Ulga meldunkowa jest tylko wierzchołkiem góry zbudowanej z niejasnych, wzajemnie sprzecznych, różnie interpretowanych przez organy skarbowe przepisów prawa podatkowego. Problem jest powszechny i dotyczy tak naprawdę każdego z nas. Każdy bez wyjątku może tak naprawdę któregoś dnia dostać wezwanie od skarbówki do zapłacenia podatku, którego nie ma, albo też podatku, o którym nie mógł się dowiedzieć.
Mamy pełne prawo tak twierdzić, bo przecież tysiące Polaków każdego roku kupują lub sprzedają mieszkania. Zazwyczaj robimy to tylko kilka razy w życiu, ale są to nasze najważniejsze i najdroższe zakupy. Już choćby dlatego prawo podatkowe powinno być tu proste i jasne jak słońce.
Jest jednak zupełnie odwrotnie. To pełen pułapek labirynt, w którym nawet najlepiej przygotowani do zawodu prawnicy, nie wiedzą, jak się poruszać.
Jaskrawym dowodem potwierdzającym tę tezę jest ulga meldunkowa, o której wielokrotnie pisaliśmy na łamach money.pl. Jako, że w całej Polsce toczą się setki, jeśli nie tysiące spraw „ulgowiczów”, nasza ostania publikacja miała już charakter listu otwartego do minister Teresy Czerwińskiej.
Dobrze ukryty obowiązek
Uznaliśmy, że sprawy „ulgowiczów” jak w soczewce skupiają najbardziej dotkliwe dla Polaków kwestie związane z wadami naszego prawa podatkowego. Jak już pisaliśmy w money.pl, ofiarami ulgi meldunkowej są osoby, które nabyły, bądź odziedziczyły mieszkanie w latach 2007-2008, były w nim zameldowane przez ponad rok i przed upływem 5 lat od nabycia lub odziedziczenia sprzedały je.
Ludzie ci zostali jednak zwiedzeni przez fiskusa. Aparat skarbowy dobrze ukrył fakt, że dodatkowym, formalnym warunkiem zwolnienia z podatku dochodowego jest złożenie oświadczenia w urzędzie skarbowym o tym, że podatnicy ci byli w tym mieszkaniu zameldowani.
Co więcej czytając prawo podatkowe np. w 2009 r., nie znajdziemy tego przepisu i dziś również już go nie ma. A nikt przecież nie ma wątpliwości, że kiedy ktoś sprzedaje mieszkanie, to szuka zasad opodatkowania w bieżących przepisach, a nie w tych sprzed kilku lat.
Dodatkowo takie oświadczenie, co oczywiste, jest przecież dla urzędników całkowicie zbędne. Skarbówka wie gdzie i kiedy mieszkaliśmy. Żeby też podatnik nie miał za łatwo już w 2009, uchylono ulgę meldunkowa i przywrócono ulgę mieszkaniową na zakup nowego mieszkania.
Przy tej uldze nie ma nawet słowa o oświadczeniu o zameldowaniu. Szerzej mechanizm pokazujący, jak łatwo można było zostać ofiarą ulgi meldunkowej i jak na tej daninie skarbówka hoduje odsetki, opisaliśmy w money.pl.
Wyroki sądowe to za mało?
W naszym liście do minister Czerwińskiej pytaliśmy m.in. o to, czy ze względu na wyraźną linię orzeczniczą potwierdzającą, że podatnicy spełniają kryteria zwolnienia z podatku mimo niezłożenia określonego w ustawie oświadczenia, nie należałoby przyjąć dla wszystkich takich spraw, że osoby, które w terminie złożyły deklaracje podatkową i nie wykazały w nich przychodu ze sprzedaży mieszkania, w którym były zameldowane, wywiązały się z wszystkich wymogów ustawowych uprawniających do zwolnienia z podatku?
Pytaliśmy też, czy pani minister ma pomysł, jak rozwiązać problem tych Polaków, którzy zapłacili nienależnie podatek, a nie mogą go odzyskać, bo błędne decyzje podatkowe są prawomocne. Poprosiliśmy również o wskazanie, co MF ma zamiar zrobić z ewidentnie instrumentalnym wszczynaniem postępowań karnych skarbowych.
Przypomnijmy, że z danych Fundacji Praw Podatnika dotyczących ofiar ulgi meldunkowej wynika, że wszystkie one były wszczynane jedynie w drugiej połowie ostatniego roku terminu przedawnienia. Natomiast w stosunku do tych „ulgowiczów”, którzy nie zbliżyli się jeszcze do terminu przedawniania, nie wszczęto ani jednego takiego postępowania.
Widać tu zatem brak konsekwencji aparatu skarbowego, albo nawet można mieć podejrzenia o zaniechanie obowiązków służbowych przez urzędników. Bo przecież sytuacja wszystkich „ulgowiczów” jest niemalże identyczna.
Zatem albo wszyscy powinni być podejrzani, albo niemalże nikt. Tu jednak widać tylko schemat związany ze zbliżającym się przedawnieniem, które fiskus przerywa, wszczynając postępowania, żeby móc przykryć swoją opieszałość, albo co gorsza by możliwie długo hodować na obywatelach odsetki w sposób świadomy i zaplanowany.
13 pytań bez odpowiedzi
W sumie zadaliśmy 13 bardzo konkretnych i szczegółowych pytań. W odpowiedzi, którą dostaliśmy, nie było konkretów. Czytając jednak między wierszami, mamy prawo wnioskować, że MF zdaje sobie sprawę ze skali problemu, ale na razie nie ma pomysłu na poradzenie sobie z tą bulwersującą sprawą.
„Kwestia dotycząca tzw. ulgi meldunkowej jest niezwykle skomplikowana przez fakt przepisów sprzed ponad 10 lat, które nakładały obowiązek rodzący spory pomiędzy podatnikami a urzędami. Działania urzędów były jednak podyktowane literą prawa, którą urzędnicy administracji podatkowej muszą przestrzegać i egzekwować.
Dlatego uwzględniając najnowsze orzecznictwo sądowe, analizujemy możliwości rozwiązania niewątpliwego problemu, który dotyczy osób nazywanych przez media ofiarami ulgi meldunkowej. Musimy tu jednak pamiętać, że każda tego typu sytuacja powinna być traktowana indywidualnie i nie jest możliwe narzucenie automatycznego rozwiązania dotyczącego wszystkich przypadków” – czytamy w liście od MF.
Tak naprawdę jednak w odpowiedzi resortu inne zdanie daje najwięcej nadziei ofiarom ulgi meldunkowej. „Przy postępowaniach dotyczących ulgi meldunkowej urzędy kierują się również aktualnym orzecznictwem sądowym” - zapewnia bowiem MF.
A orzecznictwo w tych sprawach szczególnie przed NSA skręca ostatnio bardzo zdecydowanie w kierunku korzystnym dla „ulgowiczów”. Dobrym przykładem na to jest głośna sprawa emeryta z Lublina, o której pisaliśmy w money.pl.
Niewiele brakowało, by Henryk Błasik przez jedną decyzję urzędnika ze skarbówki trafił na ulicę. Wszystko dlatego, że ten 70-letni lublinianin nie wypełnił oświadczenia o zameldowaniu. Sąd zdecydował jednak, że fiskus nie może windykować od emeryta prawie 80 tys. zł.
Na drugiej stronie dowiesz się co w ministerstwie o „ulgowiczach” mówi się nieoficjalnie
Minister próbuje załatwić sprawę
Nadzieję na to, że wreszcie uda się rozwiązać problem „ulgowiczów” i innych podatników, którzy „polegli” na skomplikowanych przepisach podatkowych dotyczących sprzedaży i zakupu mieszkania, dają też nieoficjalne informacje, jakie udało nam się zdobyć w tej sprawie.
Jak nieoficjalnie usłyszeliśmy w MF, resort zdaje sobie sprawę, że ulga mieszkaniowa to poważny problem. Sprawą interesuje się też minister Czerwińska. Szefowa resortu ma nawet rozważać zmiany, które miałyby spowodować niewszczynanie nowych postępowań w oparciu o wyroki sądowe.
Jak się jednak dowiedzieliśmy, nie ma tu jednak szans na automatyzm prawny, bo w przyszłości ktoś przecież zapytać może minister, skąd taka decyzja. Od naszego informatora z resortu wiemy również, że Izba Skarbowa z Lublina ws. przywołanej wyżej sprawy emeryta wysłała pismo do innych organów skarbowych. Korespondencja ma przestrzegać urzędników w kraju przed naliczaniem podatku od „ulgowiczów”. Pytaliśmy o to w Lublinie, ale do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Mając pełna świadomość tego, że nadzieja bywa złudna i czyją bywa matką, mamy jednak nadzieję, że po stronie MF, jak usłyszeliśmy, „jest chęć, by ta sprawa nie pęczniała”.
Nie można zaskarżyć czegoś, czego nie ma...
Prawnicy z resortu słusznie zauważają jednak, że zasady przyznawania ulgi meldunkowej trudne są do prostego „odkręcenia”. Dzieje się tak dlatego, że zostały uchylone w 2009 r. Paradoks polega na tym, że skutek tego nieistniejącego przepisu działa po dziś dzień i dotyka tysiące osób.
Z tego też powodu i w świetle obecnie obowiązujących przepisów regulujących postępowanie przed Trybunałem Konstytucyjnym, jak przekonywał nas przedstawiciel RPO, nie można skutecznie zaskarżyć nieobowiązujących regulacji.
Inny pomysł ma Fundacja Praw Podatnika, która próbowała już przekonać NSA podczas sprawy jednego z „ulgowiczów”, by to on zainteresował sprawą Trybunał Konstytucyjny . Wtedy się nie udało (wniosku nie poparł obecny na rozprawie przedstawiciel RPO), ale FPP zapowiada dalsze działania w tej sprawie.
Kluczowe, co podkreśla nasz informator w MF, są tu jednak wyroki sądowe, bo one dadzą podstawę do niewszczynania nowych postępowań.
Można by więc zaryzykować stwierdzenie, że MF cieszy się z wyroków, które są i najprawdopodobniej będą dla niego niekorzystne. Problem jednak w tym, że te dotychczasowe na razie nie skłoniły urzędników do zmiany podejścia ws. „ulgowiczów”.
Nadzieja to piękna sprawa
Mamy jednak, raz jeszcze, nadzieję, że podobnie jak w przypadku listu Fundacji Praw Podatnika Marka Isańskiego do premiera Morawieckiego, uda nam się konsekwentnym działaniem, coś tu ugrać.
Przypomnijmy FPP udało się zmienić podejście organów skarbowych do tego, jakie muszą być spełnione warunki, by można było wszczynać postępowania karne skarbowe. Udało się też uzyskać deklaracje ministra o wzmocnieniu nadzoru procesowego w sprawach karnych skarbowych.
Dlatego ze wspomnianą już konsekwencją nadal będziemy domagać się od MF odpowiedzi na zadane pytania. Szczególnie te o skalę problemu z „ulgowiczami” i liczbę postępowań karnych skarbowych wszczynanych przeciwko nim tuż przed przedawnieniem obowiązku podatkowego.
W sprawie kompleksowego rozwiązania problemu z ulgą meldunkową proponujemy ministerstwu niezwłoczny kontakt z FPP. Organizacja ma gotowy pomysł na to, jak sobie poradzić z tą sytuacją i deklaruje wsparcie merytoryczne.
Idealnie byłoby wypracować mechanizm, który pozwoliłby podatnikom, którzy już zapłacili tą nienależną daninę, odzyskać swoje pieniądze. Na razie, bez zmian w prawie, nie jest to możliwe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl