- Będziemy szukać innych metod na zgromadzenie środków potrzebnych na budowę dróg samorządowych. Na pewno nie będziemy sięgać do kieszeni obywateli - uspokajał w poniedziałek prezes PiS.
Jeszcze w czwartek można było się zastanawiać, czy cała ta opłata paliwowa - zgłoszona niespodziewanie przez grupę posłów z tylnych ławek PiS - była faktycznie wyrazem troski o dziury w drogach. Po tych słowach prezesa Kaczyńskiego bardziej staje się jasne, że była to gra przygotowana na odwrócenie uwagi od zmian w sądach. I kalendarz nie był przypadkowy.
W tym samym dniu, gdy opinia publiczna i posłowie gotowali się w Sejmie wokół dodatkowych 25 groszy na litrze, w życie wchodziła reforma sądownictwa powszechnego. Ta debata zepchnęła dyskusję o wotum nieufności dla ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela.
Ba! Zrzuciła nawet nowelizację prawa wodnego. A te przepisy są dla Polski bardzo istotne - opóźnienia, o czym rząd PiS doskonale wie, mogą skutkować utratą 3,5 mld euro środków unijnych.
Gdy burza paliwowa przeszła przez Sejm, posłowie PiS wnieśli po cichu nowy projekt - o zmianach w Sądzie Najwyższym. I we wtorek to jest główny punkt, nad którym debatuje Sejm.
A co z opłatą paliwową? Nie będzie jej. Znów w roli męża stanu, który nie pozwoli na podwyżki, obsadzono Jarosława Kaczyńskiego. Nie członka rządu, nie żadnego z ministrów (np. ministra Adamczyka, który trzy tygodnie temu nic o żadnej opłacie paliwowej nie wiedział), nie premier Beatę Szydło.
Znów prezes wstrzymuje złe dla kieszeni Polaków pomysły. A to nie jest przecież jedyna zasługa prezesa PiS. Ministrowie od jakiegoś czasu przypominają, że to Jarosław Kaczyński stał za najważniejszym projektem partii.
- Ojcem programu Rodzina 500+ jest Jarosław Kaczyński. Nie trzeba sprawdzać DNA - mówiła niedawno minister rodziny Elżbieta Rafalska.
Gdyby prezes PiS był właśnie w trakcie kampanii prezydenckiej, brakowałoby już tylko interwencji na rynku masła.