Olbrzymia odprawa dla byłego prezesa brytyjskiego HSBC, największego banku Europy, może wprawić w osłupienie. Mowa aż o 29 mln zł. Prezesi w Polsce nie mogą liczyć nawet na ułamek tej kwoty.
Luigi Lovaglio, włoski były prezes Banku Pekao SA, jeszcze niedawno najwięcej zarabiający szef w Polsce (w ostatnich dwóch latach pracy dostawał ponad 12 mln zł rocznie), stracił pracę bez nawet grosza odprawy. Nie to, co jego koledzy po fachu na Zachodzie.
6,1 mln funtów, czyli równowartość 29 mln zł nagrody na "do widzenia". Tak największy bank Europy - brytyjski HSBC - uhonorował właśnie byłego prezesa Stuarta Gullivera. To zresztą tylko suty dodatek do wysokiej pensji 3,9 mln funtów w 2017 roku.
Przepracował w banku ciężko siedem lat jako prezes, a wcześniej 30 lat na niższych stanowiskach, czyli widocznie należało mu się. Rok wcześniej dostał aż 9,7 mln funtów w pakiecie dodatkowym. Nagrodzono go wtedy za skuteczne cięcie kosztów.
Nie wszystko teraz dostanie w gotówce, a "tylko" 2,1 mln funtów. Reszta trafi do niego w akcjach banku. Ich obecna wartość to 4 mln funtów.
Po ogłoszeniu wyników ta kwota się nieco uszczupliła, bo akcje spadły we wtorek o 3,1 proc. Dzień później odbiły w górę o 1,2 proc.
Bank HSBC stać na sowitą odprawę, bo zarobił w 2017 r. na czysto 10,8 mld funtów, tj. o 335 proc. więcej niż rok wcześniej. Niby dobry wynik, a rozczarował akcjonariuszy. Według średniej prognoz analityków zebranych przez Thomson Reuters miało być 19,7 mld funtów, czyli o 15 proc. więcej. Dlatego udziałowcy banku nie będą zadowoleni, że z ich kieszeni płaci się na odchodzącego prezesa. Zresztą już wcześniej kwestionowali wysokość nagród płaconych zarządowi.
30 mln zł to "grosze" przy amerykańskich prezesach
6,1 mln funtów to duże pieniądze. Cóż to jednak jest przy bonusie, jaki zaoferowała urzędującemu wciąż prezesowi amerykańska firma telekomunikacyjna Charter Communications, drugi największy operator sieci kablowej?
W 2016 roku jej szef Thomas Rutlege dostał 96 mln dol. nagrody przy pensji wynoszącej 2 mln dol. rocznie! To m.in. prowizja za realizację przejęcia sieci Time Warner Cable. 8 mln dol. dostał w gotówce - większość, bo 78 mln dol. w opcjach na akcje.
Ze świata bankowego liderem jest Jamie Dimon, szef amerykańskiego banku JPMorgan. Dostał w 2017 roku 1,5 mln dol. pensji, ale bonusy powiększyły jego dochód do 29,5 mln dol. Z tego 23 mln dol. w opcjach na akcje.
To i tak zresztą nie był najlepszy rok w jego karierze. Dziesięć lat wcześniej przy pensji 1 milion dolarów dostał 48,9 mln dol. dodatkowo w pakiecie kompensacyjnym.
Polscy "biedni" prezesi
Prezesi polskich instytucji mogą oczywiście o takich "wziątkach" tylko pomarzyć. Wojciech Jasiński, szef Orlenu, czyli największego producenta paliw w Polsce, z którego usług państwowa spółka zrezygnowała na początku lutego, może dostać łącznie nawet 380 tys. zł na pożegnanie. Z tego 190 tys. zł z tytułu zakazu konkurencji.
Choć tabloidy tytułowały materiały na ten temat w stylu "Jasiński dostanie gigantyczną odprawę z Orlenu”, to prezesów zachodnich firm porównywalnych do Orlenu ogarnąłby pewnie pusty śmiech, gdyby przeczytali, że ktoś odprawę na poziomie 100 tys. dol. nazwał "gigantyczną".
Innym przykładem z polskiego podwórka jest odwołany rok temu z PZU prezes Michał Krupiński. Mógł on dostać niecałe 400 tys. zł odprawy i być może drugie tyle za zakaz konkurencji. Niedługo zresztą po rozstaniu z PZU przeszedł na najwyższe stanowisko w Banku Pekao.