Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

NFZ chce utrudnić Polakom leczenie zaćmy w Czechach. "To barbarzyństwo w czystej postaci"

184
Podziel się:

Milion polskich oczu kwalifikuje się do operacji zaćmy. Rekordziści w kolejce czekają po 5 lat, a ci którzy nie mogą czekać, jadą do Czech. Te podróże ratujące wzrok, nie podobają się NFZ, które planuje ograniczyć wypłatę refundacji. - To jest ewidentne zastraszanie ludzi. NFZ nie szanuje obywateli i ich zdrowia - mówi money.pl Marcin Biland z Clinic Vision.

Szefujący NFZ Andrzej Jacyna przekonuje, że Polacy w Czechach często szkodzą własnemu zdrowiu, poddając się operacjom przedwcześnie.
Szefujący NFZ Andrzej Jacyna przekonuje, że Polacy w Czechach często szkodzą własnemu zdrowiu, poddając się operacjom przedwcześnie. (Wojciech Wojtkielewicz)

Milion polskich oczu kwalifikuje się do operacji zaćmy. Rekordziści w kolejce czekają po 5 lat. Ci, którzy nie mogą czekać, jadą do Czech. Ratujące wzrok podróże nie podobają się NFZ, który chce ograniczyć refundację. - NFZ nie szanuje zdrowia obywateli - mówi money.pl Marcin Biland z Clinic Vision.

- Myślimy o precyzyjnym określeniu zasad operacji zaćmy w celu zmniejszenia skali turystyki medycznej Polaków, którzy robią takie operacje w Czechach - zapowiedział w Opolu prezes NFZ Andrzej Jacyna.

Tymi słowy skomentował coraz bardziej popularną, szczególnie na południu kraju, skuteczną metodę na poradzenie sobie z kolejkowymi zatorami w polskich szpitalach. Pisaliśmy jako pierwsi, że na pograniczu jak grzyby po deszczu powstają kolejne firmy, wożące pacjentów do czeskich szpitali. Tam zabiegi odbywają się od ręki, a później - zgodnie z prawem UE - koszty refunduje polski NFZ.

Zobacz także: Paski pielęgniarek. Ile naprawdę zarabiają?

- Zapowiedzi NFZ to barbarzyństwo w czystej postaci. Każdy polski obywatel na gruncie obowiązujących przepisów może skorzystać ze skierowania wystawionego w zagranicznej klinice. Tam też ma prawo się operować - mówi Biland.

Szef Funduszu powiedział też, na co zwrócił uwagę portal rynekzdrowia.pl, że korzystający z czeskich klinik „nie tylko omijają kolejki, ale często szkodzą własnemu zdrowiu, poddając się operacjom przedwcześnie”. Najwyraźniej sugerował, że znakomicie widzący Polacy jadą wykonać ten bardzo inwazyjny zabieg tak na wszelki wypadek.

Okulista mówi, że może jeszcze poczekać

Marcin Biland ironizuje, że najwyraźniej Polska chce być europejskim liderem w kolejnej niezwykłej dyscyplinie. Nikt bowiem w Unii nie planuje ograniczenia medycznych procedur transgranicznych. Wszędzie w UE powszechną praktyką jest, że zagraniczny lekarz może stwierdzić potrzebę zabiegu, a rodzimy ubezpieczyciel zwraca koszty jego wykonania.

- Takie jest prawo. Jednak to prawo próbuje się nam ograniczać - dodaje właściciel Clinic Vision, firmy współpracującej na zasadzie partnerstwa z dwoma czeskimi klinikami w Cieszynie i Liberecu. Oczywiście nasz rozmówca zarabia na słabości naszego systemu opieki zdrowotnej, ale też swoją działalnością pomaga wielu chorym, którzy nie mają już czasu na stanie w kolejkach.

- Nasi pacjenci to ludzie, którzy od lat czekają na zabieg. Nierzadko są to przypadki wymagające natychmiastowej interwencji, choć ludzie ci u swojego lekarza okulisty słyszą, że zaćma jeszcze nie jest operacyjna. Na nic ich zapewnienie, że przestają widzieć, lekarze przekonują, że jeszcze mogą poczekać - mówi Biland.

Dochodzi tu do - jego zdaniem - zupełnie absurdalnej, ale też i niebezpiecznej dla zdrowia pacjentów sytuacji, bo na jakiej podstawie lekarz może orzec, że pacjentowi bardzo znacząco pogorszył się komfort widzenia. - Nie wszystko jest mierzalne, a jedynym wyznacznikiem powinien być komfort pacjenta - dodaje.

W Czechach podchodzi się do tego w zupełnie inny sposób. Każdy pacjent, który poinformuje swojego lekarza o pogorszeniu wzroku i uzyska skierowanie, jest automatycznie kierowany na zabieg. Operacja odbywa się w ciągu trzech tygodni. Na sprawności systemu u naszych sąsiadów korzystają pośrednicy, ale też i pacjenci. Jednak to już wkrótce może się skończyć.

Refundacja tak, ale nie dla wszystkich

Se.pl dotarł do informacji, z których wynika, że w NFZ pracują nad rozporządzeniem, za sprawą którego zabieg wszczepienia soczewki będzie musiał zostać poprzedzony wizytą u polskiego okulisty. Refundacja z kolei będzie należała się tylko tym z najgorszą ostrością widzenia. Pacjenci będą też musieli wykazać, jaką mieli ostrość widzenia przed i po zabiegu.

W uproszczeniu oznaczać to może, że bez spełnienia tych kryteriów i przy negatywnej ocenie polskiego specjalisty, refundacji za zabieg w Czechach po prostu nie będzie.

- Nie wiem, co ma to znaczyć. Nie wiem, gdzie jest ta granica ostrości widzenia. Poza tym niedopuszczalna jest sytuacja, kiedy lekarz ma orzekać, co jest dla pacjenta komfortowym widzeniem, a co nim nie jest - mówi Biland .

Dla naszego rozmówcy podobne pomysły to „ewidentne zastraszanie ludzi”. Takim rozporządzeniem mówi się wprost pacjentom: to my, NFZ, powiemy ci, czy ci się należy refundacja. Jeśli stwierdzimy, że nie, to refundacji nie będzie. Czy to rzeczywiście może odstraszyć od korzystania z zabiegów za granicą?

- Niezrozumiałym jest dla mnie takie podejście, które pokazuje stosunek państwa do obywateli. Nasz system nie radzi sobie z leczeniem. To dajmy tym ludziom możliwość leczenia się za granicą, skoro są na to pieniądze. W Polsce jednak tak to nie funkcjonuje. NFZ nie szanuje obywateli i ich zdrowia - dodaje Biland.

Na lepsze soczewki też nie zasłużyliśmy

W jego ocenie ten stosunek widać też w tym, że w Polsce pacjentom wszczepia się tańsze soczewki sferyczne. Nie wchodząc w szczegóły techniczne, są one zdecydowanie gorsze od soczewek asferycznych i utrudniają widzenie przy zmiennych warunkach świetlnych.

Te drugie są doskonalszym odpowiednikiem naszych naturalnych soczewek i pozwalają na bardziej komfortowe widzenie. Takie właśnie soczewki zapewniają kliniki, z którymi pracują polscy pośrednicy w Czechach. Takie soczewki zapewnia też swoim obywatelom czeski odpowiednik NFZ, polski już nie.

Nic więc dziwnego, że - jak już pisaliśmy w money.pl - jeden z biznesów związany z leczeniem zaćmy w Czechach uruchomiony w maju, w lipcu już był dochodowy. OneDayClinic, o której mowa, urosła w siłę tak szybko, że już po dwóch latach wożenia Polaków do Czech na operację zaćmy, wybudowała w Ostrawie własną klinikę.

Operują w niej Polacy, leczą się Polacy, płaci za to polski NFZ, ale za sprawą tego, że jest kilka kilometrów za granica - kolejek nie ma. Problem jednak w tym, że podatki z tej kliniki trafiają do czeskiego budżetu. O ironio, już na pierwszy rzut oka, coś tu nie gra.

Granica ratuje NFZ przed bankructwem?

Jednak jak zauważył w rozmowie z money.pl Waldemar Garwol, prezes OneDayClinic, odpowiada za to niewydolność naszego systemu ochrony zdrowia.

- Gdyby w Polsce pozwolono operować się w polskich prywatnych ośrodkach z gwarancją zwrotu pieniędzy z NFZ, doszłoby do katastrofy. Polski system by tego nie wytrzymał. Oceniamy, że obecnie w Polsce na operację czeka milion oczu. Daje to ponad 20 mld zł - mówił Garwol, przyznając tym samym, że konieczność przekroczenia granicy ratuje finanse NFZ.

Warto jednak zauważyć, że nie ma tu mowy o jakimś naciąganiu polskiego budżetu ochrony zdrowia. Nie można też mówić, że leczący się za granicą uszczuplają pulę dla tych leczących się w kraju.

Zgodnie bowiem z unijnym prawem Polska zobligowana jest do zabezpieczenia środków na refundacje w procedurze transgranicznej (blisko 1,5 mld zł). Pieniądze te nie mogą być wydatkowane na inne cele.

- Mieszkam na południu Polski i obserwuję wycieczki Polaków do Czech. Nasze szpitale spokojnie mogłyby obsłużyć pacjentów - mówiła posłanka, która oczekiwała od ministra zwiększenia limitów na problematyczne zabiegi.

Lepiej zbić termometr

Na zwiększenie limitów nie ma jednak środków. Najwyraźniej więc stwierdzono, że problem ten można rozwiązać, uniemożliwiając leczenie w Czechach. Nie pierwszy raz decydujący o sytuacji w służbie zdrowia, zamiast zbijać gorączkę, wolą zbić termometr wskazujący ciężką chorobę.

By mieć jasność w sprawie intencji, zwróciliśmy się do NFZ z prośba o doprecyzowanie zapowiedzi jej szefa dotyczącej „zmniejszenia skali turystyki medycznej Polaków”, którzy leczą w Czechach zaćmę.

Do czasu opublikowania tego artykułu, nie dostaliśmy jednak żadnej odpowiedzi, zatem nie wiemy, co prezes Jacyna ma na myśli. Nie wiemy również, jaka jest skala tego zjawiska i ile konkretnie NFZ refunduje z tego tytułu. Nie poinformowano nas również, jak długa jest teraz kolejka do takich zabiegów w Polsce.

Pytaliśmy również o planowane rozporządzenie, mające utrudnić refundowanie zabiegów. Tu również czekamy na odpowiedzi. Na teraz więc nie wiemy jeszcze: gdzie jest ta określona w projekcie granica ostrości widzenia i czy właściwą jest sytuacja, w której to lekarz ma określać, co jest dla pacjenta komfortowym widzeniem, a co nim nie jest.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(184)
WYRÓŻNIONE
comentatore
7 lat temu
A kogo obchodzi przeciętny obywatel. Byle płacił podatki i ZUS, a jak coś potrzebuje to wypad. Najważniejsze, że dla władzy są kliniki resortowe
Kuba
7 lat temu
Polska to chory kraj! Zamiast usprawniac, pietrzy sie problemy! Dopoki hoksztaplerzy pokroju Kaczynskiego czy Maciarewicza nie odejda z polityki, to nie zrobi sie normalnie.
3 sort
7 lat temu
Miałem szczęście zrobić zabieg 3 miesiące temu. Jestem szczęśliwy, korzystam w normalny sposób z życia :-). Zapłaciłem 1 tyś. + 1 tydzień czekania i firma zawiozła mnie busem do Ostrawy (6 osób) , a po 5 godzinach byłem z powrotem w domu, widząc, pracując normalnie na PC :-). Dziękuję Wam .....
NAJNOWSZE KOMENTARZE (184)
Paulina
6 lat temu
No zupełnie tego nie da się zrozumieć... na NFZ się nie da w Polsce (długie kolejki), a teraz Czechach będą blokować? Ja osobiście byłam przeciwna zabiegowi w Czechach i zdecydowałam się na prywatny zabieg w szpitalu okulistycznym dr Michnowskiego. Niemniej jednak wiem, że sporo osób korzysta z zabiegu w Czechach, bo jest dużo szybszy...
matyldam40
6 lat temu
moja mama i ciocia miały usuwaną zaćmę w Radomiu w Corten Medic i wcale nie musiały jechać do Czech, dodatkowo nie czekały długo na zabiegi
pacjent
6 lat temu
Mialem operacje zacmy w Czechach w Bnie W klinice OFTAL. Wyjazd koordynowala firma z Wroclawia Markoclinic, doplacilem do lepszej soczewki , przedtem nosilem okulary +9 teraz nie nosze wogole okularow do dali, swietna sprawa. Pierwsze oko mialem robione 12 wrzesnia a drugie 26 wrzesnia 2018 r. Na zabieg w Polsce mialem czekac 4 lata, Markoclinic placi za zabieg pacjent robi tylko doplate a oni steraja sie o zwrot z NFZ. Jestem bardzo zadowolony polecam.
Krzysiek
6 lat temu
To jest niedorzeczne!!! Sam miałem usuwanie zaćmy i musiałem pójść prywatnie w Białymstoku (dr Michnowski), bo na NFZ terminy straszne, a teraz jeszcze takie zmiany i utrudnianie... przecież to jest nie do pojęcia!!! Nie dbają w ogóle o obywateli, tylko o siebie!!!
Konkurenencja
6 lat temu
Ale dlaczego może iść do czech do prywatnej kliniki i uzyskać refundację, skoro nie może iść do polskiej prywatnej i tam uzyskać refundacji? Gdzie równość podmiotów w ramach eu? Zamiast tego zarabiają cwaniacy pośrednicy, a podatki kliniki płacą za granicą. Od procedury wykonanej w Polsce 30 wróciłoby do budżetu w postaci podatków, a pacjent miałby zapewnioną opiekę blisko domu. No i ktoś by brał odpowiedzialność za efekt....
...
Następna strona