Kachaniak zeznawał w środę przed komisją śledczą ds. Amber Gold po Krzysztofie Kapisie, który kierował Departamentem Lotnictwa w Ministerstwie Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej w czasie, kiedy działały linie lotnicze OLT Express. Kapis przyznawał, że departament nie miał należytego nadzoru nad przewoźnikiem.
W połowie 2011 r. firma Amber Gold przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. To z nich właśnie powstała wtedy marka OLT Express, pod którą działały linie OLT Express Regional (z siedzibą w Gdańsku, wykonujące rejsowe połączenia krajowe) oraz OLT Express Poland (z siedzibą w Warszawie, które wykonywały czarterowe przewozy międzynarodowe). Linie OLT Express rozpoczęły działalność 1 kwietnia 2012 r.; upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r.
Zeznający w środę przed komisją śledczą ds. afery Amber Gold jako drugi świadek Marek Kachaniak był dyrektorem Departamentu Lotnictwa w latach 2013-17, najpierw w Ministerstwie Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, potem resortach Infrastruktury i Rozwoju oraz Infrastruktury i Budownictwa.
Najmniejszy departament, a wielka odpowiedzialność
Dyrektorem departamentu został jesienią 2013 roku, czyli wiele miesięcy po upadku OLT Express. Kachaniak mówił, że kierowany przez niego Departament Lotnictwa "to był najmniejszy departament merytoryczny w ministerstwie", a liczył 11 osób.
Przyznał też, że w ciągu czterech lat "nie wychodząc z budynku" pracował w trzech resortach i podlegał pięciu ministrom. Tym niemniej, mówił, w tym resorcie zwykle "sprawy lotnictwa były traktowane jako mniej priorytetowe niż np. drogi".
Jako dyrektor Kachaniak brał udział w przygotowaniu nowego zarządzenia ministra, regulującego m.in. nadzór nad Urzędem Lotnictwa Cywilnego. Nowe zarządzenie wprowadzono ostatecznie wiosną 2016 roku, a określało ono m.in. tryb nadzoru nad ULC i terminy sprawozdań. Przygotowane zostało, jak przyznał, w związku z wykazanymi z niedociągnięciami poprzedniego zarządzenia, który było dosyć ogólne.
Pytany, jak wyglądał jego praktyczny nadzór nad ULC, świadek przyznał, że była to stała korespondencja z tym urzędem. - Miałem też bezpośredni kontakt z prezesem ULC. Jak były jakieś problemy, rozmawialiśmy - mówił. Zapewniał, że mimo skromnych kadr jego departament "sumiennie wykonywał swoje obowiązki".
Jeśli jednak chodzi o sprawę OLT Express, gdy przyszedł do resortu, większość związanych z ta sprawą kontroli w ULC już się zakończyła.
NIK wskazywał na nieprawidłowości
Wiceprzewodniczący komisji śledczej Marek Suski z PiS tłumaczył, że świadek został wezwany przed komisję, gdyż miał realizować postanowienia pokontrolne NIK. - Ta kontrola była spowodowana właśnie nieprawidłowościami, w jakimś sensie w nadzorze, w dawaniu koncesji. Pan tam poszedł m.in. aby wprowadzić procedury naprawcze, które miały zapobiegać tego typu patologiom - podkreślił Suski.
"Czy pan zdefiniował skąd mogło się wziąć tyle nieprawidłowości przy nadzorze nad spółkami z grupy OLT?" - pytał Suski. "Panie pośle myślę, że moja wiedza jest tu znikoma" - odparł Kachaniak. Dodał jednocześnie, że jego departament wykonał wszystkie zalecenia NIK i otrzymał od tej instytucji pozytywną ocenę jeśli chodzi o wykonanie zaleceń pokontrolnych.
Posłowie pytali też Kachaniaka o jego poglądy w sprawie linii lotniczych OLT, m.in. jako doświadczonego pilota.
Świadek przyznał m.in., że jego zdaniem po wykazanym braku dokumentacji finansowej OLT Express prezes ULC miał podstawy, by zawiesić koncesję temu przewoźnikowi.
Mówił też, że jego koledzy piloci początkowo chwalili warunki pracy w OLT Express, a cała idea "była odebrana jako dobry pomysł", ale po pewnym czasie okazało się, że "nie jest tak różowo, jak się wydawało". - Działalność OLT Express podważyła zaufanie do przewoźników niskokosztowych - przyznał Kachaniak.