Od nowego roku w każdym sklepie zapłacimy za plastikowe foliówki do pakowania zakupów. To efekt nowelizacji ustawy o gospodarce opakowaniami.
Nowe przepisy to efekt dostosowania się Polski do unijnych przepisów. Bruksela wymaga, żebyśmy zmniejszyli zużycie toreb albo za nie płacili. Rząd zdecydował się na tę drugą opcję, która de facto przyczyni się właśnie do tego, byśmy nie kupowali za każdym razem nowej foliówki, a korzystali wielokrotnie z tej samej.
Za każdą foliówkę będziemy musieli od stycznia zapłacić 20 groszy. Rząd dał sobie jednak bufor bezpieczeństwa. Gdyby taka kwota nie zniechęciła Polaków do kupowania nowych toreb, to maksymalnie może tę kwotę zwiększyć nawet do złotówki.
Bezpłatne pozostaną tylko najcieńsze torebki, (takie jak do pakowania owoców i warzyw) - pod warunkiem, że użyjemy ich ze względów higienicznych lub do pakowania żywności sprzedawanej luzem, jeśli zapobiega to jej marnowaniu.
Kiedy nowe przepisy były uchwalane, Platforma Obywatelska alarmowała, że rząd nakłada na Polaków nowy podatek. Sławomir Mazurek, wiceszef Ministerstwa Środowiska, które było odpowiedzialne za wprowadzenie "opłaty foliówkowej", odpierał te argumenty. Jak wyjaśniał, podatek to opłata nieuchronna, natomiast płacenia 20 gr za torebkę można łatwo uniknąć. Wystarczy przyjść do sklepu z własną foliówką.
Według szacunków resortu środowiska w związku z nową opłatą do budżetu państwa wpłynie około 1,1 mld zł. Pieniądze te nie trafią bezpośrednio do resortu. Na razie nie wiadomo, na co zostaną przeznaczone.