Nowy niemiecki minister finansów ma 59 lat. Jest prawnikiem, z poglądów - socjaldemokratą. Obserwatorzy niemieckiej sceny politycznej zauważają jednak, że bliżej mu do liberalnego centrum niż lewego skrzydła partii. Jest też zwolennikiem bliższej integracji w ramach Unii Europejskiej.
Nie znaczy to jednak, że nie ma ten temat swoich przemyśleń. - Emigranci mają prawo do wyboru miejsca pracy, ale nie mają prawa do wyboru pomocy społecznej - zadeklarował, popierając projekt ustawy ograniczającej świadczenia socjalne dla emigrantów ekonomicznych z państw członkowskich Unii Europejskiej. Projekt dotyczył zasiłku socjalnego, z którego korzystało 440 tysięcy obcokrajowców, w tym 92 tysiące Polaków.
Ale na tym się nie skończyło. W zeszłym roku gruchnęła wieść, że rząd Angeli Merkel chce zaoszczędzić na zasiłku dla dzieci zwanym Kindergeld. Przysługuje on rodzicom, którzy pracują w Niemczech, bez względu na ich obywatelstwo. Czyli Polacy pracujący nad Renem mogli uzyskać zasiłek na dzieci, które mieszkają na przykład w Grudziądzu czy Tarnowie.
- Gwarantowana unijnymi traktatami wolność pracy czy osiedlania się w krajach UE, nie może oznaczać automatycznie takich samych praw dla wszystkich co do tych samych zasiłków socjalnych, jakie otrzymują obywatele niemieccy - to inna wypowiedź Scholza dotycząca zasiłków.
Na razie jeszcze nie wiadomo, w którą stronę pójdzie nowy minister. Zwłaszcza, że zastąpi na stanowisku Wolfganga Schäublego, uchodzącego za jastrzębia i do tego weterana najwyższych szczebli polityki. Dość powiedzieć, że Schäuble był ministrem finansów Niemiec osiem lat. Zasłynął m.in. nieustępliwą postawą wobec pogrążonych w kryzysie krajów południa UE, twardo domagając się od nick bolesnych reform w zamian za pomoc finansową.
Konserwatyści obawiają się, że Scholz poluzuje wydatki rządowe i odejdzie od rygorów ustalonych przez poprzednika. Tymczasem lewicowi komentatorzy zwracają uwagę na deklaracje nowego ministra, że rewolucji nie planuje.
We wrześniowych wyborach koalicja CDU/CSU uzyskała najgorszy w powojennej historii partii wynik – 32,9 proc. Rozmowy koalicyjne trwały od miesięcy, o czym wielokrotnie pisaliśmy w Wirtualnej Polsce. W końcu chadecy i socjaldemokraci doszli do porozumienia, ustalili podział resortów między przedstawicieli stron i wyznaczyli priorytety dla nowego rządu. To oddaliło groźbę przyspieszonych wyborów.