To decyzja w sprawie pozwu zbiorowego przeciw ministrowi pracy, ZUS i kilku towarzystwom emerytalnym. Jego autorzy domagali się, by transfer 150 mld zł z OFE do ZUS, do którego doszło w 2014 roku, uznać za nieważny. Uważają, że w ten sposób doszło do wywłaszczenia Polaków - ich pieniądze zgromadzone na ich kontach w OFE były ich prywatnymi środkami. Do pozwu przystąpiło ponad 50 osób.
Sądowi wystarczyła jedna rozprawa, by zdecydować o wyroku.
Sąd stwierdził, że zarzut o naruszeniu zaufania obywateli do państwa, który pojawił się w pozwie, jest słuszny. Cytowany przez Polską Agencję Prasową sędzie Rafał Wagner przyznał, że "zasady zostały zmienione w trakcie realizacji umowy społecznej zawartej w drugiej połowie lat 90". - Jednak podzielenie tych zarzutów nie było wystarczające do uwzględnienia powództwa - dodał w uzasadnieniu Wagner.
Dodał też - co zaznaczali już wcześniej reprezentanci Skarbu Państwa i ZUS - że sąd cywilny nie jest organem, który może orzekać w sprawie takiej czynności prawnej, jak przeniesienie pieniędzy z OFE do ZUS.
Trudno mówić o wywłaszczeniu, bo zmienił się tylko podmiot zarządzającymi aktywami - przekonywała przed dwoma tygodniami mec. Małgorzata Sieńko, reprezentująca Prokuratorię Generalną Skarbu Państwa. Jej słowa przypomina w środę PAP.
- Samo uczestnictwo w systemie emerytalnym nie rodzi jeszcze jakichkolwiek roszczeń, czy prawa do emerytury, gdyż muszą być spełnione jeszcze inne przesłanki - mówiła Sieńko. Chodzi między innymi o odpowiedni wiek i staż pracy.
Przedstawiciel osób, które złożyły pozew, zapowiedział, że grupa rozważy złożenie odwołania w sprawie decyzji sądu.