"Tekstylno-odzieżowemu wyścigowi zbrojeń" przyjrzał się "Puls Biznesu". Dziennik już na początku roku informował, że coraz lepiej radzą sobie polskie firmy produkujące odzież roboczą czy korporacyjną. Azjatom, którzy są światową potęgą, stawiają się także w kolejnej niszy - odzieży sportowej. Szczególnie jeśli chodzi o bieliznę termoaktywną, z której korzystają chociażby alpiniści, ale także osoby uprawiające sporty siłowe.
Cytowana przez "PB" Aleksandra Krysiak, dyrektor Związku Pracodawców Przemysłu Odzieżowego i Tekstylnego, zauważa że wiele firm przerzuciło się z produkcji odzieży masowej na specjalistyczną odzież sportową.
Jak zauważa dziennik, w 15 krajach działa Brubeck ze Zduńskiej Woli, a Francję czy Skandynawię powoli podbija BodyDry z Mikołowa. Polacy wygrywają z Azjatami jakością. Pilnują europejskich wyśrubowanych norm.
- Zamówiliśmy w Azji produkt o - teoretycznie - dokładnie takich właściwościach, jak ten, który robimy w Polsce. W praktyce okazało się, że ma jednak m.in. znacznie gorsze właściwości antybakteryjne. To kwestia różnicy w jakości m.in. europejskiej i azjatyckiej przędzy. Dlatego bazowanie na dalekowschodnich produktach nam się nie opłaca - mówi w rozmowie z "PB" Marcin Kopeć, założyciel BodyDry.
Jak zauważa "PB" produkowane w Polsce tkaniny techniczne przydają się nie tylko w biznesie odzieżowym, a eksportujemy ich mnóstwo. Stosowane są m.in. jako utwardzacze w ściankach zabezpieczających w autobusach.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl