołał się na raport Transparency International, która niedawno zaliczyła polski przemysł zbrojeniowy do najbardziej zagrożonych korupcją.
Zarzucał działaczom PO, ze zasiadali w wielu radach nadzorczych jednocześnie. Dodał, że obecnie zdarza się, że ktoś jest członkiem kilku zarządów, ale wynika to z ładu korporacyjnego i tego, że chodzi o spółki-córki.
Tak, jak przed kilkoma tygodniami, ponownie zapewnił, że osoby kompetentne powołane jeszcze za rządów PO zachowują stanowiska w spółkach należących do PGZ.
Prezes PGZ Arkadiusz Siwko zarzucił niektórym mediom tendencyjne przedstawianie sytuacji w PGZ i polityki kadrowej w Grupie.
Pytany o rezygnację z przepisów dotyczących wymaganych kwalifikacji przy obsadzie stanowisk w PGZ, Kownacki powiedział, że wiązało się to z dostosowaniem statutu PGZ po konsolidacji do przepisów ogólnych. Zaznaczył, że wymagań dotyczących wykształcenia i egzaminów nie ma w firmach prywatnych i w spółkach notowanych na giełdzie, gdzie decydują kompetencje, i nie ma takiego wymogu wobec PGZ.
- Uważam, że liczą się kwalifikacje, doświadczenie, a nie to, czy ktoś ma zdany egzamin - powiedział, zaznaczając, że potwierdziły to sądy rejestrowe. Siwko zwrócił uwagę, że w wyniku zmian kapitałowych Skarb Państwa nie jest już jedynym właścicielem firmy.
Kownacki argumentował, że podczas gdy w całym 2015 r. wartość eksportu PGZ wyniosła 87 mln euro, to w pierwszym kwartale roku bieżącego było to 100 mln euro. - To efekty pracy nowego zarządu - dodał.
Funkcjonowanie i plany PGZ mają być we wtorek tematem posiedzenia sejmowej komisji obrony.
Pod koniec sierpnia klub PO wystąpił o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia sejmowej komisji obrony, domagając się od szefa MON informacji na temat polityki kadrowej prowadzonej w spółkach tworzących PGZ. PiS odpowiadał, że zmiany były niezbędne w spółkach, którymi źle zarządzano. Prezes Siwko zarzucił nierzetelność tym, którzy krytykowali nowe kierownictwo spółek przed przedstawieniem przez nie działań naprawczych.
We wrześniu z członkostwa w Radzie Nadzorczej PGZ zrezygnował Bartłomiej Misiewicz - szef gabinetu politycznego i rzecznik pasowy MON, który poprosił tez szefa Mon Antoniego Macierewicza o zawieszenie w tych funkcjach. Kilka tygodni wcześniej 26-letni Misiewicz został członkiem rady nadzorczej PGZ, która podlega MON; krótko po ujawnieniu tej informacji media podały, że Misiewicz zrezygnował z członkostwa w radzie nadzorczej spółki Energa Ostrołęka.