Polskie Sieci Elektroenergetyczne wprowadziły od poniedziałku ograniczenia w dostarczaniu i odbiorze prądu. Na razie nikt nam nie każe wyłączać lodówek, ale duże zakłady przemysłowe będą miały problem, bo to właśnie w nie w pierwszej kolejności uderzą restrykcje.
Utrzymujące się od kilkunastu dni upały dały się we znaki nie tylko ludziom, ale także energetyce. W niedzielę PSE poinformowały o wprowadzeniu od poniedziałku, od godz. 10 ograniczenia w dostarczaniu i poborze energii na terenie całego kraju. Operator zarządził dwudziesty najwyższy poziom zasilania. Jak wskazuje portal wysokienapiecie.pl, to oznacza ryzyko awarii systemu elektroenergetycznego na najwyższym możliwym poziomie. Takiej sytuacji w Polsce nie mieliśmy od trzydziestu lat.
- Zignorowaliśmy rozwój sieci elektroenergetycznych i teraz mamy tego efekty – mówi nam prof. Krzysztof Żmijewski, ekspert w dziedzinie energetyki, były prezes PSE. - Nic się takiego specjalnego w systemie nie stało, nie mieliśmy jakiegoś załamania. Mamy do czynienia raczej z dekapitalizacją techniczną, zużyciem sieci. Sami to spowodowaliśmy i sami jesteśmy sobie winni. Politycy wiedzą, że łatwiej wygrają wybory obiecując kolejny aquapark czy centrum rozrywki, a nie mówiąc o modernizacji sieci elektroenergetycznych. Łatwiej i taniej poukładać ładną, kolorową kostkę brukową, niż inwestować w obieg energetyczny kraju – dodał.
Sztaby obradują, fabryki rachują
Nad sytuacją obraduje w poniedziałek sztab kryzysowy z udziałem premier Ewy Kopacz. Tymczasem problem mają duże zakłady przemysłowe pobierające więcej niż 300 kW energii, ponieważ to ich będą dotyczyć ograniczenia dostaw.
- Zgodnie z prawem, ograniczenia w dostawie prądu dotyczą odbiorców pobierających od 300 kW wzwyż. Czyli te restrykcje nie dotyczą gospodarstw domowych, małych firm, małego przemysłu, gospodarstw rolnych. Będą natomiast dotyczyć dużych zakładów przemysłowych – wskazuje Żmijewski.
Zgodnie z prawem energetycznym ograniczenie zasilania nie może trwać dłużej niż 72 godzin. To jednak niewiele zmienia, bo niektóre fabryki po prostu staną.
- Część procesów produkcyjnych prawdopodobnie trzeba będzie zatrzymać, niektóre zakłady będą się starały przenieść prace na inne terminy – przykładowo na noc, kiedy obowiązuje 11 stopień zasilania. Ale to też są koszty, bo trzeba się porozumieć z pracownikami, czy będą gotowi pracować w nocy i trzeba im za to dodatkowo zapłacić – mówi Żmijewski.
A ile to będzie kosztować? - Ogólnie koszty takiego ograniczenia w dostawie energii są trudne do oszacowania i nie wiem, czy ktoś się w ogóle na to porwał. Takie szacunki robiono na pewno jeszcze za PRL-u, ale dziś byłyby zupełnie nieprzydatne. Wiadomo natomiast, że są zakłady, dla których odcięcie od zasilania oznaczałoby gigantyczne straty – dotyczy to choćby hut żelaza, czy hut szkła – ocenia ekspert.
Wyciągnij wtyczkę
PSE już w piątek apelowały do wszystkich firm i instytucji, także gospodarstw domowych, by ograniczały zużycie prądu między jedenastą a trzecią po południu. - Utrzymująca się fala upałów wpływa niekorzystnie na warunki pracy elektrowni i sieci elektroenergetycznej. Niski poziom rzek oraz wysoka temperatura powietrza i wody wykorzystywanej w obiegach chłodzenia powodują powstawanie coraz większych ograniczeń w produkcji energii elektrycznej. Prognozowane na kolejne dni warunki pogodowe nie wskazują na poprawę sytuacji – wskazywał operator.
Sieci stare i niedoinwestowane
Eksperci od lat biją na alarm, że sieci elektroenergetyczne są stare i niedoinwestowane. W większości linie i transformatory pochodzą sprzed 20–30 lat, inwestycje w sieci przesyłowe oraz ich modernizacja są więc konieczne. Stopień zużycia części z nich sięga 90 procent, ale prace remontowe się ślimaczą, a niektórych w ogóle nie daje się przeprowadzić. Sytuację ma poprawić ustawa z lipca o przygotowaniu i realizacji strategicznych inwestycji w zakresie sieci przesyłowych, która ma ułatwić 23 strategicznych inwestycji, usuwając niektóre bariery proceduralne. Przewiduje się, że do roku 2025 zostanie zrealizowanych 30 projektów inwestycyjnych w infrastrukturę przesyłową elektroenergetyczną, o łącznej wartości ok. 4,5 mld zł.