Ministerstwo budownictwa chce zakończyć trwający właśnie przetarg na nowego operatora drogowego systemu poboru myta i przekazać infrastrukturę viaTOLL w ręce Głównej Inspekcji Transportu Drogowego. Zaskakujący pomysł resortu Andrzeja Adamczyka może nie tylko narazić państwo na odszkodowania, ale także doprowadzić do zapaści systemu poboru e-myta.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", propozycja przekazania viaTOLL pod kuratelę GITD padła podczas zeszłotygodniowego spotkania Adamczyka z premier Beatą Szydło i wicepremierem Mateuszem Morawieckim.
Przejęcie przez GITD systemu poboru e-myta mogłoby wiązać się z włączeniem tej instytucji w struktury Krajowej Administracji Skarbowej. Dla GITD, która obecnie zajmuje się głównie kontrolowaniem stanu technicznego ciężarówek i infrastrukturą fotoradarową, byłaby to poważna zmiana profilu działalności.
Ideą ministra Adamczyka jest, by ramach "strategii uszczelniania systemu podatkowego" GITD przejęła obowiązki nadzorowania transportu ładunków fiskalnie wrażliwych: paliw, alkoholu i suszu tytoniowego. Ustawa o systemie monitorowania drogowego przewozu towarów obowiązuje już od maja.
Pomysł ministra Adamczyka, który - według części komentatorów - robiąc taki prezent szefowi resortu finansów walczy o utrzymanie swojej pozycji w rządzie, pociąga za sobą spore ryzyko.
Przekazanie viaTOLL w ręce GITD oznacza przerwanie trwającego już od zeszłego roku przetargu na nowego operatora systemu. Obecna umowa z firmą Kapsch kończy się za rok, a o wejście w jej buty walczy 9 konsorcjów, część z nich z udziałem międzynarodowych firm telekomunikacyjnych. Przerwanie przetargu mogłoby narazić Skarb Państwa na roszczenia finansowe jego uczestników.
Większym problemem może być jednak sprawność funkcjonowania systemu e-myta w ramach GITD. Jak wskazuje "Dziennik Gazeta Prawna", inspekcja drogowa nie jest w żaden sposób przygotowana do przejęcia tak trudnego i pracochłonnego zadania.
Po pierwsze, prawie połowę z 1,5 pracowników GITD stanowią obecnie kontrolerzy, którzy zajmują się stanem technicznym ciężarówek czy obsługą fotoradarów. Tymczasem obecny operator systemu viaTOLL zatrudnia 600 osób i pośrednio dodatkowe 2 tys. u podwykonawców. To oznacza konieczność znacznego zwiększenia zatrudnienia w GITD.
Problemem jest nie tylko ograniczony budżet GITD - a planów zwiększenia go nie ma resort finansów - ale także prawdopodobne trudności z pozyskaniem wysokiej klasy specjalistów. Bez nich obsługa rejestrującego 70-80 mln transakcji miesięcznie systemu nie będzie możliwa.
Resort Adamczyka przekonuje, że odebranie systemu viaTOLL prywatnej firmie "nastawionej na zysk" i przekazanie go państwowej instytucji, która działa według zasady non-profit, oznacza spore oszczędności. Jednak GITD - właśnie jako państwowa instytucja - może nie być w stanie zaoferować specjalistom wystarczająco dobrych warunków finansowych.
Pozostaje jeszcze kwestia nadzoru nad szczelnością systemu. Jak pisze "DGP", obecnie Kapsch odpowiada w tej kwestii przed Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, ale nie jest jasne, kto miałby kontrolować GITD jako operatora systemu.