Amerykański fundusz inwestycyjny Manchester chce od Polski nawet 100 mln zł. Ma to być odszkodowanie za wyrok Sądu Najwyższego. W poniedziałek rusza w tej sprawie proces przed Trybunałem Arbitrażowym w Hadze - podaje Gazeta Wyborcza.
Wszystko zaczęło się od upadku w 2007 r. krakowskiego dewelopera - spółki Leopard. W tamtym czasie chciał on wybudować ekskluzywny budynek przy ul. Wierzbowej w Krakowie. Pobrał więc od przyszłych właścicieli pieniądze za mieszkania.
Niestety w trakcie budowy deweloper upadł, zostawiając klientów bez aktów własności nieruchomości i z zaczętą budową. W międzyczasie okazało się, że spółka nie tylko wyłudziła pieniądze, ale też pożyczyła ok. 60 mln zł od funduszu Manchester, który w ramach zabezpieczenia dostał jeszcze niewybudowane mieszkania.
O tej umowie, nie wiedzieli przyszli lokatorzy apartamentów przy ul. Wierzbowej w Krakowie - podaje gazeta.
Aby walczyć o swoje i nie zostać bez niczego, klienci Leoparda poszli z całą sprawą do sądu. Żądali zniesienia wielomilionowych hipotek Manchesteru. Ku zaskoczeniu specjalistów, Sąd Najwyższy zdjął hipoteki z budynków i lokatorzy odzyskali swoje mieszkania.
SN uznał, że ustanowienie zastawu było niezgodne z zasadami życia społecznego. Klienci doczekali się i po 10 latach, wykreślono funduszu Manchester z ksiąg wieczystych. Sami postanowili wykończyć osiedle i niedawno wprowadzili się do swoich mieszkań - czytamy w GW.
- Wyrok Sądu Najwyższego w sposób rażący dyskryminuje Manchester Securities, a uzasadnienie orzeczenia budzi poważne wątpliwości na gruncie przepisów prawa polskiego i międzynarodowego - tak o wyroku sądu mówił ówczesny rzecznik prasowy funduszu, Peter Truell.
Manchester kwestionuje więc wyrok i na tej podstawie domaga się odszkodowania od polskiego państwa. Kwota wraz z odsetkami to ok. 100 mln zł. Powołuje się tu na polsko-amerykańskie umowy o wzajemnej ochronie inwestycji.
Do Hagi chcieli przyjechać właściciele mieszkań. Proponowali, by mogli uczestniczyć w procesie jako amicus curiae, czyli instytucji tzw. przyjaciela sądu. Pozwala ona na przedstawienie opinii dotyczącej sprawy i może być pomocna w podjęciu ostatecznej decyzji przez sąd.
Niestety ta propozycja nie została przyjęta, ponieważ uznano, że nic to nie wniesie w sprawie. Prawnik mieszkańców z ul. Wierzbowej zapewnia, że bez względu na wyrok sądu w Hadze, mieszkania zostaną w rękach swoich obecnych właścicieli.