Ziemia tylko dla rolników indywidualnych, a nie dla dużych przedsiębiorców rolnych i spółdzielni oraz zakaz odsprzedaży przez co najmniej 10 lat - to najważniejsze założenia propozycji nowego rządu. Prawo i Sprawiedliwość nie zamierza czekać na efekty, jakie przyniesie ustawa rządu premier Kopacz, która zacznie obowiązywać od stycznia. Ma własne, bardziej restrykcyjne pomysły na ochronę polskiej ziemi przed niekontrolowanym wykupem.
Politycy PiS w sferze rolnictwa nie od dziś szczególną uwagę zwracają na ten właśnie narodowy aspekt. Mimo niedawnego zaprzysiężenia składu nowego rządu, gotowy jest projekt ustawy, która ma to zapewnić.
Jeszcze przed wyborami politycy PiS zwracali uwagę, że ustawa stworzona prze PO idzie w dobrym kierunku, ale jest niewystarczająca i nie chroni interesu polskich obywateli w wystarczającym stopniu. Co więcej pojawiały się sugestie, że to zagrywka wyborcza, która ma zadowolić wiejski elektorat, ale w żadnej mierze nie ułatwi polskim rolnikom konkurowania z bardziej majętnymi sąsiadami z zachodu, którzy będą kupować naszą ziemię.
W projekcie PiS ułatwienie dla polskiego nabywcy ma być zagwarantowane przez zapis pozwalający kupować ziemię tylko rolnikom indywidualnym. Więcej o szczegółach tego projektu powiedział „Rzeczpospolitej” nowy minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel.
Kupujący ziemię będzie musiał wykazać, że prowadzi gospodarstwo rolne lub ma takie plany. Jeżeli będziemy mieli do czynienia z rolnikiem już działającym, to jego pola nie będą mogły zajmować więcej niż 300 hektarów. Co więcej - przez 10 lat nie będzie mógł on pozbyć się tej ziemi, ani oddać jej nikomu w użytkowanie.
Ograniczenia czasowe mają zupełnie wyeliminować praktykę zakupu na tak zwanego „słupa”, czyli osobę podstawioną. W projekcie ma się też znaleźć całkowity zakaz skupu ziemi przez spółki i spółdzielnie.
W ustawie poprzedniej ekipy rządzącej są z kolei zapisy preferujące rolników mieszkających na terenie danej gminy od co najmniej pięciu lat. Ograniczenie odsprzedaży maiłoby być możliwe przez oświadczenie kupującego, że nie podpisał umowy na dalszą jej sprzedaż. Za postępowanie niezgodne z tym oświadczeniem ma grozić odpowiedzialność karna.
Do końca nie wiadomo jeszcze, czy nowelizowana będzie ustawa PO, która zacznie obowiązywać od stycznia, czy też PiS napisze ją od nowa. Pewne jest za to, że w porównaniu do obecnie obowiązujących przepisów zmiany byłyby bardzo znaczące. Obecnie osoba prywatna w tym też i oczywiście rolnik nie ma żadnych ograniczeń i może ziemię sprzedać komukolwiek. Oddzielne przepisy prawa dotyczą tylko ziemi państwowej.
Od maja przyszłego roku przestanie obowiązywać moratorium na zakup ziemi przez obywateli z poza Polski. Nie jest jednak tajemnicą, że do tej pory ziemie, właśnie za pośrednictwem "słupów", kupowali nie posiadający polskich paszportów.
Dotychczasowe prawo, jak się okazało, miało swoje luki. Czy nowe zapisy coś tu zmienią? Wielu ekspertów już od dawna zwraca uwagę na to, że tak restrykcyjne regulowanie obrotu może wpłynąć na znaczący spadek cen ziemi. To z pewnością zaszkodziłoby również wielu polskim rolnikom, o których interes w ten właśnie sposób chce przecież zadbać PiS.
Ministerstwo Rolnictwa, w odpowiedzi na nasze pytanie dotyczące tych wątpliwości, poprosiło o cierpliwość. Jak się dowiedzieliśmy już wkrótce minister ma przedstawić szczegóły projektu. Nie zostaliśmy jednak poinformowani, kiedy to się stanie. A szkoda, bo jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach.