Świat jaki znamy w ogromnej mierze zawdzięczamy paliwom kopalnym. Przyszedł jednak czas, by się z nimi pożegnać - przekonuje Marcin Popkiewicz, analityk megatrendów i autor książki "Rewolucja energetyczna. Ale po co?". Jego zdaniem, nie ma barier technologicznych, by to zrobić.
Zdaniem Popkiewicza, tę rewolucję Polska powinna postrzegać jako szansę na rozwój nowoczesnego i innowacyjnego przemysłu: gdyby zostały stworzone odpowiednie warunki, polskie firmy sektora odnawialnych źródeł energii mogłyby odnieść międzynarodowy sukces na miarę PESY, Solarisa czy Newagu.
- Z perspektywy historycznej żyjemy w sposób niewyobrażalnie wygodny. Bo przez większość dziejów struktura społeczna wyglądała tak, że na górze hierarchii społecznej znajdowało się kilka procent wybrańców, a reszta w pocie czoła pracowała, by tej i tylko tej grupie żyło się w miarę wygodnie - mówi Popkiewicz.
Jak sugestywnie wylicza, energia, jaką otrzymujemy z litra ropy czy benzyny, odpowiada tygodniowi roboczemu intensywnej pracy człowieka pracującego np. w polu czy dźwigającego ciężary.
- Od kiedy mamy ropę, węgiel, gaz - nie potrzebujemy niewolników czy chłopów pańszczyźnianych. Potrzebujemy robotników, inżynierów, ludzi do administracji, twórców. Większość z nas przestała ciężko pracować i mogliśmy się zająć czymś innym. Świat się dzięki temu bardzo zmienił - pojawiły się powszechne prawa człowieka, prawa własności, prawa kobiet - rzeczy, które kiedyś wcale nie były oczywiste - powiedział autor.
Popkiewicz nie ma jednak wątpliwości - to ostatnie stulecie dominacji paliw kopalnych. Po pierwsze dlatego, że się wyczerpują. Nie znaczy to, że ich nie ma, ale że łatwo dostępne złoża się wyczerpują, przez co coraz trudniej i drożej jest je wydobyć. Do tego doszły zmiany klimatu, a właściwie jego niebezpieczne ocieplenie. To dlatego na zeszłorocznej konferencji w Paryżu narody świata uzgodniły, że nie można pozwolić na wzrost temperatury planety wyższy niż 1,5 - 2 stopnia Celsjusza.
- Ostatnim razem, gdy na Ziemi było o 2 stopnie cieplej, poziom morza był wyższy o dwadzieścia parę metrów. A rok 2014 zapisał się jako najcieplejszy w historii pomiarów temperatury. Rok 2015 był jeszcze cieplejszy. To rodzi konsekwencje - wskazał Popkiewicz. Przypomniał, że do konfliktu w Syrii w dużym stopniu przyczyniła się największa w nowożytnej historii tego kraju susza. Oczywiście nałożyły się na to jeszcze inne czynniki, ale z całą pewnością susza sytuację zdestabilizowała.
- W efekcie mamy setki tysięcy uchodźców, a jeśli spojrzymy na dalsze prognozy zmiany klimatu zarówno dla Bliskiego Wschodu jak i Afryki, to w perspektywie mamy dziesiątki, jeśli nie setki milionów uchodźców klimatycznych. I co wtedy zrobimy? Przyjmiemy ich wszystkich? Przyjmiemy niektórych? Których? A jeśli nie przyjmiemy, a te miliony jednak będą chciały przyjść, to co zrobimy? Wtedy nie będzie łatwych decyzji - mówi.
Dlatego świat podjął decyzję, że z paliw kopalnych trzeba zrezygnować - wskazał. Ten - jak go nazywa - megatrend obowiązuje nie tylko w UE, ale w jego kierunku podążają też USA i Chiny. W Stanach tuzinami zamyka się elektrownie węglowe, za to w ub. roku trzy czwarte inwestycji w amerykańskim sektorze energetycznym to inwestycje w OZE, reszta w gaz. Chiny, największy światowy "truciciel", mają plan zmiany modelu energetycznego. Chcą stworzyć wielki rynek OZE po to, by powstały na nim firmy, które wygenerują innowacyjne rozwiązania, a potem te rozwiązania trafią na światowy rynek, co oznaczać będzie tysiące miliardów dolarów dla chińskiego sektora OZE.
- UE, Chiny, USA i inne kraje uświadamiają sobie, że tam jest przyszłość, że to nie tylko bezpieczeństwo, ale też biznes i przyszłe miejsca pracy - przekonuje autor.
Jego zdaniem myślenie o rewolucji energetycznej w kategorii szansy, a nie zagrożenia, to droga dla Polski. Popkiewicz dodaje, że mamy, rzecz jasna, swoją specyfikę, bo Polska węglem stała, stoi i jeszcze przez jakiś czas tak będzie. Transformacja naszej energetyki musi być więc stopniowa.
- Nie możemy z dnia na dzień przejść na inny miks energetyczny - to musi trwać 20, 30 lat. Tym bardziej, że właśnie wtedy - wbrew temu, co twierdzą zwolennicy teorii o wielkich zasobach polskiego czarnego złota - skończy się nam węgiel, którego wydobycie będzie ekonomicznie uzasadnione - dodaje.
Popkiewicz jest przekonany, że da się u nas odejść od paliw kopalnych i stworzyć w stu procentach polski, stabilny i bezpieczny system energetyczny. Miałaby się na niego złożyć energia z wiatru, słońca, biogazu, zarządzanie popytem, inteligentne sieci, magazyny ciepła, efektywny energetycznie transport i inne innowacyjne rozwiązania. Inni, np. Niemcy czy Skandynawowie pracują nad takimi rozwiązaniami. - Nie ma barier technologicznych czy nawet już ekonomicznych, bariery są w naszych głowach - przekonuje.
Jego zdaniem nie powinniśmy "konserwować" górnictwa, w większości - jego zdaniem - nieefektywnego sektora gospodarki, którego wkład w nasz wzrost gospodarczy jest wręcz ujemny, przez co odbiera pieniądze sektorom, w które powinniśmy inwestować. - Nie zarabia się na konserwowaniu dziedzin z minionej epoki - podkreśla.
W jego opinii w Polsce należałoby stworzyć rynek np. na domy zeroenergetyczne. - Mamy inżynierów, którzy potrafią je robić. Gdy stworzymy dla nich rynek, to już po kilku latach będziemy mogli wyjść z ofertą na zewnątrz. Powinniśmy zbudować w Polsce rynek na te rozwiązania i rozwijać własne specjalności. Na przykład dla biogazu - wskazał.
O tym, że to działa świadczy - jego zdaniem - przykład wielkich sukcesów polskich firm transportowych jak Newag, PESA czy Solaris.
- Kilka lat temu stworzyliśmy w Polsce rynek, bo samorządom potrzebne były nowoczesne pociągi, tramwaje i autobusy. Firmy zainwestowały w innowacyjne rozwiązania i kiedy nasz 40-milionowy rynek stał się dla nich za ciasny, rozpoczęły ekspansję zagraniczną - mówi Popkiewicz.
Jego zdaniem nasi rządzący mają teraz "niesamowitą okazję do dobrej zmiany", by wykazać, że zastali system energetyczny rodem z czasów Gierka i pójść w stronę transformacji, stworzyć mnóstwo świetnych miejsc pracy.
- Myśląc o Śląsku nie powinniśmy się zastanawiać, jak utrzymać systemowo nierentowne kopalnie, tylko jak stworzyć przyszłościowe miejsca pracy - podkreśla.